Recenzja filmu

Obcy: Przymierze (2017)
Ridley Scott
Michael Fassbender
Katherine Waterston

Obcy jest mi obcy

W "Obcym: Przymierzu" mamy do czynienia nie tyle z kiepskim scenariuszem, co właściwie z jego brakiem. Fabułę zastąpiono tu serią totalnie losowych zdarzeń, jakby twórcy tworzyli historię w
Dawno, dawno temu w nie tak odległej galaktyce pewien reżyser zwany George Lucas zapragnął dopowiedzieć historię jednego z najpopularniejszych czarnych charakterów jednej z najpopularniejszych trylogii wszech czasów. George chciał wyjaśnić, dlaczego Darth Vader przeszedł na ciemną stronę Mocy, dzięki czemu moglibyśmy lepiej zrozumieć tragizm tej postaci. Paradoksalnie, dopowiadając tę historię, George wyrządził same szkody najczarniejszemu z czarnych charakterów.

Trudno nie mieć analogicznych skojarzeń do powyższego przypadku, oglądając "Obcego: Przymierza", które także jest prequelem mającym na celu zgłębienie pochodzenia innego czarnego charakteru ikonicznego Xenomorfa z serii "Obcych". Ridley Scott, który - o, ironio! - jest nazywany ojcem serii "Obcych", idzie ścieżką udeptaną przez Georga Lucasa, dzierżąc w ręku te same narzędzia i schematy, którymi posługiwał się George.


W 2012 roku Ridley Scott pokazał nam, że w świecie Obcego drzemie potencjał, i że można opowiedzieć oryginalną historię w tym świecie, nie opierając osi fabuły, tylko i wyłącznie o postać Obcego. "Prometeusz" rozszerzył wspomniany świat o nowe planety, postacie oraz zgłębił naszą wiedzę na temat pochodzenia rasy inżynierów, wokół których namnożyła się niezliczona ilość teorii. To czy film się komuś podobał czy nie to już sprawa indywidualna, ale nie można zaprzeczyć, że film postawił kilka ciekawych pytań i otarł się kilka razy o świetne pomysły z dużym potencjałem. W roku 2012 zostały postawione pytania, na które wszyscy chcieliśmy poznać odpowiedzi. Kim są inżynierowie? Czym jest czarna maź? Co zabiło inżynierów? Co przydarzy się Dr.Elizabeth Shaw i syntetycznemu Davidowi na planecie inżynierów? Pytania te sprawiały, że chciałem wejść w ten świat coraz bardziej i bardziej by poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. 

Na początku Filmu poznajemy załogę statku Covenant, która ma na celu skolonizowanie planety Origae-6. Skład załogi to pierwszy znak, że Ridleyowi nie zależało tym razem na opowiedzeniu oryginalnej historii. Twórcy recyklingują tu po prostu wszystkie patenty, które działały w poprzednich filmach serii, ignorując prawie całkowicie swojego poprzednika Prometeusza. Bez sensu jest tu wymieniać członków załogi, ponieważ robią tu głównie za pozycję w menu dla Obcych. Załoga jest nieudolną kalką załóg z poprzednich odsłon cyklu. Standardowo mamy tu do czynienia z kobiecym protagonistą, syntetycznym robotem Walterem, członkiem palącym cygaro i statystami nieposiadającymi żadnych wyróżniających ich cech. Może oprócz mężczyzny w kapeluszu, którego cechą jest ów wspomniany kapelusz.

W "Obcym: Przymierzu" mamy do czynienia nie tyle z kiepskim scenariuszem, co właściwie z jego brakiem. Fabułę zastąpiono tu serią totalnie losowych zdarzeń, jakby twórcy tworzyli historię w trakcie kręcenia filmu, oraz fabularnymi chwytami, które działały w poprzednich częściach cyklu, tu wykorzystane w możliwie najbardziej leniwy sposób. Klisze w filmie mają miejsce w co drugiej scenie, ot np. każda kolejna postać w filmie ginie, bo idzie się załatwić, zapalić papierosa albo wziąć prysznic. Ale któż nie miałby ochoty na seks pod prysznicem na chwilę po tym, jak wszyscy przyjaciele zostali dosłownie rozszarpani przez obca formę zycia. Do tego wszystkie punkty fabuły są bardzo przewidywalne. Sam ostateczny zwrot akcji na koniec filmu jest tak niezaskakujący, że czułem zażenowanie podczas jego kulminacji, a usta same ułożyły się w zapytanie: "serio?". Nie odczuwałem żadnych emocji, oglądając rzeź załogi, ponieważ nic nie łączyło mnie z tymi postaciami. Poziom absurdów, jakie dzieją się na ekranie, sprawia, że czasem ma się wrażenie, że twórcy filmu celowo puszczają oko do widza, by ten nie brał tego filmu zbyt poważnie. Niestety, jest to tylko mechanizm ochronny w naszym umyśle, który stara się usprawiedliwić to, co zobaczyły nasze oczy.


Naturalnie film posiada też kilka zalet, które są znakiem rozpoznawczym Ridleya Scotta. Film wygląda i brzmi ładnie, scenografia w większości robi wrażenie, choć czasami wydawało mi się, że niektóre pomysły H.R. Gigera nie do końca wpasowały się w estetykę tej akurat odsłony cyklu, podobnie jak lokacja Davida.


Oglądając "Obcy: Przymierze (2017)Obcego: Przymierze" trudno uwierzyć, że za ten film jest odpowiedzialny Ridley Scott. Paradoks tego filmu polega na tym, że mimo kopiowania pomysłów z poprzednich części cyklu praktycznie nic tu nie przypomina poprzednich filmów reżysera z tego uniwersum. Cechy, które łączą ten film z pierwszą częścią, to kilka scen w stylu tzw. "body horror". Jedna tylko scena natomiast łączy ten film z "Prometeuszem". Ma jednak ona odwrotny efekt - bardziej rozdziela niż łączy te dwie historie, pokazując nam, jak dobrym kinem był "Prometeusz" w porównaniu do tego. Jeden z głównych problemów "Obcy: Przymierze" polega na tym, że nie jest skierowany do nikogo konkretnego. Ani do fanów "Obcego", ani "Prometeusza", ani nawet fanów Ridleya Scotta. Można by powiedzieć, że twórcy próbowali dogodzić każdemu po trochu, przez co nie udało im się dogodzić nikomu.


"Jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego" samo nasuwa się na myśl. Pozostało czekać z nadzieją, że może kiedyś ktoś zabierze nas jeszcze do świata Obcych, w którym zobaczymy kino z wyższej półki niż "Obcy: Przymierze". Może Neill Blomkamp?

"Im a dreamer man, but im not the only one!"
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Obcy: Przymierze" jest filmem zaskakującym. Po pierwsze niewiele osób spodziewało się jego powstania. Po... czytaj więcej
Cykl filmów o "Obcym" to kult w najczystszej postaci, który trwa po dziś dzień. Każda kolejna odsłona... czytaj więcej
Groza, tajemnica i krwawa łaźnia. To właśnie te podstawowe elementy napędzały fabułę i budowały klimat... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones