Recenzja wyd. DVD filmu

Manipulacja (2017)
Jonathan Baker
Nicolas Cage
Faye Dunaway

Piastunka: Reaktywacja

W przeciwieństwie do niedawnych wynalazków z Cagem typu "Geniusze zbrodni" czy "Pakt krwi", fabuła "Manipulacji" nie została "na siłę" udziwniona. Ot, tym razem mamy do czynienia z typowym
Większość wstępów do recenzji najnowszych dzieł z Nicolasem Cagem zaczyna się od sentymentalnych wspominek dawnych czasów świetności aktora. Dla przełamania konwenansów darujmy sobie wieszanie psów na bratanku słynnego Coppoli, by skupić się na samej produkcji z jego udziałem. Blisko 25 lat temu na ekrany wszedł skądinąd niezły film "Piastunka" traktujący o opiekunce z piekła rodem. Ciekawy thriller z ponętną wówczas Rebeccą De Mornay zaskakiwał interesującym splotem wydarzeń oraz szarpał nerwy końcówką. Pozwoliłem sobie napomknąć o obrazie Pana Curtisa Hansona ze względu na uderzające doń podobieństwo tytułu "Manipulacja". Punktów stycznych jest sporo, począwszy od ogólnego zamysłu przez sam rozwój wypadków. Tym niemniej trudno nie odnieść wrażenia, że film z Cagem to ledwie popłuczyny po poprzedniku. Niezłe, ale odrobinę wtórne i niedopracowane.




Katie (Nicky Whelan) ma dość zaborczego męża. Przyparta do muru kobieta nie cofnie się przed niczym, by uciec wraz z córeczką z rąk agresywnego partnera. Na szczęście uciśnionej matce udaje się zbiec z dzieckiem i zostawić przeszłość za sobą... Wkrótce Katie przenosi się do innego miasta, w którym poznaje żyjące po sąsiedzku małżeństwo Morganów. Brian (Nicolas Cage) i Angela (Gina Gershon) to szanowani lekarze mający mało czasu dla swej dorastającej latorośli. Ojciec poświęca się bez reszty niełatwej profesji, z kolei matka dziewczynki pragnie w końcu wrócić do czynnej pracy. Morganowie proponują posadę opiekunki Kate, która szybko wkupuje się w ich łaski. Jak się jednak okaże, niepozorna blondynka skrywa niejeden sekret pogrzebany głęboko w odmętach pamięci...




W przeciwieństwie do niedawnych wynalazków z Cagem typu "Geniusze zbrodni" czy "Pakt krwi", fabuła "Manipulacji" nie została "na siłę" udziwniona. Ot, tym razem mamy do czynienia z typowym dreszczowcem opartym na grze pozorów, niedopowiedzeniach i powoli rozwijanej siatce intryg. Niewinnie wyglądająca Kate skrywa drugą naturę, która staje się katalizatorem zdarzeń mających miejsce w dalszej części skryptu. Twórcy dobrze odzwierciedlili zmienną dynamikę relacji łączącej piastunkę oraz małżeństwo. Pierwszy etap zachłyśnięcia się nieoczekiwaną przyjaźnią z nowo przybyłą kobietą stopniowo przechodzi w grę na obu frontach uskutecznianą przez głównych bohaterów dramatu. To właśnie działania przeprowadzane za plecami "wroga" sprawiają, iż film ogląda się niczym rasowy thriller.




Jak już wspomniałem, "Manipulacja" bezwstydnie czerpie garściami z "Piastunki". Scenarzysta Chloe King nie przyznaje się co prawda do wyraźnej inspiracji protoplastą, ale podobieństwa są nad wyraz oczywiste. Tak czy inaczej, próbowałem podejść do obrazu z Cagem tak uczciwie, jak to tylko możliwe, unikając nadmiernych odniesień do filmu z 1992 r. Siłą "Manipulacji" jest sam środek produkcji, który oferuje ekranową zabawę w kotka i myszkę. Fabularny "twist" bowiem, w założeniu mający zapewne uderzyć widza niczym obuchem w łeb, niezbyt zaskakuje oryginalnością.




Pod względem reżyserskim Jonathan Baker, kompletny debiutant, nie próbował wynaleźć na nowo koła. Film został nakręcony wedle wszelkich znanych prawideł; niemalże podręcznikowo. Na miejscu widza nie liczyłbym na jakiekolwiek fantazyjne ujęcia czy choćby przejazdy kamery a la dzieła Finchera. Kadry są klarowne, lecz statyczne; obiektyw nie raczy kinomana pieszczącymi oko sekwencjami. Z drugiej strony po ostatnich nacechowanych artystycznie "Geniuszach zbrodni" (vide: schizofreniczny finał) może to i dobrze, że najnowszy film z Cagem został zrealizowany "po bożemu". Kuriozalnie wypada za to muzyka, która nierzadko milknie w najmniej oczekiwanych momentach fabuły. Dziwnie obserwuje się rozmowę dwóch postaci prowadzoną w kompletnej ciszy, bez chociażby lekkiego podkładu dźwiękowego. Trudno dokładnie stwierdzić czym w tym przypadku kierował się kompozytor, wszak udanie dobrana szata muzyczna nieraz potrafi skutecznie podbić dramaturgię zdarzeń (patrz: "Steve Jobs" z 2015 r.)




"Manipulacja" daje widzowi szansę na podziwianie paru atrakcyjnych kobiet i zdecydowanie mniej atrakcyjnego Cage'a. Zarówno Nicky Whelan jak i znacznie od niej starsza Gina Gershon mają momenty, w których podkreślają swoje kuszące walory. Od obu Pań bije seksapilem na kilometr, co jest nie lada sztuką zwłaszcza w przypadku tej drugiej aktorki. Gina Gershon skończyła już 55 lat, ale przed kamerą wciąż prezentuje się niezwykle apetycznie. Damskiej i mniej wymagającej części widowni pozostał za to udział Nicolasa Cage'a. Laureat Oscara popisuje się na ekranie odświeżonym wizerunkiem markującym nieco nieubłagany upływ czasu. Co więcej, w przeciwieństwie do ciężkich gatunkowo pozycji z obecnego repertuaru artysty, aktor otrzymał wreszcie szansę na odegranie nieco luźniejszej roli. Dość napisać, iż w paru scenach z uśmiechniętego od ucha do ucha lica gwiazdora wyziera nieśmiele stary, dobry Cage z tłustych lat. Całkiem bujna, kruczoczarna czupryna również odrobinę odmładza Pana Coppolę. Abstrahując od aparycji, upadły odtwórca postaci charakterystycznych po raz kolejny daje z siebie wszystko na planie produkcji. Szkoda tylko, że cała para idzie w przysłowiowy gwizdek, jak to miało miejsce w przypadku występu w "Pakcie krwi".




Wierzcie lub nie, ale po dziś dzień żyją w Polsce wierni fani Cage'a, którzy namiętnie oglądają jego nowe filmy. Raz po raz zdarza mi się słyszeć ciepłe opinie o aktorze odcinającym już kupony od dawnej sławy. Jeden ze znajomych bardzo pozytywnie ocenił produkcję "Historia zemsty" będącą średnio udaną wariacją na temat "Życzenia śmierci". Inny z kolei chwalił brawurową kreację aktora w "Pakcie krwi", sam film oceniając jako "ciężki na umysł (sic!)". Pomimo oczywistej wtórności, "Manipulacja" to bodajże najlepszy obraz z Cagem od paru lat ("Snowdena" z oczywistych względów nie liczę). Knowania głównych bohaterek są całkiem błyskotliwe, werbalne starcia między protagonistkami dobrze rozpisane, zaś płynność narracji odpowiednia. Problem z recenzowanym tytułem jest jednak zasadniczy – wszystko to już było, tylko podane w znacznie bardziej wykwintnej i smakowitej formie. Jednakowoż nie spodziewajmy się wiele po niskobudżetowym projekcie pozbawionym dystrybucji kinowej. Jak na swoją kategorię, "Manipulacja" wypada całkiem znośnie. Nie jest źle... ale "Piastunka" była lepsza.

Ogółem: 5+/10

W telegraficznym skrócie: Nicolas Cage nareszcie doczekał się akceptowalnej produkcji pozbawionej kiczowatych, pseudoartystycznych zabiegów; klimat filmu tworzą narastające spięcia między bohaterkami; dobrze poprowadzona fabuła wyzuta z większych zaskoczeń; niczym niewyróżniająca się realizacja oraz ascetyczna muzyka; przy "Piastunce" to piąta woda po kisielu... ale wciąż strawna.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones