Recenzja filmu

Atlas chmur (2012)
Tom Tykwer
Lana Wachowski
Tom Hanks
Halle Berry

Mozaika naszych czasów

Opowiadało o nim wielu: Tołstoj, Heller, Dickens, a nawet Św. Augustyn; jednak tylko niektórym udało się to zjawisko zrozumieć. Za temat zabrał się również David Mitchell, autor "Atlasu Chmur",
Opowiadało o nim wielu: Tołstoj, Heller, Dickens, a nawet Św. Augustyn; jednak tylko niektórym udało się to zjawisko zrozumieć. Za temat zabrał się również David Mitchell, autor "Atlasu Chmur", powieści nazwanej literackim objawieniem, ale i niemożliwej do sfilmowania. Przed trudnym zadaniem przeniesienia na ekran epopei stanęło rodzeństwo Wachowskich - wbrew ostrzeżeniom, niezrozumieniu, jak zwykle pod prąd. Czy mistrzom scenografii i efektów specjalnych udało się stworzyć dzieło wybitne, jeśli od początku nie zamierzali celować w widza komercyjnego? A może "Atlas chmur" to po prostu dobrze opakowana treść pseudofilozofów?

Wachowscy dobrze wiedzieli, co ich czeka i czego oczekują po adaptacji wielowątkowej powieści. "Atlas Chmur" jest bowiem książką bez konkretnego motywu i zaczyna się wbrew hitchcockowskiemu założeniu. Dużo czasu zajmie czytelnikowi oswojenie się z lekturą i zrozumienie sensu czytania. Podobne zadanie miał reżyser. Dziwią więc krytyczne oceny zwracające uwagę na brak spójności i czczą paplaninę podaną w widowiskowy sposób. Wątpię, by te głosy należały do osób, które znają bestsellerowy oryginał.

Fabuła "Atlas chmur" jest dość skomplikowana i trudno streścić ją w jednym tekście. Owszem, można by się pokusić o opis, że mamy do czynienia z podróżą przez wieki i wpływem człowieka na historię, na własne doświadczenia i przeżycia, które go kształtują. Można mówić o produkcji i w ten sposób, gdyż jak mówi znany pisarz fantasy Michael J. Sullivan – fabułę dobrej książki da się streścić jednym zdaniem. Jednak "Atlas chmur" to sześć oddzielnych opowieści, które się ze sobą łączą.

Produkcja Wachowskich stara się trzymać historii opowiedzianej przez Mitchella, ale wprowadza nowe elementy, by zdynamizować treść. Ostatecznie otrzymujemy swoisty patchwork stylów i narracji oparty na jednej zasadzie: przygodę rozpoczynamy i kończymy na tej samej postaci, przez co film ma formę klamry spinającej wszystkie wątki w jedno. Tom Tykwer i Wachowscy postanowili wspólnie przepłynąć na galerze przez gatunki i emocje, bazując na klasycznych założeniach każdego z nich. Mamy więc historię amerykańskiego notariusza, który płynie przez Pacyfik; mamy klasyczny melodramat w wydaniu biseksualisty i genialnego kompozytora, który rozpoczyna pracę u wielkiego mistrza; poznamy historię wścibskiej dziennikarki genialnie zagranej przez Halle Berry, która za rządów Reagana prowadzi śledztwo w sprawie Sixsmitha (klasyczny kryminał); obejrzymy przyszłość widzianą oczami Sonmi 451, sztucznego organizmu, który postanawia stać się człowiekiem; przeżyjemy też niezapomniane chwile po końcu świata wraz z Zachariaszem i trawiącym jego dusze diabłem. Z kolei przezabawna historia brytyjskiego wydawcy nękanego przez wierzycieli pozwoli nam na krótkie odpoczynki od poważnych historii.

Dużo jak na jeden film, łatwo więc i o pomyłkę. Zdziwi się zatem każdy szukający w "Atlasie.." mądrych przesłań i zapierającej dech w piersiach akcji. Film szasta emocjami i daje do myślenia, ale tylko wtedy, jeśli tego chcemy. Każdy z nas może go odebrać na swój sposób, bez zbędnego przekonywania, że ma do czynienia z dziełem. Jest to bowiem historia o ludzkich wyborach, o uczuciach, reinkarnacji i zależnościach, jakie żądzą światem od wieków. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Może i narracja przywodząca na myśl Babel denerwuje, lecz wykorzystano ją do maximum. Może i bohaterów jest sporo, ale są ze sobą połączeni i wystarczy niewielki wysiłek, by to dostrzec. Historii wtóruje wspaniała gra aktorska, a wielu aktorów wciela się w rolę, o które byśmy ich nie podejrzewali. Niektórych rozpoznamy od razu, innych dopiero po napisach końcowych (warto zostać choćby dla zabawy).

"Atlas chmur" to również podróż przez światy i charakteryzacje. Autorzy postarali się o dopracowanie detali pod względem ich estetyki. Nie dziwi więc fakt, że krytycy widzą tylko scenografię. Może ta tak ich oniemiała, że nie zrozumieli przekazu? A może nie każdy jest gotów, by odczuć sens płynący z tej opowieści? Może nie myślimy prekognitywnie, jak bohaterowie? Może nasz światopogląd nie wybiega w inne czasy i miejsca? Na pewno jest to jedno z najdroższych przedsięwzięć dekady. Denerwuje tylko fakt, że Wachowscy postanowili podejść do swojego dzieła jak do filmu niezależnego. Gdyby nie traktować go jako indie ucztę wyobraźni, może większość dostrzegłaby ten film i zainteresowała się książką, lub na odwrót. W praktyce te dwa media splata temat, ale są od siebie całkowicie różne.

"Atlas chmur" to opowieść starająca się dotrzeć do każdego, choć nie wszyscy będą nią zachwyceni. Film nie zapewni nam tylu przeżyć, co pierwowzór, ale powinniśmy dać mu szansę. W końcu jak mówił Freud: Jesteśmy w stanie doznawać fantastycznych doświadczeń, nawet jeśli teraz tego nie pragniemy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z rosnącym zaciekawieniem chłonąłem kolejne doniesienia na temat produkcji "Atlas chmur", mającej... czytaj więcej
"Atlas chmur" to niewątpliwie jedna z najbardziej widowiskowych produkcji tego roku. Film oparty jest na... czytaj więcej
Film trojga reżyserów: Tom Tykwer, Lana Wachowski i Lilly Wachowski (wówczas jeszcze Andy), stworzyło... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones