Recenzja filmu

Barwy walki (1964)
Jerzy Passendorfer
Tadeusz Schmidt
Krzysztof Chamiec

Polski film partyzancki

Najpierw kilka zdań na tematy historyczne, które pozwolą lepiej zrozumieć kulisy powstania filmu. Na początku lat 60., ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych, Mieczysław Moczar, rozpoczyna
Najpierw kilka zdań na tematy historyczne, które pozwolą lepiej zrozumieć kulisy powstania filmu. Na początku lat 60., ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych, Mieczysław Moczar, rozpoczyna tworzenie własnej partii politycznej. Ponieważ w czasie wojny był jednym z czołowych dowódców partyzantki komunistycznej (Armia Ludowa), w szeregi organizacji wciąga swoich dawnych towarzyszy broni. Niestety, okazuje się, że jest ich zbyt mało. Wobec tego wyciąga rękę na zgodę do kombatantów z AK i w zamian za poparcie, próbuje załatwić im uznanie oraz szacunek w oczach władz PRL. Czyli, że wkład wojenny AK był tak samo słuszny i potrzebny jak partyzantów z AL. Zanim to jednak nastąpi, Moczar wydaje książkę pt. "Barwy walki", na podstawie której wkrótce powstanie film pod takim samym tytułem. W filmie "Barwy walki" akcja dzieje się latem 1944 roku w okolicy Gór Świętokrzyskich. Oddział AL dowodzony przez porucznika "Kołacza" (Tadeusz Schmidt), dzielnie walczy z niemieckim okupantem. Wkrótce nawiązuje kontakt z przebywającym w tej samej okolicy oddziałem AK. Akowcy są nieufni, nie wierzą komunistom. W filmie pada nawet takie zdanie: "my wiemy, co dzieje się z Polakami na Wschodzie ". Wypowiada je "Klinga", charyzmatyczny zastępca dowódcy oddziału  AK, świetnie zagrany przez Stanisława Mikulskiego (moim zdaniem najlepsza rola w tym filmie). Ciekawe, że ta kwestia przeszła przez cenzurę. Z kolei alowcy mają pretensje, że AK stoi z bronią u nogi, zamiast walczyć z Niemcami. Oczywiście, dzisiaj wiemy, że to nieprawda, ale wtedy obowiązywała właśnie taka wersja historii. Jakiś czas później oba oddziały będą musiały połączyć siły i ramię w ramię stoczyć bój z hitlerowcami. A na koniec dowiadujemy się, że ci z Armii Krajowej to "naprawdę fajne chłopaki". Do fabuły filmu w zasadzie nie można się przyczepić. Akcja jest spójna,  logiczna, jedno wynika z drugiego. Cieszy plejada czołowych polskich aktorów, nawet w epizodach. Oprócz wspomnianych już Schmidta i Mikulskiego, zobaczymy także Wojciecha Siemiona, Krzysztofa Chamca, Ryszarda Pietruskiego i innych. Również aktorstwo jest na bardzo wysokim poziomie, szczególnie rola Mikulskiego to prawdziwy majstersztyk. Jeśli chodzi o pokazanie realiów okupacji to, na ile pozwala mi moja wiedza na ten temat, mogę powiedzieć, że tu również wykonano dobrą robotę. I na tym, niestety, kończą się zalety filmu. Przede wszystkim film bardzo się zestarzał. Dzisiaj kręci się takie obrazy zupełnie inaczej - wartka akcja, nacisk na widowiskowość scen batalistycznych, zdjęcia "z ręki" itp. W "Barwach walki" tego zabrakło. Oczywiście, znajdzie się niejeden kinoman, któremu to nie będzie przeszkadzało. Mi jednak tak i dlatego uważam ten film za nudny. Widzowie lepiej zorientowani w historii,  zapewne nie zaakceptują kilku oczywistych kłamstw: tylko AL chciało walczyć z okupantem, AK stało z bronią u nogi i czekało, aż radziecki sojusznik się wykrwawi, a NSZ współpracowało z Niemcami. Ja za takie "rewelacje" dziękuję. Denerwuje również wszechobecna propaganda komunistyczna, niczym z jakieś sowieckiej agitki i wyidealizowanie, aż do przesady, komunistycznego podziemia. Co prawda zdaję sobie sprawę z faktu, że film jest produktem swoich czasów i w innej formie powstać nie mógł. Ale teraz czasy się zmieniły i dzisiaj "Barwy walki" należy traktować tylko jako ciekawostkę w stylu "jak to się kiedyś filmy kręciło".
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones