Recenzja filmu

Cop Out: Fujary na tropie (2010)
Kevin Smith
Bruce Willis
Tracy Morgan

Tropem Kevina Smitha

Lubię Kevina Smitha. Podoba mi się jego obrazoburczy styl, wulgarne (acz szalenie inteligentne) dialogi, brak szacunku dla wszelakich świętości,  uwielbienie "Gwiezdnych wojen". To wszystko
Lubię Kevina Smitha. Podoba mi się jego obrazoburczy styl, wulgarne (acz szalenie inteligentne) dialogi, brak szacunku dla wszelakich świętości,  uwielbienie "Gwiezdnych wojen". To wszystko składa się na obraz reżysera wyjątkowego i nietuzinkowego. Ale żeby była jasność - lubię Kevina Smitha tylko wtedy, kiedy jest sobą, kiedy przekracza granicę dobrego smaku, pokazując nam "erotykę międzygatunkową" (pamiętacie oślicę Kelly?), kiedy jedzie po bandzie moralności, rozprawiając o "braniu z dupy do ust". Nie mogę przetrawić sytuacji, kiedy jeden z moich ulubionych reżyserów na siłę próbuje "ugrzecznić" swoje filmy, tak jakby chciał trafić do większej liczby publiczności. Tak było z "Dziewczyną z Jersey", która była przeraźliwie nudna i nijaka. Ale dlaczego wspominam akurat o tym filmie? Bo niestety najnowsze dzieło Smitha poziomem za wiele od niego nie odstaje.

Bohaterami filmu są dwaj amerykańscy gliniarze ("a couple of dicks" jak głosił pierwotny tytuł). Jimmy Monroe i Paul Hodges, zawieszeni przez przełożonych za nieudaną akcję, prowadzą śledztwo na własną rękę. Oprócz tego, że siedzą na ogonie groźnej, narkotykowej mafii, muszą dodatkowo zmagać się z problemami w życiu osobistym. Nie brzmi specjalnie oryginalnie, prawda? Niestety, banalny scenariusz to dopiero początek ...

Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek porównam jakiś film Kevina Smitha do polskiego serialu. Ale "Fujary na tropie" strasznie przypominają mi najnowsze dziecko Polsatu - "Ludzi Chudego", szumnie reklamowanego jako wybuchowe połączenie "akcji z humorem". Tylko że nie ma tam ani akcji, ani humoru. Tak samo jest jest z filmem Smitha. Jest za mało śmieszny jak na komedię oraz zbyt nudny i sztampowy jak na dobry film sensacyjny. W sumie wyszedł z tego bezpłciowy gatunkowo obraz, który ogląda się bez zainteresowania i ze średnią przyjemnością. Z zażenowaniem - owszem, ilekroć na ekranie pojawia się Tracy Morgan. Nie wątpię w jego talent komediowy, ale w tym filmie jest po prostu denerwujący.

Jakieś pozytywy? Jest parę niezłych scen, które wywołują uśmiech (np. pościg za przestępcą w przebraniu telefonu komórkowego). Jest udany epizod Seana Williama Scotta i dwa, może trzy dobre dialogi. Tylko że to wszystko to humor rynsztokowy, prostacki i "tak głupi, że aż śmieszny". Humor, który może bawić przez jedną lub dwie sceny. Wałkowanie go przez prawie dwie godziny jest męczące i szybko się nudzi.

I to właśnie jest dla mnie najdziwniejsze. Że reżyser, który wulgarny i niewyszukany humor uczynił swoją wizytówką, właśnie na nim się wyłożył. Poprzednie filmy Smitha (żeby wspomnieć choćby "Sprzedawców" czy "W pogoni za Amy"), w których roiło się od słowa "f*ck" i kloacznych historii, były błyskotliwe, inteligentne, zabawne. Ostre dialogi miały polot i wdzięk, pod przykrywką przekleństw można było się doszukiwać głębszego sensu. Tymczasem "Fujary na tropie" są najzwyczajniej w świecie nudne. Bezbarwne, jednowymiarowe, przeciętne. Ot, głupia komedyjka, w której można zobaczyć trochę "strzelanki".

Gdzie się podział Twój pazur, Kevinie? Gdzie się podziała Twoja werwa, błyskotliwość? Trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej powrócił do formy, bo taki reżyser jak Ty jest dzisiaj niezwykle potrzebny. I mógłbyś z powrotem zatrudnić Jaya i Cichego Boba. Jakoś tak pusto bez nich...
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones