Recenzja filmu

Dwa dni w Paryżu (2007)
Julie Delpy
Julie Delpy
Adam Goldberg

Paryż, czyli szkoła przetrwania dla zakochanych

Idąc na "2 dni w Paryżu", kierowałam się własną intuicją, nie zaś reklamami i opisami filmów, które okazały się bardzo mylne. Na szczęście, moja intuicja mnie nie zawiodła, zaś niektórych ludzi
Idąc na "2 dni w Paryżu", kierowałam się własną intuicją, nie zaś reklamami i opisami filmów, które okazały się bardzo mylne. Na szczęście, moja intuicja mnie nie zawiodła, zaś niektórych ludzi zawiodły reklamy. Otóż, gdyby przyjrzeć się zachętom bijącym z plakatów filmu, od razu człowiek nastawia się na lekką komedię romantyczną, idealną na randki, pełną poczucia humoru, a do tego z pięknym miastem miłości w tle. Prawda, że taki obraz może urzec? Widz jednak popełnia błąd, kierując się tak prymitywnymi i banalnymi wnioskami. To, na co od razu trzeba zwrócić uwagę, idąc na film, to kraje produkcji, czyli Francja i Niemcy, co od razu wskazuje, że nie będzie to typowa amerykańska komedia. Drugim aspektem jest fakt, że reżyserią, scenariuszem, a także grą aktorską zajęła się Julie Delpy, artystka nieprzeciętnego pokroju, której nie brakuje pomysłów na dobry film, niekoniecznie robiony z wielkim rozmachem i za wielkie pieniądze. Ostatnią rzeczą, na którą powinien zwrócić uwagę wybierający się na ten film widz, jest przewodnia fabuła filmu. Obraz wcale nie pokazuje dwóch dni wakacji pewnej pary, która postanowiła zwiedzić Paryż. Okazuje się, że ta produkcja nie jest komedią romantyczną, ba! Nie jest to nawet zwykła komedia, bardziej dramat, który ironicznie pokazuje relacje międzyludzkie i różnice kulturowe, społeczne, które potrafią podzielić nawet najbliższych sobie ludzi. Owszem, pojawiają się śmieszne momenty, jednak nie one tu są najważniejsze. Pisząc o tym, że film bardziej bym scharakteryzowała jako dramat, nie mam na myśli kolejnego ambitnego obrazu rozprawiającego o trudnościach ludzkiej egzystencji i związków. Julie Delpy bowiem miała o wiele lepszy pomysł na swoją produkcję. Na tle Paryża, francuskich obyczajów, kultury, wielkomiejskiego życia, pokazuje różnice w sposobie bycia dwóch indywidualności - Amerykanina oraz rodowitej Paryżanki. Związek Jacka (Adam Goldberg) i Marion (Julie Delpy) jest wystawiony na ciężką próbę. Para musi poznać się od znacznie bliższej i bardziej osobistej strony życia niż do tej pory. Musi zmierzyć się z prawdziwą naturą drugiej osoby, jej przeszłością. Poznać się na nowo poprzez krótki pobyt w rodzimym mieście i wśród dawnych przyjaciół Marion. To, co zachwyca w tym filmie, to nie tylko fabuła, ale także jakość realizacji. Produkcję tę ogląda się czasami tak, jakby puszczono nam rejestr z pobytu dwóch ludzi w Paryżu. Urok francuskich uliczek, targów, obrazów codzienności, ludności paryskiej, a także, i to przede wszystkim, francuski język sprawiają, że można się zapatrzeć w ten piękny obraz europejskiej kultury. Mogłabym wręcz pokusić się o stwierdzenie, że droga, którą idzie coraz dalej związek Jacka i Marion jest zobrazowana przez liczne paryskie uliczki, którymi wędrują główni bohaterowie. Słyszałam wiele opinii na temat "2 dni w Paryżu". Jedni mówią, że to cudowny film idealnie pokazujący francuską kulturę, paryskie uliczki, różnice kulturowe między Amerykanami i Francuzami oraz historię związku dwóch ludzi w tle. Inni uważają ten film za nudny, pełen banałów, niepotrzebnych wątków pełnych erotomanii i zaprzeczają, jakoby produkcja ukazywała paryską kulturę oraz obraz miasta, gdyż ujęcia przedstawiają tylko gadające głowy. Siedząc w kinie, widziałam, że wielu ludzi oglądało film z zainteresowaniem, niektórzy jednak wychodzili w połowie zbyt niezadowoleni z seansu. Od czego to zależy? Mam wrażenie, że od nastawienia człowieka. Nie powinien on na pewno oczekiwać od tego filmu tego, co ogłaszają reklamy, czyli banalności, komedii romantycznej i zbytnich zwrotów akcji. Jest to obraz przegadany, poruszający problemy występujące w związku. Pozostawia widza z dawką mieszanych uczuć. Według mnie, na pewno nie nadaje się na randki, bardziej na wyjścia z przyjaciółmi. Faktem jest, że film się zbytnio dłuży i może po pewnym czasie znudzić swym monotematyzmem. Nie można nawet oczekiwać ścieżki dźwiękowej, gdyż albo jej nie było, albo w ogóle nie zwracało się na nią uwagi. Bardziej polecam ten film na wieczorny seans w domu, gdyż trudno się go ogląda w kinie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
„Dwa dni w Paryżu” zawierają bogaty materiał do analizy na wielu płaszczyznach, przede wszystkim na... czytaj więcej
"Dwa dni w Paryżu" to nie tytuł kolejnej komedii romantycznej z Meg Ryan czy jej młodszymi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones