Recenzja filmu

Dzielny kogut Maniek (2015)
Gabriel Riva Palacio Alatriste
Rodolfo Riva Palacio Alatriste
Bruno Bichir
Carlos Espejel

Rocky z kurnika

Szefowie Disneya i DreamWorks prawdopodobnie zeszliby na zawał, gdyby ktoś przyszedł do nich z pomysłem na animację o walkach kogutów. Ekipa z Huevocartoon uznała tymczasem, że wokół
Dla polskich widzów "Dzielny kogut Maniek" to jeszcze jedna egzotyczna (czytaj: niehollywoodzka) animacja o zwierzątkach, do której obejrzenia zachęca przede wszystkim gwiazdorska obsada dubbingu. Zgoła inaczej mają się sprawy w rodzinnym Meksyku, gdzie dziarski ptak jest bohaterem popkultury, a seria filmów o jego przygodach okazała się – nomen omen – kurą znoszącą złote jajka. Odpowiedzialne za realizację cyklu studio Huevocartoon zdobyło sławę kilka lat wcześniej dzięki prezentowanym w internecie kilkuminutowym satyrycznym kreskówkom dla dorosłych. Informacja o korzeniach twórców wydaje się istotna, ponieważ "Maniek" to szczególny okaz z gatunku kina familijnego.


Szefowie Disneya i DreamWorks prawdopodobnie zeszliby na zawał, gdyby ktoś przyszedł do nich z pomysłem na animację o walkach kogutów. Ekipa z Huevocartoon uznała tymczasem, że wokół barbarzyńskiej zabawy oficjalnie zakazanej w wielu krajach (w tym w Meksyku) można by wymyślić fabułę komedii będącej połączeniem "Rocky'ego", "Babe – świnki z klasą" oraz "Miejsc w sercu". Tytułowy bohater – młody, nieśmiały – musi stanąć do pojedynku z niepokonanym mistrzem, aby zdobyć pieniądze na oddłużenie farmy, na której mieszka wraz z przyjaciółmi.

Choć koguty walczą w rękawicach bokserskich, a ich starcia obywają się bez rozlewu krwi, meksykańska produkcja cechuje się sporym stopniem brutalności. Jeśli dodamy do tego niespotykane raczej w kinie familijnym seksualne aluzje oraz surrealistyczne, wymyślone prawdopodobnie po "głębokim przemyśleniu, ciężkim upaleniu" sceny, nietrudno będzie zrozumieć, dlaczego "Maniek" trafił do amerykańskich kin z wysoką (jak na animację dla całej rodziny) kategorią wiekową PG-13. Przypomnijcie sobie tylko, kiedy ostatni raz widzieliście film, w którym jednym z bohaterów był gadający podsmażony kawałek bekonu uratowany przed zjedzeniem przez jajo-superbohatera? No właśnie.

   

Absurdalne pomysły twórców, przeciętny poziom realizacji i nieznajomość dwóch poprzednich filmów o przygodach Mańka najwyraźniej nie zniechęciły małoletnich widzów, którzy regularnie wybuchali śmiechem na pokazie przedpremierowym. Ich rodzice mogli czerpać frajdę przede wszystkim z wyłapywania licznych popkulturowych nawiązań: od "Swobodnego jeźdźcaprzez "Gwiezdne Wojny" po "Transformers". Jedni i drudzy otrzymali krzepiącą opowiastkę o potędze przyjaźni i potrzebie wiary we własne możliwości. Przy filmach konkurencji z Fabryki Snów "Maniek" to oczywiście animacja wagi koguciej, ale ogląda się ją bez poczucia, że przełyka się zgniłe jajo.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones