Recenzja filmu

Enduro Bojz (2000)
Piotr Starzak
Jan Wieczorkowski
Andrzej Andrzejewski

Nieporadna mieszanka elementów kina akcji

W ostatniej scenie filmu "Enduro Bojz" policjant o ksywie Szekspir, zakończywszy pościg za młodym bohaterem posądzonym niesłusznie o dokonanie serii napadów na stacje benzynowe, oświadcza, że
W ostatniej scenie filmu "Enduro Bojz" policjant o ksywie Szekspir, zakończywszy pościg za młodym bohaterem posądzonym niesłusznie o dokonanie serii napadów na stacje benzynowe, oświadcza, że rezygnuje ze służby. Oznajmia przy tym swemu partnerowi: "Schrzaniliśmy to. Nie wiem, co, ale coś schrzaniliśmy." Ja wiem co: film. "Enduro Bojz" to debiut kinowy reżysera Piotra Starzaka, który ma już na swoim koncie telewizyjny "Skok". Film jest opowieścią o dwójce siedemnastoletnich przyjaciół - Kubie, którego odtwarza Jan Wieczorkowski oraz Robercie, którego gra Andrzej Andrzejewski. Chłopcy pochodzą z dobrze sytuowanych rodzin, uczęszczają do szkoły średniej, a wieczorami rozwożą pizzę, zarabiając w ten sposób kieszonkowe. Ich wielką pasją są zaś motory - obaj są właścicielami motocykli klasy enduro. Pewnego dnia Kuba, po kłótni z wiecznie zapracowanym i nieczułym na potrzeby syna ojcem, postanawia uciec z domu, kradnąc jednocześnie jego pistolet. Zabiera ze sobą Roberta i wyruszają motocyklami w podróż po kraju. Teraz moglibyśmy się spodziewać czegoś w rodzaju polskiego "Easy Ridera", ale reżyser nie podąża tym tropem - eskapada dwójki przyjaciół nie jest bowiem upragnioną ucieczką ku wolności przez wrogi, zakłamany świat konsumentów. Nasi młodzieńcy nie są kontestatorami, buntującymi się wobec określonej wizji świata - ich ucieczka to tylko impulsywna reakcja na problemy w domu, stwarzająca okazję do dobrej zabawy. Wagary nie są jednak beztroskie - bohaterowie przypadkiem wplątują się w konflikt z prawem. Zostają mianowicie pomyłkowo zidentyfikowani jako ścigana przez policję dwójka zbirów, okradająca stacje benzynowe.I tu następuje lawina wydarzeń, nie do końca jasnych: Kuba przy każdej nadarzającej się okazji wyciąga broń, nawet wobec braku realnego zagrożenia; w efekcie, do walki z dwójką nastolatków zostaje ściągnięta brygada antyterrorystyczna; policjant mierzy z broni do dzieciaka zaopatrzonego jedynie w pistolet gazowy itp. Można jednak wybaczyć tego rodzaju potknięcia, gdy cały film posiada wyrazistą i spójną strukturę, której tutaj jednak zabrakło. Scenariusz jest niekonsekwentny - jeśli już zrezygnowano z wyeksponowania buntu i świadomej ucieczki od nieakceptowanego świata wartości, to można było przynajmniej zrobić przyzwoity film dla młodzieży - przygoda, afirmacja wolności. Niestety, całość grzęźnie w zbyt natrętnych zapożyczeniach z amerykańskiego kina akcji, główni bohaterowie nie są dostatecznie zróżnicowani charakterologicznie, a zakończenie ma moralizatorską wymowę: brak porozumienia między rodzicami a dziećmi oraz nieprzemyślane działania prowadzą do tragedii. Nawet koncepcja postaci jest żywcem przeniesiona z filmu amerykańskiego - choćby sylwetka komisarza - ciężko doświadczonego, zgorzkniałego i twardego gliny, którego odtwarza Adam Ferency. Litościwym milczeniem pominę już rolę jego partnera policyjnego, który bez mrugnięcia okiem, ze śmiertelnie poważną miną, wygłasza co parę chwil cytaty z dzieł Szekspira i Mickiewicza. Konstrukcja fabuły i rozwiązania scenariuszowe rażą wtórnością, zaś dowcipy, którymi raczą nas postaci z ekranu, wprawiają w zażenowanie. "Enduro Bojz" to nieporadna mieszanka elementów kina akcji, pozbawiona sensownej wymowy i atrakcyjności.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Enduro Bojz" to drugi po debiutanckim "Skoku" film Piotra Starzaka do scenariusza reżysera. Bohaterami... czytaj więcej
Krzysztof Kłopotowski

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones