Co jest miarą odwagi? Czy to stawanie do walki za każdym razem, gdy zostaniemy do niej wezwani? Dążenie do wielkości i sławy za wszelką cenę? A może chodzi, o co innego. Na te pytania stara się
Co jest miarą odwagi? Czy to stawanie do walki za każdym razem, gdy zostaniemy do niej wezwani? Dążenie do wielkości i sławy za wszelką cenę? A może chodzi, o co innego. Na te pytania stara się odpowiedzieć Carlos Saldanha (odpowiedzialny za takie dzieła jak "Epoka lodowcowa 2: Odwilż", czy "Roboty") w swoim najnowszym dziele "Fernando".
Twentieth Century Fox Film Corporation
Fernando mieszka na farmie, gdzie szkoli się byki do walki na arenie. W odróżnieniu do swoich rówieśników nie marzy mu się jednak sława na korridzie, a od walki woli wąchanie kwiatków. Gdy jego ojciec ginie z rąk torreadora, załamany ucieka. Schronienie znajduje w domu pewnego kwiaciarza, gdzie opiekę nad nim przejmuje kilkuletnia Nina. Mijają lata. Fernando wyrasta z małego cielaka na niezwykle potężnego byka, który w wyniku nieporozumienia zostaje uznany za niebezpieczną bestię i przewieziony na rodzinną farmę, gdzie spotyka dawnych i nowych kolegów. Tu dowiaduje się, że od jego ucieczki zaszło sporo zmian - jeśli odmówi walki zginie w tuczarni. Wkrótce Fernando staje przed najdurniejszym w życiu wyborem.
Twentieth Century Fox Film Corporation
"Fernando" jest ekranizacją popularnej nawet w Polsce książki dla dzieci. Byczek Fernando narodził się w 1935 r. za sprawą Munro Leafa, któremu potrzeba było zaledwie czterdziestu minut, aby stworzyć jedną z najbardziej uwielbianych postaci literackich na świecie. Sama książeczka została wydana w 1936 r. i bardzo szybko zyskała sympatię środowiska pacyfistycznego, natomiast została znienawidzona przez ówczesne władze Hiszpanii, III Rzeszę, a nawet USA. Czytelnicy jednak ją pokochali, a jej przekaz jest do dzisiaj bardzo na czasie.
Twentieth Century Fox Film Corporation
Film Saldanha zachowuje jej ducha. Fernando już jako cielak zdawał sobie sprawę z bezsensu walki i miał dowagę się do tego przyznawać. Pech chce, że wyrasta na niezwykle potężne zwierzę o ogromnej sile, co sprawia, że w oczach otaczających go ludzi jest bestią. Gdy trafia do ośrodka szkoleniowego od razu się dowiaduje, że tak naprawdę nie ma żadnego wyboru: musi zginąć, albo na arenie, albo w tuczarni. Fernando zdecyduje się na trzecie wyjście i postanawia udowodnić całemu światu, kim naprawdę jest - nie ofiarą, czy potworem, ale żywą istotą z prawem wyboru. Jak słusznie usłyszymy z ust samego bohatera, to, że nie chce się czegoś zrobić, nie oznacza tchórzostwa. Odwaga Fernanda polega na ukazywaniu siebie takim, jakim jest. I tej lekcji udziela zarówno swym "rywalom", jak i widzowi.
Twentieth Century Fox Film Corporation
Historia zostaje nam przedstawiona na wesoło, a film nie nudzi. Chociaż trudno tu mówić o jakiś wzruszeniach, to wcale ich jakoś nie brakuje. Sporym minusem pozostają jednak postaci drugoplanowe. Bycze towarzystwo wydaje się przez większość czasu drętwe, zwłaszcza zawodzi główny "rywal" Fernanda - Valiente. Zgrywa twardziela, ale przy pierwszej porażce poddaje się. Gwiazdami pozostają sam Fernando i wygadana koza Lupe. I całe szczęście. Strzałem w dziesiątkę są też trzy sprytne jeże, przy których cztery pingwiny z filmu "Madagaskar" (jak by nie patrzeć oba filmy wyszły z tego samego studia) wypadają trochę marnie.
Twentieth Century Fox Film Corporation
Chociaż "Fernando" jest produkcją z 2017, to do naszych kin zagościł dopiero teraz, i całe szczęście. Film jest zabawnym i ciekawym początkiem animacji w 2018 r. Dodatkowym atrybutem jest mądre przesłanie, jakie ze sobą niesie. Po pierwsze bądź sobą i miej odwagę to okazywać. Po drugie walka nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. I oby te lekcje zostały zapamiętane na jak najdłuższy czas.