Recenzja filmu

Gekijō-ban Naruto Shippūden (2007)
Hajime Kamegaki
Ayumi Fujimura
Chie Nakamura

Historia lubi się powtarzać

Kiedyś pewna osoba powiedziała, że: zwiastuny są teraz tak robione, że z byle czego można zrobić zapowiedź arcydzieła. Te słowa doskonale pasują do kolejnego, czwartego filmu pełnometrażowego
Kiedyś pewna osoba powiedziała, że: zwiastuny są teraz tak robione, że z byle czego można zrobić zapowiedź arcydzieła. Te słowa doskonale pasują do kolejnego, czwartego filmu pełnometrażowego "Gekijouban Naruto Shippuuden", gdyż właśnie jego trailer był wykonany taki sposób, że widz by sobie pomyślał, iż jest to naprawdę dobry film, lecz wystarczy obejrzeć choć jej malutki kawałek i już można się przekonać, że w rzeczywistości jest przeciętniakiem, bądź nawet i dnem. Zapewne każdy fan anime "Naruto" oglądał chociaż jeden z filmów pełnometrażowych tej serii i wie, jak wygląda ich schemat. Nie wiesz? Wytłumaczę. Przede wszystkim wszystko rozpoczyna się od pewnego dnia, w którym zaczyna dziać się coś niedobrego i jacyś ninja zostają wysłani na misję. Spotykają pewną osobę, potem kilka walk, później finał w postaci zmodyfikowanego Rasengana - techniki, która jest atutem głównego bohatera - oraz szczęśliwe zakończenie. Oczywiście ten schemat został użyty również w tym filmie, no bo gdyby Pan Kamegaki nie użył jej i wymyślił zupełnie inny, zostałby skazany na potępienie. To jedna z wad filmu. Mam wymienić ich więcej? Dobrze. Żeby nie owijać w bawełnę, powiem, że fabuła filmu kinowego została przedstawiona w naprawdę nędzny sposób. Walki są mało dynamiczne i okropnie się ślimaczyły. W ogóle nie trzymają w napięciu. Przynajmniej ja tego nie czułem. Zostały użyte tu oklepane schematy, typu "koniec świata" czy "demony chcące zagłady". Chcesz coś pooglądać oryginalnego? Przepraszam, ale trafiłeś pod niewłaściwy adres. Bohaterowie główni są tacy, jak byli. Nie będę się wypowiadać o z każdej z osobna, a przejdę do tych, którzy zostali stworzeni na potrzebę filmu, czyli Shion i wrogowie. Niestety, dla mnie są po prostu nijacy i nic mnie nie obchodziło, co się może z nimi stać. Są papierowe i sztampowe. Tyle wystarczy. Aspekt artystyczny i dźwiękowy stoją na dobrym poziomie. Została poprawiona scenografia oraz animacja. Postacie ruszają się naturalniej, a tła są naprawdę ładne. Oprawa muzyczna też zaliczę jako plus, gdyż spodobał się utwór, który kończył film pt. "Lie-Lie-Lie" śpiewaną przez DJ-a Ozmę. Utwory są wierne klimatowi. Poza oprawą graficzną i dźwiękową nic dobrego sobą nie reprezentuje. Jest niby "najlepszym filmem kinowym" z serii Naruto, lecz prawda jest inna. Jest to zwykła, animowana papka, która opiera się na starych, oklepanych schematach, mająca beznadziejne zakończenie. Przykro mi, ale ten film nie spełnił moich oczekiwań i z litości daję ocenę "poniżej oczekiwań", bo naprawdę powinien dostać szkolną jedynkę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones