Recenzja filmu

Hooligans (2005)
Lexi Alexander
Elijah Wood
Charlie Hunnam

Niegłupie lanie

Przed obejrzeniem tego filmu miałem nadzieję, że pozory mylą. Pomyślcie sami - czego można się spodziewać po Niemce Lexi Alexander, byłej mistrzyni świata w kickboxingu, która postanawia nakręcić
Przed obejrzeniem tego filmu miałem nadzieję, że pozory mylą. Pomyślcie sami - czego można się spodziewać po Niemce Lexi Alexander, byłej mistrzyni świata w kickboxingu, która postanawia nakręcić film o angielskich "kibolach"? Pozostaje tylko spojrzeć na niemiłosiernie jednoznaczny tytuł i wejść do kina z wysoko uniesioną gardą oraz ziarenkiem nadziei, że może nie będzie aż tak źle. Matt Buckner (Elijah Wood) kryje uzależnionego od kokainy kolegę, z którym dzieli pokój na Harvardzie. Zostaje usunięty z listy studentów i postanawia odwiedzić siostrę, która całkiem zgrabnie ułożyła sobie życie w Londynie. Poznaje Pete`a Dunhama (Charlie Hunnam), przywódcę grupy kibiców piłkarskich, którzy po meczu lubią zorganizować dogrywkę na pięści. Już pierwszego dnia Matt traci bojowe dziewictwo i uświadamia sobie, że lanie się po mordach to całkiem fajna sprawa. Brzmi trywialnie, ale uwierzcie - akcja szybko się komplikuje i z prostej historyjki wychodzi naprawdę wymowny dramat. "Nie poczujesz, że żyjesz, dopóki nie dojdziesz do granicy własnej wytrzymałości", mówi Matt. Lexi Alexander udaje się jednak nie masakrować widza przemocą, która niczemu nie służy. Każdy zadany lub przyjęty cios w oczywisty (ale nie banalny) sposób zbliża do siebie głównych bohaterów, budując między nimi lojalność, zaufanie i oddanie. Łamiąc kolejne kości, główny bohater przełamuje również swoje ograniczenia, smakuje czegoś, czego nie miał nawet okazji zobaczyć na Harvardzie. "Green Street Hooligans" to opowieść o szukaniu spełnienia i nowych sposobów na definiowanie i odbieranie otaczającego świata. To opowieść o prawdzie, którą mamy w zasięgu ręki, ale boimy się po nią sięgnąć. "Zawsze trzeba walczyć o swoje" - ukazanie istoty tych słów w sposób dosłowny jeszcze wymowniej podkreśla ich metaforyczny sens. Obyło się nawet bez tanich dydaktycznych sztuczek. Najnowszy film niemieckiej reżyserki można też odebrać jako próbę obnażenia prymitywnych instynktów, jakie mężczyźni ukrywają pod wykrochmaloną koszulą i eleganckim krawatem w paski. Płeć brzydka nie stosuje przemocy do momentu, w którym nie ma z nią bezpośredniej styczności. Mówiąc prostym językiem - jak facet da komuś w mordę raz, to będzie dawał cały czas. Nie pachnie tu jednak wytykaniem przywar ani "babskim żalem"; jako przedstawiciel samczej płci nie mogę zaprzeczyć istnieniu swego rodzaju agresji zakodowanej w podświadomości każdego z nas. Czasem jest to prymitywna, fizyczna dominacja nad istotami słabszymi (bądź mniej licznymi od danego stada), innym razem potrzeba wyładowania agresji w formie gniewu. Matt Buckner czerpie przyjemność z bójek, odkrywa swoje "drugie ja", wychodzą z niego zwierzęce instynkty, nad którymi potrafi jednak stosunkowo szybko zapanować. Można więc bez wahania stwierdzić, że "Green Street Hooligans" to produkcja traktująca o prawdziwej naturze mężczyzn, niekoniecznie złej czy szkodliwej. Lexi Alexander unika ewaluacji, skupia się bardziej na potrzebie szukania tej części natury. I bardzo dobrze. Krew nie wylewa się z ekranu wiadrami, ale film zawiera dość pokaźną dawkę scen, na widok których kobiety (jako istoty wrażliwie) zasłaniają oczy. Producenci postanowili pokazać chuligański światek w sposób jak najwierniej odzwierciedlający rzeczywistość i wyszło to całkiem nieźle. Obawiałem się, że "Green Street Hooligans" będzie siłą rzeczy gloryfikować działalność młodocianych gangów, ale tak nie jest. Scenarzystom udało się pokazać wyjątkowo ludzką twarz "kiboli", co zapewne zmartwi między innymi naszych rodowitych niszczycieli stadionowych siedzeń. Wyszło naturalnie i bez przejaskrawień, za co należy się uznanie. Nasuwa się pytanie - jaka jest agresja? Dobra czy zła? Przynosi więcej zysków czy strat? Zakończenie paradoksalnie wskazuje obie odpowiedzi jako poprawne, a sposób argumentacji jest jak najbardziej przekonujący. Lexi Alexander używa prostego przykładu do poprowadzenia złożonego wykładu, a do tego zapewnia widzowi kawał solidnej rozrywki i garść tematów do przemyślenia w bezsenne noce. Jest jeszcze fenomenalny Charlie Hunnam oraz niezły Elijah Wood, któremu - o dziwo - do twarzy z siniakami. "Green Street Hooligans" powinien spodobać się każdemu dorosłemu, a właściwie dojrzałemu, człowiekowi. Jeśli natomiast będzie inaczej, zapraszam do bójki... na słowa. W końcu trzeba walczyć o swoje.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Lexi Alexander zaserwowała nam kawałek naprawdę dobrego, mocnego kina. Nie jest to film dla każdego,... czytaj więcej
Filmów o piłkarskich chuliganach (zwłaszcza angielskich) oraz z piłkarskimi chuliganami w tle powstało... czytaj więcej
Film rozpoczyna wieczorna konfrontacja dwóch grup w londyńskim metrze; zaczyna się od zwykłych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones