Recenzja filmu

Kapitan Marvel (2019)
Waldemar Modestowicz
Anna Boden
Brie Larson
Samuel L. Jackson

Absolutely Marvelous!

Trzeba to przyznać szczerze. Zwiastuny "Kapitan Marvel" nie zapowiadały kina superbohaterskiego na poziomie, do którego przyzwyczaiło nas przez ostatnią dekadę Marvel Studios. Szykowała się do
Trzeba to przyznać szczerze. Zwiastuny "Kapitan Marvel" nie zapowiadały kina superbohaterskiego na poziomie, do którego przyzwyczaiło nas przez ostatnią dekadę Marvel Studios. Szykowała się do bólu sztampowa, nudna historia o początkach bohaterki, protagonistka nie zachęcała swoją mimiką, a nawet efekty specjalne odstawały od utartych standardów. Było więc dla mnie niezwykle miłym zaskoczeniem przekonanie się, że był to jeden z niewielu przypadków we współczesnej kinematografii, gdzie film przebił swoje zapowiedzi.



Zaczynając od najważniejszego elementu każdego filmu, czyli fabuły, zapewniam, jest to coś, czego jeszcze w filmach Marvela nie było, origin story absolutnie przewrócone na drugą stronę, podawane nam po kawałku, potęguje ciekawość widza, a jednocześnie zachowuje spójność z tym, co aktualnie dzieje się na ekranie. A dzieje się dużo.  Po stosunkowo chaotycznym pierwszym akcie, będącym najsłabszym ogniwem filmu, film schodzi na bardzo dobry tor, łącząc klasyczną rozwałkę w stylu supeherosów z elektryzującymi akcjami w iście szpiegowskim stylu. Dodajmy do tego liczne ukłony w stronę fanów oraz zwroty akcji, które z pewnością zaskoczą niejednego wyjadacza, i mamy naprawdę wybuchową mieszankę. Koktajl znakomicie ubogaca wciąż rozwijający się świat Marvela, otwierając wiele nowych możliwości, których wykorzystania już nie mogę się doczekać.



Największym plusem "Kapitan Marvel" są jednak postacie. Niemalże wszystkie mają intrygujące, niebanalne charaktery, jasne i logiczne motywacje, i znakomicie ze sobą nawzajem współgrają. "Niemalże wszystkie", ponieważ istnieje pewien wyjątek, ale do tego wrócimy. Przede wszystkim pozytywnie zaskakuje Brie Larson w roli tytułowej bohaterki. Być może takie wahania w stosunku do laureatki Oscara były bezzasadne od początku, jednakże pewna obawa występowała po niesławnych zwiastunach, gdzie aktorka, łagodnie rzecz ujmując, nie błyszczała. Na szczęście w filmie jest wręcz przeciwnie: grana przez nią Carol Danvers emanuje energią, nie tylko tą kosmiczną. 

Choć zaryzykuję tym stwierdzeniem lincz ze strony tysięcy fanów Czarnej Wdowy, to Kapitan Marvel jest prawdopodobnie najciekawszą postacią kobiecą, która kiedykolwiek pojawiła się w tym uniwersum. Wspierana jest ona przez silne grono postaci drugoplanowych, gdzie absolutny prym wiedzie jak zwykle niezastąpiony Samuel L. Jackson w roli Nicka Fury'ego. Zapewniam, że pozostali bohaterowie także skradną wasze serca, w tym niekoniecznie ludzie... Wspomnianym wyjątkiem jest niestety główny antagonista, który po tak znakomitych występach jak chociażby Thanos w "Avengers: Wojna bez granic" jest nieco rozczarowującym powrotem do słabszych czarnych charakterów, których niestety w świecie Marvela wielu.



Od strony technicznej filmowi nie można nic poważnego zarzucić, chociaż nie jest to też wybitny poziom. Zdjęcia są najwyżej poprawne, z kilkoma ciekawymi ujęciami. Montaż miejscami kuleje i jest to pewnego rodzaju zmarnowana szansa tego filmu, chociaż absolutnie nie psuje to odbioru całości. Komputerowe efekty specjalne są wykonane bardzo dobrze i nie mówię tu tylko o scenach akcji, a przede wszystkim o tych scenach, gdzie efekty na pierwszy rzut oka nie są obecne. 

Na bardzo wysokim poziomie natomiast stoi w "Kapitan Marvel" charakteryzacja. Postacie stworzone przy pomocy protetyki nie ustępują mimiką pozostałym, są pełne życia i emocji. Oczywiście znakomite jest też (tu w połączeniu z efektami cyfrowymi) odmłodzenie o ponad 20 lat Samuela L. Jacksona, który jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powrócił do swojego ciała z czasów "Szklanej Pułapki 3" czy "Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo (1999)Mrocznego widma". Oprócz tego na uwagę zasługuje interesująca ścieżka dźwiękowa, łącząca klasyczne tematy znane z filmów o superbohaterach z elementami muzyki elektronicznej, podobnie jak miało to miejsce w trzecim Thorze.


Reasumując, "Kapitan Marvel", mimo że nie jest absolutnie filmem idealnym, ani nawet nie aspirującym do tytułu najlepszego w uniwersum, to jednak jest ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem, które optymistycznie nastawia do przyszłości zarówno bohaterki, jak i całej serii. Film jeszcze bardziej podsyca oczekiwanie na "Avengers: Endgame", które płonie mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Kapitan Marvel, świat Marvela należy do Ciebie!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dawno temu, w czasach właściwie zaskakująco odległych, MCU nabierało kształtów z pomocą swoich solowych... czytaj więcej
Mimo że w kinematografii mieliśmy już kilka postaci charyzmatycznych kobiet (Ellen Ripley z serii "Obcy",... czytaj więcej
Zastanawiające, jaki termin krytycy filmowi ukują na określenie właśnie przybierającego na sile nurtu,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones