Recenzja wyd. DVD filmu

Kolobos (1999)
David Todd Ocvirk
Daniel Liatowitsch
Ilia Volok
Linnea Quigley

Nothing left to mutilate

Idę o zakład, że twórcy "Kolobos" to zagorzali fani Dario Argento. Już w czołówce wita nas muzyka łudząco podobna do tej z "Suspirii". Pojawia się też motyw mordercy w czarnych rękawiczkach, w
Idę o zakład, że twórcy "Kolobos" to zagorzali fani Dario Argento. Już w czołówce wita nas muzyka łudząco podobna do tej z "Suspirii". Pojawia się też motyw mordercy w czarnych rękawiczkach, w scenach nocnych na ścianach odbijają się rozmaite kolory, a w końcu dostajemy moment zabójstwa bohatera poprzez uderzenie zębami o kant biurka. Znajome? Jeśli jest się fanem włoskich horrorów na pewno. Nie wiem, czy wykorzystanie tego typu motywów bardziej podchodzi pod plagiat, czy raczej jest to składanie hołdu ulubionemu twórcy. Jestem natomiast pewien, że "Kolobos" to dzieło, którego raczej nikt nie postawi na jednaj półce z filmami Argento. Skąd ten wniosek przekonacie się w niniejszej recenzji.

Tuż po wątpliwie oryginalnej czołówce dostajemy kilka niespodziewanie świeżych scen. Oto główna bohaterka filmu, Kyra zakrwawiona wypada na ulicę, wyraźnie przed czymś uciekając. Zostaje potrącona przez przypadkiem przejeżdżającą parę i natychmiastowo przewieziona do szpitala. Lekarzom cudem udaje się uratować dziewczynę, stwierdzają zgodnie, że jej stan jest ciężki i odniosła szereg poważnych obrażeń. Stan psychiczny Kyry jest równie niestabilny. Policjantom nie udaje się dowiedzieć skąd się wzięły obrażenia, ponieważ bohaterka na okrągło powtarza tylko jedno słowo, tytułowe "kolobos". Wszystkie te wydarzenia zostają zgrabnie przedstawione z perspektywy oczu poszkodowanej oraz przeplecione migawkami z jej przeszłości. Wkrótce rolę narratora przejmuje kamera filmowa, w ten sposób poznajemy wszystkie postaci w filmie, a następnie akcja cofa się w przeszłość i dostajemy odpowiedź na pytanie "co tak na prawdę przydarzyło się Kyrze"...

Niewątpliwie zabawa narracją jest najmocniejszym punktem filmu. Przez większość tego dzieła twórcy przedstawiają wszystko w tradycyjny sposób, ale od czasu do czasu możemy rejestrować wydarzenia z perspektywy pierwszej osoby lub jednej z kamer umiejscowionych w domu gdzie rozgrywają się wydarzenia. Dodaje to paradokumentalny charakter niektórym scenom. Yoram Astrakhan jako operator spisał się nieźle, nie tylko bawiąc się konwencjami. Dużo tu gry cieniem, interesujących ujęć, dynamicznych najazdów. To wszystko tworzy atmosferę grozy, której zazwyczaj próżno szukać w niskobudżetowych produkcjach, jaką bez wątpienia jest "Kolobos". Podoba mi się także szereg tricków, jakie zastosowali twórcy. Całość wciąż dryfuje między jawą a snem, nie do końca jesteśmy pewni czy kolejne wizje to tylko koszmary bohaterki czy może realne zdarzenia.

Czemu więc mimo sporej dawce plusów nie wyszedł dobry, a zaledwie średni film? Bo niestety po pewnym czasie wszystko zmieniło się w zwykły slasher, gdzie ofiary giną jedna za drugą. Zakończenie nie przyniosło żadnej niespodzianki, a jedynie było rozwlekłym epilogiem, pełnym dość oczywistych scen. Może gdyby postaci były bardziej wyraziste, coś by z tego wyszło, tymczasem mamy tutaj raczej paradę nastolatków z problemami, których nam nawet nie jest widzowi żal. Wykreowali ich aktorzy o wątpliwej opinii, o czym świadczy dobór głównej roli. Kyrę zagrała Amy Weber w tamtych czasach znana jedynie z filmu erotycznego "Zakazane zabawy" gdzie bynajmniej nie liczyło się aktorstwo. Jedyną wartą docenienia rolą w "Kolobos" jest kreacja weteranki kina grozy Linnea Quigley, która w gruncie rzeczy w każdym filmie gra taką samą postać, więc nic dziwnego, że wypadła dobrze.

To nie jest tragiczny horror. Ma swoje plusy, wśród których można wymienić klimat, sporo krwawych scen i dobre zdjęcia. Tyle tylko, że nie wybija się ponad setki tego typu produkcji, które od dawna zalewają ekrany. Jeżeli jednak lubisz opowieści z dreszczykiem, z niebanalną narracją i nie przeszkadza ci ani słabe aktorstwo, ani przewidywalny scenariusz, "Kolobos" jest właśnie dla ciebie. Pozostali mogą sobie spokojnie odpuścić seans, jestem przekonany, że wiele nie stracą. 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones