Recenzja filmu

Kolory raju (1999)
Majid Majidi
Hossein Mahjoub
Mohsen Ramezani

Jest takie miejsce na Ziemi

Cisza. Na sali kinowej gasną światła. Ekran pozostaje czarny, pojawiają się na nim tylko małe, białe arabskie litery. Słyszymy muzykę i kobiecy głos, który pyta: "Czyja to kaseta?". Opowiada jej
Cisza. Na sali kinowej gasną światła. Ekran pozostaje czarny, pojawiają się na nim tylko małe, białe arabskie litery. Słyszymy muzykę i kobiecy głos, który pyta: "Czyja to kaseta?". Opowiada jej dziecko "Moja, proszę pani". Chwila ciszy. Podobne pytanie zostaje zadane jeszcze kilka razy. Ciemność się nie rozjaśnia. Widz zastanawia się co się dzieje. W końcu pojawia się światło i pojawiają się kolory. Widać stos kaset i stary magnetofon. Obok stoją dzieci, które chciałby odzyskać swoje nagrania. Niestety nie mogą podejść i wziąć same kaset, które do nich należą. Te dzieci są niewidome. Miejsce, w którym się znajdują to specjalna szkoła. Tą sceną zaczyna się nowy obraz Majid Majidi. Jego film z 1999, "Kolory raju" to piękna opowieść o rodzinie, tradycji i zmaganiu się z codziennością. Na tle przepięknych, irańskich krajobrazów płynie historia stara jak świat. Reżyser tak mówi o swoim filmie "'Kolory raju' to odkrywanie przez małego chłopca tajemnic natury i istnienia. Ten film to moja próba odpowiedzi na pytanie "widzieć czy nie widzieć". Jak pokazać to, co niewidzialne, kiedy opowiada się o ślepocie? Zastanawiam się, co by się stało gdybym i ja pewnego dnia oślepł". W szkole, którą widzimy na początku filmu właśnie zaczęły się wakacje, malcy wracają z rodzicami do domów, których prawdopodobnie nigdy nie widzieli. Wśród nich jest Mohhamed, wrażliwy i przyjaźnie nastawiony do świata chłopiec. Mimo upośledzenia, jest ciekawy świata. To czego nie może zobaczyć, poznaje dotykiem. Jego ojciec spóźnia się - przyjeżdża dopiero następnego dnia. Jest to mężczyzna w średnim wieku, patrzący na życie bez złudzeń. Pyta się nauczycieli, czy jego syn nie mógłby w szkole zostać już na stałe, gdyż sam nie może się nim opiekować. Gdy otrzymuje odmowną odpowiedź z niechęcią zabiera chłopca do domu, którym jest mała wioska w górach. Mohhamed cieszy się z powrotu. Bardzo tęsknił za ukochaną babcią, siostrami oraz cudowną i dziką przyrodą. Choć nie może jej zobaczyć, postrzega ją za pomocą innych zmysłów. W szkole nauczono go posługiwania się alfabetem dla niewidomych. Teraz chłopiec szuka w rosnącym przy drodze kwiatku i leżących na dnie strumyka kamykach liter, które pozwoliłby mu odczytać pewne imię. Pragnie odnaleźć kogoś kto go kocha mocno i bezwarunkowo, pomimo kalectwa. Tym kimś jest, jak uczono go w szkole, Allah. Poszukiwania chłopca trwają, natomiast jego ojciec nie traci czasu. Uderza w konkury do miejscowej piękności, przynosząc jej rodzinie podarki i pieniądze. Jednocześnie myśli nad sposobem pozbycia się kalekiego syna. Chciałby Mohhameda komuś powierzyć, oddać. Jego wybór pada na niewidomego stolarza, który prowadzi własny warsztat. Ojciec naiwnie wierzy, że przebywanie z osobą w podobny sposób niepełnosprawną jest dla Mohhameda najlepszym rozwiązaniem. Jest to tylko racjonalizacja dokonanego wyboru, która ma zagłuszyć wyrzuty sumienia. Decyzja, którą podjął bardzo zmieni jego życie. Bardziej niżby mógł przewidzieć i życzyć sobie. Reżyser maluje przed widzami obraz małej irańskiej wioski, którą rządzą prawda przyrody i tradycja. Ludzie, którzy w niej mieszkają są prości, lecz zatopieni w codziennych obowiązkach, nie zapominają o małych radościach. W spokojnych ujęciach i wysmakowanych kadrach oglądamy świat, którego pięknem nie można się nasycić. Pełen słońca i cudownych kolorów Iran to niemal magiczne miejsce, w którym udało się zachować tradycyjną religijność i obyczaje. Główną rolę, Mohhameda, gra Mohsen Ramezani chłopiec naprawdę niewidomy. Jego postać jest wzruszająca, ale w sposób delikatny, pozbawiony sztucznego patosu, który często pojawia się w filmach poruszających trudny temat kalectwa. Mohhamed to dziecko, które cieszy się życiem i stara się nie pamiętać o swojej ułomności. Jest jednak bezbronny jak pisklę, które wypadło z gniazda. Bardzo podobała mi się postać grana przez Hosseina Mahjooba, czyli ojciec niewidomego Mohhameda. Jego bohater, wbrew pozorom, nie jest określony do końca, nie jest złym człowiekiem. To ktoś ciężko doświadczony przez życie, kto usiłuje je sobie ułożyć na nowo. Odtrąca chłopca, ale widzi że to był błąd. Sumienie nie daje mu zasnąć i we wzruszającym finale widzimy jak naprawdę jest przywiązany do synka. "Kolory raju" to film naprawdę wart obejrzenia. Pokazuje Iran od zupełnie innej strony niż newsy w telewizji, jednocześnie opowiadając konkretną, piękną historię. Z dala od wojny, z dala od terroryzmu, w małej wiosce tętni życie. To nie jest film lekki, łatwy i przyjemny. Jego trudne do nazwania piękno kryje się w obrazach, w gestach aktorów, w muzyce. Polecam wszystkim widzom, znużonym sztampowością kina zachodniego, nie tylko amerykańskiego.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Teheranie, w szkole dla niewidomych dzieci, zbliża się koniec roku szkolnego. Po chłopców przyjeżdżają... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones