Recenzja filmu

Moja łódź podwodna (2010)
Richard Ayoade
Noah Taylor
Paddy Considine

Cierpienia młodego mądrali

Film można polubić, wcześniej jednak trzeba zaakceptować, że jest wielce narcystyczny, zrobiony właśnie po to, by się podobać.
Jest młody, ładny, oczytany – jest mu źle. Kocha Jordanę (Yasmin Paige), a ona go nie. Poza tym nikt go specjalnie nie lubi, rówieśnicy widzą w nim ekscentrycznie ubranego dziwaka. Chłopcy często go biją, dziewczyny raczej się z niego śmieją. Są jeszcze zupełnie nieżyciowi rodzice – nie potrafi się z nimi dogadać, nie czuje z ich strony wsparcia. Jest też pokręcony sąsiad, który już niedługo zaburzy spokój w rodzinie.

Takich chłopców, jak Oliver Tate (Craig Roberts) jest w kinie niemało. Historie ich dorastania zawsze układają się w jeden schemat, który wieńczy najpierw utrata dziewictwa, potem miłość. Po drodze jest oczywiście coś o samotności, międzypokoleniowej przepaści, złamanym sercu, nieśmiałości i bagażu kulturowym. Oliver niesie akurat duży bagaż – na jednym ramieniu półkę z książkami, na drugim – klaser wypchany płytami. Irytujący, wszystkowiedzący, młodociany erudyta – reżyser filmu, Richard Ayoade jest świadomy wad swojego bohatera. Nie stara się bez przerwy pokazywać go w tęczowych kolorach. Wystawia go na próby, w których mu się nie powiedzie. Nie rozczula się nad nim. Niestety, rozczula się nad swoją erudycją, swoim warsztatem.

W "Mojej łodzi podwodnej" jeden odjechany zabieg wizualny goni drugi, każda sklejka montażowa jest robiona tak, żeby człowiek już nigdy o niej nie zapomniał. Kamera wiruje, ekran zalewają kolory, kolejne sceny oddzielają stylowe plansze. Raz na jakiś czas wpada mały cytacik albo ważne nazwisko, które każdy kulturalny człowiek powinien znać. W tle lecą jeszcze odpowiednie indie piosenki. Dookoła zjawiskowa przyroda i tabun oryginalnych postaci. Nie powiem, ładne to wszystko i przyjemnie się ten film ogląda. Jednak na dłuższą metę strategia Ayoade'a jest po prostu męcząca. Zresztą tak samo męcząca jak wszystkie filmy z Cerą, największym idolem małych hipsterek i hipsterów.

Oliver przez cały czas analizuje swoje zachowania, dzieli włos na czworo – wiedza jednak nie pomaga mu żyć, dopiero po opuszczeniu pałacu z książek, filmów i płyt coś zaczyna do niego docierać. Ayoade też analizuje bez przerwy i główkuje, jak tu nakręcić coś, co wszyscy polubią. "Moją łódź podwodną" rzeczywiście można polubić, wcześniej jednak trzeba zaakceptować, że jest to film wielce narcystyczny, zrobiony właśnie po to, by się podobać.
1 10 6
Rocznik '83. Absolwent filmoznawstwa UAM. Krytyk filmowy. Prowadzi dział filmowy w Dwutygodnik.com. Zwycięzca konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2007). Współzałożyciel nieistniejącej już "Gazety... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy można dzisiaj nakręcić film o nastolatkach, które nie są wampirami, czarodziejami ani odmłodzonymi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones