"Ostatni nomadzi" to film absolutnie urzekający i przedstawiający niesamowitą historię. Głównym bohaterem jest tu baskijski instrument – txalaparta, składający się z kilku ułożonych równolegle desek, o które uderza się pałeczkami. Co jest wyjątkowego w tych "wielkich cymbałach"? Że muszą na nich grać dwie osoby – powstający dźwięk wynika zatem z porozumienia, wymaga dialogu. Igor i Harkaitz grający na txalaparcie wyruszają ze swoim instrumentem w świat: odwiedzają niewielkie, czasem ginące plemiona gdzieś w stepie, na Saharze, w Laponii. Grają z lokalnymi muzykami, tworząc nowe dźwięki, nową jakość. Na północy budują txalapartę z lodu, a u Berberów – z kamieni. Dźwięk staje się drogą do międzykulturowego porozumienia.
Film "Ostatni nomadzi" przede wszystkim dokumentuje fascynującą podróż po zapomnianych zakątkach świata. Ale twórcom udało się zrobić coś jeszcze: rytm muzyki idealnie połączyli z rytmem obrazów, na ekranie odmalowali improwizacje, które Baskowie odgrywają z napotkanymi przyjaciółmi. Żaden scenarzysta nie ośmieliłby się wymyślić takiej historii.
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu