Recenzja filmu

Ostatnie ostrzeżenie (1929)
Paul Leni
Laura La Plante

Powiem wam, jak zginął

Trzy ostatnie filmy Paula Leni ("Kot i kanarek", "Człowiek, który się śmieje", "Ostatnie ostrzeżenie"), które nakręcił w USA, nie są, co prawda, typowymi horrorami, jednak zarówno "Kot i
Trzy ostatnie filmy Paula Leni ("Kot i kanarek", "Człowiek, który się śmieje", "Ostatnie ostrzeżenie"), które nakręcił w USA, nie są, co prawda, typowymi horrorami, jednak zarówno "Kot i kanarek", jak i "Ostatnie ostrzeżenie" czerpią całymi garściami z ekspresjonistycznych doświadczeń reżysera. Historia Paula Leni to jeden z niewielu przykładów na to, iż artystyczny emigrant z Europy mógł zaaklimatyzować się w odmiennych realiach kina amerykańskiego – co więcej, udało mu się tam osiągnąć szczyt swoich możliwości i zrealizować pomysły, z których przez wiele następnych lat korzystać będą kolejni twórcy. Paul Leni na stałe wpisał się do historii kina amerykańskiego, nawet jeżeli jego nazwisko pozostało nieme dla pokoleń – zupełnie jak okres, w którym tworzył.

"Ostatnie ostrzeżenie" to wyjątkowy kolaż filmowy, którego główną osią fabularną jest kryminalna zagadka – jej rozwój wiąże się z zawiązaniem wokół bohaterów gęstej pajęczyny strachu i niesamowitości. Widać, iż reżyser nie zrezygnował całkowicie w klimatu grozy, jednak – jak było to charakterystyczne dla kina niemieckiego – nie wykorzystuje go zbyt nachalnie, wie, iż horror leży w tym, co niedopowiedziane, nie spieszy się. Gdzieniegdzie udało się przemycić również kilka wątków komicznych, które jednak nie niszczą starannie wypracowanej atmosfery. Paul Leni potwierdza w tym filmie, że ma niesamowite wręcz wyczucie proporcji – podobny talent cechować będzie innego mistrza dreszczowca – Alfreda Hitchcocka. Równie zdumiewające jest, jak wiele elementów spopularyzowanych przez Hollywood w swych produkcjach, zostało zapożyczonych właśnie od tego niemieckiego reżysera. Warto zwrócić chociażby uwagę na tak sztampowy obecnie tekst "Czy jest na sali lekarza?", który pada z ust jednego z bohaterów na początku filmu.

W teatrze podczas przedstawienia ginie jeden z aktorów – John Woodford. Przyczyna śmierci wzbudza wiele zastrzeżeń, gdyż lekarz nie może dostrzec na ciele denata żadnych wskazówek odnośnie jej natury. Również policyjnemu detektywowi nie udaje się odkryć za wiele – dodatkowo, okazuje się, że ciało Woodforda znika z garderoby przed przyjazdem koronera. Głównym podejrzanym jest Richard Quayle, który przed występem kłócił się z Woodfordem o względy pięknej Evalynda Hendon. Sprawa jednak pozostaje nierozstrzygnięta ze względu na niewystarczające dowody, a teatr zostaje zamknięty. Kilka lat później przyjaciel Woodforda – Arthur McHugh – postanawia ponownie otworzyć teatr, aby zagrać ostatnią sztukę. Gromadzi w tym celu wszystkich aktorów, którzy związani byli z teatrem. Wkrótce jednak artyści stają się obiektami zagadkowych ataków, za którymi rzekomo stać ma sam duch Woodforda.

Obraz jest typowym filmem z serii "kto zabił" – miejscem akcji jest stary, rozpadający się teatr, w którym wkrótce uwięzieni zostają aktorzy. Mordercą może być każdy, co zręcznie sugeruje reżyser – jest to rozwinięcie i udoskonalenie pomysłu stworzonego już w "Kocie i kanarku". Nośnikiem grozy staje się również zagadkowy upiór w masce, który próbuje sterroryzować zgromadzonych w teatrze artystów. Jednak McHugh i Quayle, idąc tropem zagadki, przekonują się, że to, co uważane było za nadnaturalne, jest w istocie sprytną mistyfikacją, a za przerażającą maską kryje się twarz prawdziwego mordercy. Punkt kulminacyjny to ponownie odegrana przed publiką scena, w której zginął Woodford – zarówno morderca, jak i aktorzy mają swój plan – jednak który w ostateczności okaże się lepszy? Leni udowadnia, że nieobcy mu jest suspens i żonglowanie poszlakami.

"Ostatnie ostrzeżenie" to również znakomity przykład na to, jak za pomocą montażu obrazu i kompozycji plansz napisowych można uzyskać wrażenie dźwięku. Widz niemal słyszy kroki i rozpaczliwe drapania o ścianę uwięzionego gdzieś w teatrze jednego z aktorów. Reżyser zdaje się puszczać oko do widza i mówić: "to, że przyszło mi kręcić nieme filmy, wcale nie musi oznaczać, iż ty widzu będziesz odbierał je jako takie".

Film pomimo swego wieku jest wciąż znakomitym wyzwaniem dla widza – warto obejrzeć go i sprawdzić, czy współczesny odbiorca, uodporniony i oswojony z wieloma trikami, przejrzy intrygę reżysera, zanim film dobiegnie końca? Zachęcam – może to ostrzeżenie skierowanie jest również do Ciebie?
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones