Recenzja filmu

ParaNorman (2012)
Chris Butler
Sam Fell
Kodi Smit-McPhee
Tucker Albrizzi

Gęsia skórka

Stężenie makabry nie przekracza cienkiej granicy dzielącej film z dreszczykiem od pełnokrwistego horroru. Najmłodsi powinni zostać w domu, ale już dziewięciolatkowie, którzy przez dziurkę od
Lubiliście zanurzyć się w "Strefie mroku"? Dostawaliście "Gęsiej skórki" przed ekranem telewizora i czekaliście na to, co nowego przedstawi Alfred Hitchcock? Jeśli tak, "ParaNorman" to film dla Was. Zatopiona w cytatach z kina grozy, nasączona czarnym humorem poklatkowa animacja ma szansę stać się przebojem wśród miłośników gatunku. Taki obraz mógłby zrobić w szczytowej formie Tim Burton.

Akcja filmu rozgrywa się w tradycyjnej scenerii staroszkolnego kina grozy: zapyziałym, sennym miasteczku, gdzie nastoletnie pannice śnią o atletach z licealnej drużyny, szkolnym outsiderom spuszcza się regularnie manto, a sfrustrowani dorośli kiszą się na kanapie przed telewizorem. Tytułowy bohater jak Haley Joel Osment w "Szóstym zmyśle" widzi duchy zmarłych. Odziedziczony w genach talent początkowo wydaje się obciążeniem: regularnie ładuje chłopca w tarapaty i sprawia, że jest pośmiewiskiem wśród rówieśników. Do czasu. Gdy legendarna wiedźma  postanowi zemścić się zza grobu na mieszkańcach za krzywdy z przeszłości, tylko Norman będzie mógł jej pokazać, gdzie czarownice zimują.

Animacja zaczyna się charakterystyczną planszą z napisem "Our Feature Presentation". To znak rozpoznawczy obrazów wyświetlanych w amerykańskich kinach typu grindhouse. Pełne absurdalnej przemocy i szokujących efektów filmy, które w wersji deluxe trafiły na ekrany za sprawą Tarantino i Rodrigueza, żerowały na najniższych instynktach widza. Przerażonych rodziców pragnę w tym miejscu uspokoić: dzieło Chrisa Butlera i Sama Fella to propozycja dla dzieciaków. Stężenie makabry nie przekracza cienkiej granicy dzielącej film z dreszczykiem od pełnokrwistego horroru. Najmłodsi powinni zostać w domu, ale już dziewięciolatkowie, którzy przez dziurkę od klucza podglądają "Laleczkę Chucky" i "Martwe zło", mogą szykować się na seans.

W warstwie estetycznej "ParaNorman" ani trochę nie przypomina eleganckich i przyjemnych dla oka produkcji Disneya albo DreamWorksa. Pastelowe kolory zostały zastąpione przez wszystkie odcienie brązu i zgniłą zieleń. Wolę sobie nie wyobrażać, ile nocy musieli zarwać animatorzy, aby stworzyć tę na poły upiorną, na poły groteskową rzeczywistość, jakby żywcem wyjętą z horrorów oglądanych na VHS-ach na początku lat 90. W warstwie fabularnej film Butlera i Fella to klasyczna pochwała tolerancji i wyjątkowości. Świat byłby lepszym miejscem, gdyby stąpało po nim więcej wrażliwych Normanów.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"ParaNorman" to jedna z najlepszych i najbardziej zaskakujących animacji roku 2012. To też fantastyczna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones