Recenzja filmu

Polowanie na czarownice (2011)
Dominic Sena
Nicolas Cage
Ron Perlman

Dzieło szatana

Niegdyś Nicolas Cage był rewelacyjnie zapowiadającym się aktorem dramatycznym, dzisiaj jest już jedynie obiektem drwin milionów kinomanów. Dlaczego jego kariera tak  się potoczyła, nie jest
Niegdyś Nicolas Cage był rewelacyjnie zapowiadającym się aktorem dramatycznym, dzisiaj jest już jedynie obiektem drwin milionów kinomanów. Dlaczego jego kariera tak  się potoczyła, nie jest wstanie odgadnąć nawet największy myśliciel. Niektórzy twierdzą, że kosmici zrobili mu lobotomię, inni, że został opętany. Wszyscy są jednak zgodni co do jednego - im Nicolas ma dłuższe włosy, tym film jest gorszy. A w "Polowaniu na czarownice" jego włosy są naprawdę długie.

Film opowiada historię dwóch krzyżowców, którzy nagle (w zasadzie trudno określić dlaczego, bo jeszcze jakieś dwadzieścia sekund przed tym wydarzeniem wyśmienicie bawią, się mordując niewinnych ludzi), dochodzą do wniosku, że zabijanie jest złe. Postanawiają wrócić w rodzinne strony. Na miejscu dowiadują się, że mieszkańców wsi zdziesiątkowała tajemnicza zaraza. Wszystkiemu jest podobno winna czarownica, którą (aby opanować sytuację) należy jak najszybciej przewieźć do klasztoru. Jak można się domyślić, tego zadania mogą się podjąć tylko najwięksi twardziele (czytaj: naszych rycerzy).

Film Dominica Seny trudno jest nawet nazwać złym. To obraz z kategorii "tak mierny, że aż dobry". Widząc już pierwszą scenę, wiedziałem, że staję przed poważnym wyborem: śmiać się czy płakać? Podjąłem jednak męską decyzję i wybrałem to pierwsze. Można nawet powiedzieć, że dzięki temu ubawiłem się za wszystkie czasy. Co jednak wzbudziło we mnie taką radość? Zacznijmy od scenariusza. Na pozór krótka, głupawa, pozbawiona jakichkolwiek walorów rozrywkowych historia ciągnie się niemiłosiernie (a warto zaznaczyć, że film trwa jedynie dziewięćdziesiąt minut...), jednak sam finał wynagradza wszystko. Otóż pod koniec mamy do czynienia z czymś, co, prawdopodobnie, w założeniach twórców, miało być niewyobrażalnie zaskakującym twistem. Wszyscy fani "Memento", "Fight Club" czy "Szóstego Zmysłu" z pewnością umrą na zawał serca, bo czegoś tak wyśmienitego jeszcze nie dane im było zobaczyć. Ja, jako osobnik zaliczający się do powyższej grupy, byłem tak zszokowany, że z wrażenia, przewróciłem się na drugi bok, by kontynuować spanie. Do tego wszystkiego warto doliczyć, teraz naprawdę nie przesadzam, chyba najsłabsze dialogi, jakie słyszałem od bardzo, bardzo dawna. To nawet nie jest słabo napisane. To jest bardzo słabo "przepisane" z tysiąca innych produkcji klasy C. Nie unikniecie więc słów takich jak: bohaterstwo, prawość, honor, ojczyzna w co drugim zdaniu. Zresztą, nie jestem wstanie opisać tego w należyty sposób. Może ludzie odpowiedzialni za dialogi w "Polowaniu na czarownice" podołaliby temu zadaniu, ja jednak nie.

Do tego wszystkiego trzeba dodać mierne aktorstwo, nie tylko Cage'a, ale także reszty obsady. Lepsze kreacje można zobaczyć w teatrze kukiełkowym, a mimika też podobna. Zapewne niektórzy zakrzykną teraz: "A efekty specjalne?! Przecież po to chcę iść do kina!". Jeśli wychodzisz z takiego założenia, muszę cię zmartwić. Wszystko, łącznie z dymem/mgłą jest zrobione w tak amatorski sposób, że zapiera dech w piersiach.

"Polowanie na czarownice"
to wyjątkowo słaby film. Znęcanie się nad takimi "dziełkami" sprawia mi wyjątkową przyjemność, jednak marzę już o tym, by jak najszybciej zapomnieć o zbolałej minie Cage'a. Slogan reklamowy obrazu Dominica Seny głosi, że "Nie wszystkie dusze będą zbawione". W szczególności dusze ludzi, którzy tworzą takie koszmarki...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Behmena (Nicolas Cage), bohatera recenzowanego przeze mnie filmu poznajemy gdy przerażony okrucieństwami... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones