Recenzja wyd. DVD filmu

Snuff 102 (2007)
Mariano Peralta

Śmierć na sprzedaż

Tematyka tzw.filmów"ostatniego tchnienia"już od dawna inspiruje filmowców, zarówno tych niszowych jak i rzemieślników kina mainstreamowego. Wystarczy wspomnieć takie głośne obrazy, jak "Snuff" z
Tematyka tzw.filmów"ostatniego tchnienia"już od dawna inspiruje filmowców, zarówno tych niszowych jak i rzemieślników kina mainstreamowego. Wystarczy wspomnieć takie głośne obrazy, jak "Snuff" z 1976 roku, "Guinea Pig2: Flowers of flesh and blood" czy, z nowszych, trylogię "August Underground". W głównym nurcie pojawiły się zaś takie dzieła, jak choćby "Osiem milimetrów" z Nicolasem Cageoraz "Tesis" Alejandro Amenábara. Jak widać idea podziemia zajmującego się rozpowszechnianiem zarejestrowanych prawdziwych mordów działa niezwykle stymulująco nainwencjętwórców, tym bardziej że nigdy nie udowodniono istnienia żadnej takiej taśmy. Tak więc snuff movies egzystują w masowej wyobraźni na zasadzieczegoś w rodzaju"urban legend" i tym samym budzą jeszcze większą fascynację, niż gdyby ten mit został w jakikolwiek sposób potwierdzony. Mowaprzecież o sytuacji hipotetycznej.Cóż bowiem stoi na przeszkodzie, aby jakiś zwyrodnialec zaczął porywać ludzi, tych z gatunku "osób za którymi nikt nie zatęskni", i przed czujnym obiektywem kamery cyfrowej dokonywać na nich bestialskich tortur i mordów, a następnie czerpać korzyść finansową z rozprowadzania owych szokujących zapisów? O takiej właśnie "hipotetycznej sytuacji" opowiada film Mariano Peralty... Fabuła jest tu nieskomplikowana, można by wręcz powiedzieć: szczątkowa. Główną bohaterką jest dziewczyna, która pragnie stworzyć reportaż na temat filmów "ostatniego tchnienia". W tym celu powoli zaczyna zagłębiać się w tę mroczną i - jak się okaże - niebezpieczną tematykę.Tak otosposób największy koszmar, jaki mogłaby sobie wyśnić stanie się jej udziałem... Podstawowym założeniem "Snuff 102" była możliwie jak najbardziej sugestywna imitacja prawdziwych zapisów śmierci i - czego nie ukrywał sam twórca - wywołanie u widzów szoku. W takim przypadku i przy tak postawionychzadaniach nasuwa się oczywiste pytanie: czy film im sprostał? Po części z pewnością tak. Czemu po części? Ano choćby dlatego, że dla przeciętnego widza ten seans będzie zapewne wyjątkowo trudny do zniesienia. Często bardzo dosłowne (choć bywa, że nie wszystko zostaje ukazane wprost) sceny beznamiętnego znęcania się nad kobietami, bicia, okaleczaniamogą wystawić psychikęniejednego odbiorcyna ciężką próbę. Ja jednakże w trakcie oglądania uzmysłowiłem sobie, że wszystko to już gdzieś było, że właściwie trudno znaleźć granicę, która w kinie nie zostałaby już przekroczona. "Snuff 102" wykazuje na przykładpewne podobieństwo do wspomnianego "August Underground" i jeśli mam być szczery, to niesławnaseria Fred Vogelaswego czasu bardziej chyba przypadła mi do gustu i wywołała na mnie większe wrażenie. Może dlatego, że film panaPeralty stara się do tego wszystkiego dorzucić rozważania na temat ludzkiej natury i różnespostrzeżenia socjologiczne, które w kontekście wątłej fabuły brzmią nieco fałszywie. A może po prostu powodem jest właśnie przykra konstatacja, żew przypadku każdego dzieła, które ogłaszane jest jakonaładowane wyjątkową dawką brutalnościi nihilizmu, jako widz stawiam zawieszam pozycji wysoko poprzeczkę. A "Snuff 102" w zasadzie w niczym mnie nie zaskoczył, nie zniesmaczył, nie wbił w fotel, choć bardzo przez cały czas się starał. Nie twierdzę że jest to wina autorów całego przedsięwzięcia - obiektywnie rzecz biorąc, jest to mocne kino, które na pewno nie nadaje się dla każdego. Tyle że z mojej perspektywy tego typu produkcje, gdy przestają szokować, obnażają swe wszelkie mankamenty. Tak też było w tym przypadku. Rwana narracja, chaotyczny montaż, który z jednej strony pomaga w budowaniu sugestywnego, dusznego klimatu, a z drugiej niestety męczy, kulawe, amatorskie aktorstwo - te wszystkie elementy, które zazwyczaj w przypadku niezależnych zabaw w wyprowadzanie odbiorcy z równowagi są drugorzędne, tym razem w wielu momentach wywoływały u mnie rozdrażnienie. Czy w takim razie film Mariano Peraltyto niewarte marnowania czasu "szukanie guza" przez grupkę młodych, zadziornychfilmowców? Cóż, nie należy się okłamywać - "Snuff 102" to przede wszystkim kino eksploatacji. Nawet jeśli tu i ówdzie przemknie jakaś bardziej warta zastanowienia myśl, to i tak przecież refleksja ginie w zalewie brudu i posoki. Powiem więc tak - jako miłośnik ekstremy doceniam umiejętność reżysera w kreowaniu nastroju, we wciąganiu mnie w ten cały "syf". Lecz gdy dam sobie chwilę do namysłu, to stwierdzam, że dzieło Argentyńczyka nie zapisze się w mej pamięci na zbyt długi czas. Ot, kolejna wariacja na bazie tematyki snuff movies, nie pierwsza i nie ostatnia.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones