Recenzja filmu

Zamiana ciał (2011)
David Dobkin
Ryan Reynolds
Jason Bateman

Kac bezalkoholowy

Wtórność historyjki i banalne charakterystyki bohaterów autorzy starają się rekompensować wulgarnością, ale ich próby przekraczania granic przyzwoitości mają w sobie nieporadność
Kiedy w pierwszej scenie filmu bohater grany przez Jasona Batemana dostaje w twarz rzadkim kałem, w zasadzie wiadomo, czego należy się spodziewać. "Zamiana ciał" byłaby dobrym filmem do oglądania przy obiedzie, żeby krztusząc się kartofelkiem, wyrzucić z siebie czasem słowo "ohyda", ale nie nadaje się do tego, bo 120-minutowy posiłek z pewnością okazałby się niezdrowy. Poza tym, po czarującym początku, ostrzej już nie będzie. Pozory niegrzeczności, niepoprawności i sprośności, zasłaniają kino nie tylko wtórne, ale też obyczajowo nudne. Gdy sytuacja robi się ciekawie niepokojąca, scenarzyści szybko zmieniają temat. A gdy dochodzi do erotycznych igraszek, odbywają się one grzecznie, pod kocykiem.

Bohaterami jest dwóch kumpli, których poza przyjaźnią dzieli wszystko. Jeden jest wiecznym chłopcem i notorycznym podrywaczem, drugi to stateczny ojciec rodziny. Jeden to trzeciorzędny aktor, drugi –  wzięty prawnik. Rodzinne obowiązki odsunęły ich od siebie, ale kiedy mogą, wciąż się spotykają, żeby popić, pogadać o sporcie i dziewczynach, które chcieliby zaliczyć przed śmiercią. Są niby szczęśliwi i spełnieni w wybranym modelu życia, ale to tylko pozory. Pracuś grany przez Batemana (który odtwarza tu bez najmniejszych zmian rolę z filmu "Szefowie wrogowie") ciężko pracuje na wymarzony awans i patrzy z dumą, jak rosną jego dzieci. Ale w skrytości ducha chciałby zakosztować niezobowiązującego seksu z nieznajomymi kobietami i nieodpowiedzialnego kawalerskiego życia, które jest udziałem przyjaciela o twarzy  Ryana Reynoldsa. Ten z kolei, nawet jeśli o tym nie wie, też marzy o odmianie – o stabilizacji i satysfakcji, jaką daje udźwignięcie rodzinnej i zawodowej odpowiedzialności.  Już scenarzyści mu to udowodnią!

Wkrótce obaj panowie pożałują, że sikając beztrosko do fontanny, zapewniali, że zazdroszczą sobie nawzajem swojego życia. Wybrali bowiem złą fontannę – taką, która spełnia życzenia – i rano budzą się w nieswoich ciałach. Ojciec rodziny dostanie szansę na pofolgowanie swoim chuciom i nie będzie wiedział, jak sobie z nadmiarem szczęścia poradzić, a rozpuszczony awanturnik zostanie zmuszony do zanurkowania w pieluchach, małżeńskich awanturach i biurowej pracy.

Nic to, że scenarzyści "Kac Vegas" nie trudzą się nawet jakimś prowizorycznym wyjaśnieniem magicznej przemiany. Gorzej, że z jej efektów nie potrafią wykrzesać nic zaskakującego. Każdy żart to zderzenie "zimnego" z "ciepłym". A to cnotliwy pan musi włożyć komuś palec do odbytu, a to bezbronne niemowlę bawi się ostrym nożem, a to pociągająca kobieta puszcza serię świszczących pierdów. I raz, i dwa, prawo i lewo. "Zamiana ciał" jest filmem do bólu symetrycznym. I przewidywalnym jak disneyowskie produkcje telewizyjne.

Wtórność historyjki i banalne charakterystyki bohaterów autorzy starają się rekompensować wulgarnością, ale ich próby przekraczania granic przyzwoitości mają w sobie nieporadność przeklinającego dziecka. Tym bardziej, że po wyczerpaniu skromnej puli dowcipów z cyklu "niewłaściwy człowiek w niewłaściwym miejscu" przychodzi czas na moralizowanie i okazuje się, że wszyscy, nawet jeśli o tym jeszcze nie wiedzą, pragną rodzinnego życia i korporacyjnej kariery.   
1 10
Moja ocena:
2
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones