Recenzja gry PS4

FIFA 16 (2015)
Dariusz Szpakowski
Jacek Laskowski

W defensywie

Futbol, zwany przez Pasoliniego ostatnim świętym rytuałem naszych czasów, potraktowany jest w nowej odsłonie "FIFY" z adekwatnym namaszczeniem. Wszystko, co poprzedza starcie na boisku – od
"FIFA 16" - recenzja
Futbol, zwany przez Pasoliniego ostatnim świętym rytuałem naszych czasów, potraktowany jest w nowej odsłonie "FIFY" z adekwatnym namaszczeniem. Wszystko, co poprzedza starcie na boisku – od projektu menu przez offbeatową ścieżkę dźwiękową po panoramę rozentuzjazmowanego tłumu kibiców – przypomina nam, dlaczego piłka nożna jest sprawą życia i śmierci (czy, jak powiedziałby legendarny trener Liverpoolu Bill Shankly, sprawą o wiele ważniejszą). To, co dzieje się na samym boisku, weryfikuje jednak tę wzniosłą narrację. 



Na mocy niepisanego prawa o naprzemiennym promowaniu defensywy i ofensywy w kolejnych edycjach, "FIFA 16" będzie rajem dla graczy lubiących bunkrować się na swoim polu karnym. Poczujecie to już po pierwszym podaniu, które najpewniej nie dotrze do adresata. Po pierwszej bombie zza "szesnastki", która ledwo dotoczy się do linii bramkowej. Po pierwszej sytuacji sam na sam, z której bramkarz wyjdzie obronną ręką. Wreszcie, po pierwszej nieudanej próbie holowania piłki przez sześćdziesiąt metrów Ronaldo, Walcottem albo Sanchezem. Tempo jest znacznie wolniejsze, gra wymaga większej dokładności, atak pozycyjny jest w większej mierze koniecznością niż możliwością, zaś kontratak przestał być skuteczną bronią w walce z agresywnym pressingiem. 

  

Sednem zmodyfikowanej rozgrywki jest nowy system podań. Asysta przy celowaniu to pieśń przeszłości, podania po ziemi są anemiczne, a ich przecinanie wydaje się łatwiejsze niż kiedykolwiek. Prowadzi to oczywiście do spiętrzających się serii strat i odbiorów, a ze środka boiska czyni prawdziwe pole bitwy, na którym często decydują się losy meczu. Gra ciałem jest skuteczniejsza, możliwości taktyczne w destrukcji – szersze, a bramkarze – o wiele zwinniejsi, inteligentniejsi i lepiej grający na przedpolu. Sędziowie rzadziej sięgają po kartki; zarówno dośrodkowania, jak i strzały z dystansu zostały osłabione, trudno też o "okienko" na mierzone uderzenie techniczne. Nowości w postaci dryblingu bez piłki albo ultramocnego podania na wolne pole (tzw. bullet pass) równoważą nieco rozgrywkę, ale nie miejcie złudzeń: "FIFA 16" to gra, w której znój konstruowania akcji zarazem satysfakcjonuje i frustruje. 



Co ciekawe, dopiero w meczach kobiecych drużyn dostrzegamy pełny potencjał nowego modelu zabawy. Panie zaliczają debiut w serii i można zagrać raptem paroma reprezentacjami narodowymi, lecz jest to udany start. Statystyki piłkarek (z wiadomych przyczyn zaniżone względem mężczyzn) mają większy wpływ na sytuację boiskową, konkretne drużyny mają lepiej zarysowany indywidualny charakter w starciach z AI, zaś w samych meczach więcej jest nieoczywistych rozstrzygnięć i mniej pojedynków jeden na jeden, w których algorytm nakazuje obrońcy zmasakrować napastnika. Także pod względem animacji wszystko gra i piszczy – kobiety ruszają się dokładnie tak, jak powinny, a ich pojedynki zaskakują zmiennym rytmem i wymagają rozsądnego zarządzania siłami. 



Chciałbym uciec od porównań z konkurencją w postaci "Pro Evolution Soccer", ale sami wiecie, jak jest – zwłaszcza teraz, gdy siły okazały się tak wyrównane. Jestem przechrztą, który przez wiele lat wspierał portfelem obóz Konami, by porzucić go kilka lat temu dla Elektroników. Ale nawet pomimo syndromu sztokholmskiego, który wiąże mnie z "FIFĄ", muszę przyznać, że rozgrywka w tegorocznym "Peesie" sprawiła mi więcej frajdy: jest bardziej intuicyjna i lepiej zbalansowana, a mimo technicznego prymatu "FIFY", pod względem grafiki i animacji "PES 2016" momentami prezentuje się korzystniej (od twarzy zawodników, po wyczuwalną "wagę" ich ciał). Nie ma w grze Konami trybu Ultimate Team (który doczekał się kapitalnej nowości w postaci Draftu, pozwalającego przyspieszyć tempo budowania wymarzonej drużyny). Nie ma tak dobrego trybu kariery, tak przydatnego treningu i tak skutecznego matchmakingu w sieci. Nie ma licencji, aktualnych składów i muzyki, której będziecie słuchać przez z kolejne tygodnie. I choć chciałbym napisać, że "liczy się wnętrze", to nie do końca prawda. "FIFA 16" pozostaje bowiem świetną grą – efektownie opakowaną, przemyślaną, pełną sensownych zmian w rozgrywce. Jako że boiskowe zmagania nie istnieją w próżni, a gra nie zaczyna się wraz z pierwszym gwizdkiem i nie kończy wraz z ostatnim, wygląda na to, że jak co roku musicie po prostu wybrać własny kościół.
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones