Czarodziej z Harlemu

Za wysokie progi na pajęcze nogi. Choć Peter Parker, przyjacielski superbohater z sąsiedztwa, oplótł Manhattan siecią empatii i solidarności, jego protegowany, Miles Morales, musi się jeszcze
Oceniamy "Spider-Man: Miles Morales" na PlayStation 5
Za wysokie progi na pajęcze nogi. Choć Peter Parker, przyjacielski superbohater z sąsiedztwa, oplótł Manhattan siecią empatii i solidarności, jego protegowany, Miles Morales, musi się jeszcze sporo nauczyć. Po mieście fruwa jak pijany, czasem rzuca go na prawo i lewo, bywa, że lecąc na czołówkę ze stadem gołębi, wygnie ciało w pałąk dosłownie w ostatniej chwili. Nie od dziś wiadomo, że superbohaterów, poza traumami z dzieciństwa, miękkością serca i grubością skóry, definiuje przede wszystkim ruch – od Batmana spadającego na zbirów z gracją nocnej mary po Supermana przecinającego niebo niczym pocisk. I że gry wideo, jak żadne inne medium, mogą zamienić ruch w interaktywne tworzywo – dzięki zręcznym palcom i odrobinie wyobraźni, możemy snuć własne historie ze Spider-Manem w roli głównej. Powrót do Nowego Jorku, tym razem zimą, to kolejna okazja do szaleńczych rajdów ponad zaśnieżonymi ulicami, podziwiania wschodów słońca z cokołów strzelistych budynków oraz pojedynków ze zbirami, którzy najpierw strzelają, a później zadają pytania. 

Ponieważ zapowiedzi poprzedzające premierę bywały mylące, słowo wyjaśnienia: "Spider-Man: Miles Morales" to rzecz z szufladki, do której trafiły już "inFamous: First Light" oraz "Uncharted: Zaginione Dziedzictwo" – pod względem zamaszystości konceptu tytuły ulokowane gdzieś pomiędzy fabularnym rozszerzeniem a pachnącym nowością, pełnometrażowym blockbusterem. Jasne, opowieść o Milesie Moralesie jest aneksem do przygód Petera Parkera, jednak nie oznacza to wcale, że niesie ładunek emocjonalny o mniejszej mocy. Miles jest w końcu nastolatkiem, który taszczy na plecach własny bagaż lęków, obsesji i nadziei, zaś scenarzyści wikłają go w intrygę, która nadaje odpowiednią wagę kameralnej opowieści o rodzinnych relacjach, rozjątrzonych ranach oraz demonach przeszłości, których nie sposób przegnać. Oczywiście, to jeszcze nie Dostojewski, toteż dzieje się dużo, szybko i efektownie, z kolei węższa narracyjna perspektywa ewidentnie nie uwzględnia scen akcji, które pozostają symfonią na instrumenty palne i wybuchowe.

  

Choć w sezonie zimowym Manhattan nie oferuje letnich atrakcji, a ilość zawodowych obowiązków Spider-Mana nie idzie już w setki, trzon rozgrywki pozostał niezmieniony. Misje główne i poboczne to wesołe miasteczko, w którym co chwilę wsiadamy na nową kolejkę – moje serce skradł quest, w którym poszukujemy zaginionego kota, zaś podążając tropem jego zapachu, wyznaczamy coraz dziwniejszą trasę. Z kolei w trakcie fajrantu, fruwając ponad głowami przechodniów i korzystając ze specjalnej aplikacji, będziemy pomagać w rozkwicie lokalnej społeczności, zbierać bezcenne memorabilia, naprawiać system wodociągów i regularnie tłuc po mordach ludzi nieprawych. Jako że Miles z czasem odkrywa w sobie bioelektryczne umiejętności, podstawowy arsenał złożony z combosów, uników oraz rozmaitych opcji dystansowych rozszerza się o ataki wykorzystujące to novum. Bywa intensywnie, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, gdzie przeciwnicy potrafią uprzykrzyć życie, a dopasowywanie konkretnych ataków pod uzbrojenie oponentów robi się stresujące. Na szczęście Miles ma do dyspozycji nowe, pasywne umiejętności, szałowe modyfikacje ekwipunku oraz gadżety, które – podobnie jak w poprzedniej grze – możemy rozwijać i ulepszać. Ma również na podorędziu całą szafę z kostiumami, które ponownie stają się żywą kroniką historii Człowieka-Pająka – zadbano nawet o to, by pochodzące z oscarowego "Spider-Mana: Uniwersum" wdzianko było animowane w adekwatnej liczbie klatek. Próżno szukać tutaj większych nowości, lecz w myśl zasady, że lepsze jest wrogiem dobrego, wystarczyły delikatne szlify – wszystkie mechaniki wciąż efektywnie na siebie pracują.




Ponieważ "Spider-Man: Miles Morales" jest jednym z pierwszych tytułów cross-platformowych, a zarazem pierwszą z graficznych popisówek PlayStation 5, trudno przykładać do niego narzędzia, których zazwyczaj używa się w "dojrzałym" okresie żywota konsoli (to chyba moment, w którym uprawiam samobiczowanie za recenzję otwierającego poprzednią generację "Killzone: Shadow Fall"). Zaryzykuję jednak głęboko analityczne i profesjonalne stwierdzenie, że widać różnicę oraz next-gen pany! Bez względu na to, czy postawicie na natywną rodzielczość 4K, ray-tracing i 30 klatek animacji na sekundę, czy wybierzecie opcję 60-klatkową bez wodotrysków, czeka Was przepięknie animowana, estetyczna uczta z przystawką, deserem, wódką i zakąską. Gra jest ostateczną pornografią dla miłośników efektów cząsteczkowych, zaś precyzyjna reżyseria sprawia, że żaden graficzny fajerwerk nie umknie Waszej uwadze. Paradoksalnie i w kontekście takiego stanu rzeczy, największe wrażenie robią błyskawiczne loadingi. Jak dotąd, to najczytelniejsza wizytówka konsol nowej generacji. 



W trakcie produkcji poprzedniej gry o Spider-Manie, artystyczny imperatyw nakazał magikom z Insomniac nagrać dwie lub trzy wersje każdej linijki tekstu – w zależności od tego, czy superheros spacerował po parku, siedział beztrosko na ławeczce, czy może naprężał muskuły, dyndając ponad głowami przechodniów. To niezła metafora całej strategii twórczej, którą z powodzeniem zastosowano również w "Milesie Moralesie". Gra jest wypolerowana na błysk, opowieść napisano z poszanowaniem inteligencji gracza, zaś graficzne szaleństwa idą w parze z wyczuciem subtelnej, dramaturgicznej materii. Miejmy nadzieję, że developerzy stojący w blokach startowych widzą tę poprzeczkę. W końcu z większą mocą przychodzi większa odpowiedzialność.
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones