Recenzja gry

Persona 4 (2008)
Katsura Hashino
Daisuke Namikawa

Ja jestem Tobą, a Ty jesteś mną

„Persona 4 Golden” jest nie tylko najlepszą grą na PlayStation Vitę i powodem dla którego warto kupno tej konsoli rozważyć, ale i jedną z najlepszych produkcji RPG, jakie kiedykolwiek stworzono.
Wydana w 2008 roku „Persona 4” z miejsca podbiła serca graczy i recenzentów na całym świecie. Rewelacyjne oceny, niezła sprzedaż, własny serial animowany, tysiące przeróżnych gadżetów czy niezliczona ilość fanowskiej twórczości – niewiele gier może pochwalić się takimi osiągnięciami. Po czterech latach Atlus pokazał jednak światu, że ich gra nie była do końca tak idealna, jak ją opisywano i że może być jeszcze lepsza. Twórcy naprawili wszystkie błędy, poprawili rzeczy, które poprawy nawet nie wymagały, i dodali masę nowej zawartości. Tak właśnie powstała „Persona 4 Golden”, najlepsza gra, jaka do tej pory pojawiła się na konsoli PlayStation Vita.



Warto zacząć od tego, co najważniejsze w grach RPG, czyli historii. Nasz bohater – w moim przypadku był to Marcin Dąbkowski – trafia do małego miasteczka Inaba, gdzie ma spędzić kolejny rok z wujkiem i kuzynką. Powód takiego obrotu wydarzeń jest prozaicznie prosty, wręcz „swojski” – jego rodzice wyjeżdżają na rok do pracy za granicę. Wraz z jego przyjazdem, w mieście zaczyna się fala morderstw, a nasz bohater odwiedza w snach klimatyczny „Velvet Room”, w którym poznaje prawdę o swoim przeznaczeniu. Postanawia również sprawdzić zasłyszaną od jednego z uczniów historię o „Midnight Channel”. Miejscowa legenda głosi, że kiedy usiądzie się o północy przed wyłączonym telewizorem, a za oknem pada deszcz, to na ekranie pojawi się nasza bratnia dusza. Jak się jednak okazuje, do telewizora można wejść i znaleźć w nim alternatywny świat; co więcej – ktoś wrzuca do niego ludzi, którzy chwilę później umierają.



Zagmatwane? To co powiecie w takim razie na stworzone z głębi naszego serca Persony? Kiedy nasz bohater po raz pierwszy trafia do telewizora i atakują go „cienie”, poznaje swoją tajemną moc, jaką jest przyzywanie do walki Persony. Od zera przechodzi do bohatera i wraz ze świeżo poznanymi znajomymi postanawia rozwikłać największą zagadkę kryminalną w historii miasteczka Inaba. Kto, jak i dlaczego wrzuca ludzi do telewizora? Nasi znajomi również otrzymują swoją Persony, co więcej, te przedziwne stwory możemy kolekcjonować, dokonywać ich fuzji i je rozwijać. Żeby było jeszcze dziwniej, mamy do tego Wielkie Arkana tarota, na których bazuje cały system „stworków”. Choć te dwa akapity były głównie wyliczanką dziwactw, jakie znalazły się w grze, to musicie wiedzieć jedno – „Persona 4 Golden” to jedna z najlepiej, a na pewno najpiękniej opowiedzianych historii, z jakimi spotkałem się w grach RPG. Zakończenie zaś było dla mnie potężnym zaskoczeniem; w ogóle się tego nie spodziewałem.



Nie tylko historia w tej produkcji stoi na najwyższym poziomie. Co musicie wiedzieć o „Personie”, to to, że przez większość czasu jest po prostu symulatorem życia. Nasz protagonista chodzi do szkoły, spotyka się ze znajomymi, jada obiady na mieście, czyta książki, łowi ryby, jeździ skuterem albo zarywa dziewczyny w kinie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że sami decydujemy o tym, co będziemy danego dnia robili. Owszem, takie pójście do szkoły czy wypad na narty są obowiązkowe, ale reszta jest w naszych rękach. Czas gry idzie według wewnętrznego kalendarza – rozpoczynamy naszą przygodę w marcu 2011 i kończymy ją rok później. Każdego dnia jest inna pogoda, spotykamy innych ludzi, w sklepach znajdują się inne książki, złowić możemy inne ryby. Cały czas jednak pamiętamy o naszym głównym zadaniu, czyli rozwiązaniu kryminalnej zagadki. Kiedy tylko pada w nocy deszcz, siadamy przed telewizorem, a jeśli już kogoś tam zobaczymy, to ruszamy mu na ratunek. Wolny czas możemy spędzać też ze znajomymi, rozwijając tym samym „Social Linki”. Każdej osobie odpowiada inna karta tarota; kiedy przebywamy z danym kumplem, rośnie nasz poziom na danej karcie. Teraz tylko powiążmy to z Personami, bonusami, jakie dostajemy za używanie Persony z Arkany, w której mamy wysoki poziom, i fuzjami.



Jeśli chodzi o mechanikę gry – mamy tu połączenie kilku podstawowych gatunków. Bieganie po mieście odbywa się z perspektywy trzeciej osoby, możemy wchodzić w interakcję z wieloma obiektami, a rozmowy z napotkanymi ludźmi odbywają się na zasadzie wybierania odpowiednich fraz. Kiedy już wejdziemy do telewizora, dostajemy oldschoolowego dungeon crawlera, gdzie przedzierając się przez kolejne poziomy, walczymy z napotkanymi przeciwnikami. Lochy generują się losowo, co powoduje, że nawet jeśli wracamy do nich z nadzieją na mały grind, spotykamy już innych przeciwników i znajdujemy inne skarby. Walka zaś odbywa się w klasycznym turowym systemie, który znacie pewnie z miliona innych japońskich RPG-ów. Wybieramy z menu ataki, rozpoczyna się nasza tura, po niej tura przeciwnika i tak do całkowitego zaniku naszego lub jego paska życia. Fanów gier RPG najbardziej ucieszy jednak pewnie to, że Persona nie wymaga setek godzin grindowania, czyli wracania po raz setny w to samo miejsce, by nabić dodatkowe punkty doświadczenia. No, chyba że zdecydujecie się na najwyższy poziom trudności.



Tych z Was, którzy mieli do czynienia z oryginalną „Personą 4”, interesuje zapewne, jakie zmiany zaszły w stosunku do oryginału. W grze pojawiły się nowe postacie, nowe lokacje, nagrano dużo nowych dialogów i usprawniono mechanikę gry. Mamy więcej opcji spędzania wolnego czasu, twórcy pozwolili nam także na nawiązywanie „Social Linków” z nowymi postaciami. Są także nowe dungeony w „Midnight Channel”, dzięki którym jeszcze lepiej będziemy mogli poznać historię gry. Wersja na PlayStation Vitę przynosi także funkcjonalności sieciowe, takie jak wzywanie pomocy innych graczy czy sprawdzanie, co danego dnia robili inni posiadacze gry. Obie te funkcje należy potraktować jako ciekawostkę – sam pobawiłem się nimi parę razy, a resztę gry spędziłem w trybie offline.



Skoro „Persona 4” uważana jest do dziś za produkcję wybitną, to czym w takim razie jest „Golden”? Dostaliśmy prawdziwego molocha, w którym wszystko wydaje się skrojone na miarę i dopracowane w najmniejszych nawet szczegółach; grę, z którą spędzicie przynajmniej 50 godzin i nawet po tak długim czasie będzie potrafiła Was czymś zaskoczyć. „Persona 4 Golden” jest nie tylko najlepszą grą na PlayStation Vitę i powodem dla którego warto kupno tej konsoli rozważyć, ale i jedną z najlepszych produkcji RPG, jakie kiedykolwiek stworzono. W to po prostu trzeba zagrać.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones