Kieszonkowe stworki

O ile gry pierwszej generacji dały początek jednej z najpopularniejszych serii gier konsolowych i nie tylko, o tyle same w sobie nie stanowią już na dzień dzisiejszy niczego więcej ponad
Do niedawna cały świat ogarnięty został przez pokemonowe szaleństwo za sprawą Pokemon Go. Dzisiaj już ta gra może wydawać się mniej popularna, że wielkie "boom" na nią minęło i teraz grają już tylko zagorzali fani. Jaka jest prawda, to dla mnie kwestia sporna i na zupełnie oddzielny temat. Nie mniej przyznaję się bez bicia, że owe szaleństwo dosięgło również mnie. Nie była to moja pierwsza styczność z pokemonami. W dzieciństwie grywałem w pokemon red na gameboyu. Gdy sięgnąłem po Pokemon Go wróciły wspomnienia z dzieciństwa gdy za pomocą kabla wymienialiśmy się z kolegą pokemonami pierwszej generacji. I dzięki emulatorom, dostępnym także na smartphony, mogłem sobie po wielu latach przypomnieć jak to było grać w pokemon red. Choć nie jestem w pełni przekonany by było do czego wracać.

Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona wręcz szczątkowa. Nasze zadanie jako trenera pokemon jest proste. Pomijając już dosłownie kilka pobocznych misji, naszym głównym celem jest zostanie mistrzem pokemon. Co to oznacza? Pokonać wszystkich, szczególne liderów gymów oraz finalnie elitarną czwórkę. Brzmi prosto, ale zapewniam, że długa jest droga do zostania mistrzem, co też z perspektywy czasu nie wychodzi grze na plus. Dlaczego? Otóż taki cel gry wymagał by jedynie monotonnego zwiększania siły swoich stworków. Wiele godzin walki, aż będziemy wstanie pokonać największych trenerów Kanto (taką nazwę nosi kraina, w której została umiejscowiona akcja gry). Na szczęście gra sama w sobie jest o wiele bogatsza niż może to wynikać z samej fabuły.

Już pierwsze co rzuca się w oczy przy wyborze pierwszego stworka to ich różne typy. Jest to ciekawy element bazujący na zasadzie gry w „kamień, papier, nożyce”. Pokemony poszczególnych typów są w mniejszym lub większym stopniu skuteczniejsze w walce przeciwko innym typom. Warto też, czy wręcz trzeba, wspomnieć tutaj wewnątrzgrowej encyklopedii zwanej pokedexem. Już po złapaniu kilku pierwszych stworków można zauważyć, że główny ciężar gry nastawiony jest na zebranie wszystkich stworków. No bo co to za frajda pokonać elitarną czwórkę kiedy w pokedeksie są braki. Właśnie aspekt kolekcjonerski stanowi największą siłę tej gry. Przy czym zebranie każdego gatunku pokemonów nie jest proste i to z wielu powodów. Jedne stworki są łatwiejsze w złapaniu, inne mogą stanowić nielada wyzwanie. Jedne są bardzo pospolite a spotkanie drugich to wręcz okazja do świętowania. Są też pokemony legendarne, na których złapanie mamy tylko jedną szansę. A gdyby tego było mało w jednej wersji gry nie są dostępne wszystkie pokemony, więc do uzbierania ich wszystkich potrzebujemy kogoś z inną wersją gry. Pomysł na wymienianie się pokemonami był i jest bardzo trafiony… o ile akurat znamy kogoś, kto też lubi pograć w pokemony. Chodź w przypadku emulatorów, zwłaszcza na telefony, jest to dużo prostsze.

Wracając jeszcze do walki i trenowania pokemonów, chciałem tutaj dodać, że nie tylko same stworki mają swoje typy. Także poszczególne ataki mają swój typ i w walce należy wiedzieć jakich ataków używać. Nie bez znaczenia jest też strategia, wykorzystywanie ataków osłabiających wrogie, bądź podnoszące statystyki naszym pokemonom. Jest to dodatkowe urozmaicenie na naszej drodze to zostania mistrzem pokemon.
I na tym plusy pierwszych gier się kończą. Niestety z biegiem czasu gry pierwszej generacji wiele tracą. Oczywistym jest, że każda nowsza gra będzie oferowała lepszą grafię, więcej opcji i możliwości jakimi będziemy dysponować w grze. Tak też jest z pokemonami, które doczekały się już wielu gier podzielonych na siedem generacji, gdzie każda następna zwiększała liczbę dostępnych do złapania pokemonów oraz wnosiła wiele nowości różnicujących rozgrywkę ku ucieszy graczy. Jeśli więc ktoś grał już w gry następnej generacji, może uznać pierwsze edycje gry za archaiczne. Dlatego też pewnie pokemon red oraz green doczekały się reedycji w postaci FireRed oraz LeafGreen, które oferowały lepszą grafikę oraz pokemony drugiej i trzeciej generacji. Właściwie liczba stworków sięgająca 151 wydaje się śmiesznie mała przy obecnej ich liczbie przekraczającej 800 gatunków.

Co również mi wielce przeszkadzało w pokemon red to swego rodzaju ograniczenia. Ograniczenia wynikające z braku doświadczenia twórców gry oraz możliwości ówczesnych konsoli. Choćby miejsce w plecaku. Wiem, że to brzmi jak lenistwo, ale niestety po zagraniu w pokemon gold i następne, pojemność plecaka Reda pozostawia wiele do życzenia. Niby istnieje komputerowy magazyn na nasze przedmioty, ale mimo wszystko plecak Golda jest już o wiele bardziej rozbudowany i przyjemniejszy w użytkowaniu. Podobny problem miałem przy używaniu tzw. HMów, czyli ataków przydających się po za walką. W starych grach monotonne stawało się dla mnie w pewnych momentach ich używanie. Ciągłe wybieranie danego pokemona i jego HMa potrafiło mnie czasami lekko zirytować, podczas gdy w kolejnych grach zostało to mocno uproszczone.

Podsumowując, o ile gry pierwszej generacji dały początek jednej z najpopularniejszych serii gier konsolowych i nie tylko, o tyle same w sobie nie stanowią już na dzień dzisiejszy niczego więcej ponad ciekawostki, jak „to” się zaczęło. Nie są to gry złe lecz po prostu, niestety stare. Nie mają niczego, czego brakowało by ich następcom. Natomiast w porównaniu z nowszymi odsłonami widać jak wiele brakuje pierwszym grom. Jest to niby takie oczywiste, nie mniej jednak, przeszedłem pokemon red ponownie niemalże na siłę by zaspokoić moje kolekcjonerskie skłonności. Przy czym im dłużej grałem, tym częściej nie zastanawiałem się, czemu nie sięgnąłem od razu po nowsze gry.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones