Lament w rytmie grozy

„Resident Evil” to seria, która zawędrowała w równie przykre rejony co kilka ostatnich gier spod znaku „Silent Hill”. Degradacja polegająca na kapitalizowaniu i dojeniu znanego tytułu trwała
„Resident Evil” to seria, która zawędrowała w równie przykre rejony co kilka ostatnich gier spod znaku „Silent Hill”. Degradacja polegająca na kapitalizowaniu i dojeniu znanego tytułu trwała latami. Przy okazji odcinkowego Resident Evil: Revelations 2 można zadać sobie pytanie: czy jest szansa na podniesienie się Zła z kolan? 



Po pierwszym odcinku odpowiedź niestety brzmi: nie. Ale na szczęście im dalej, tym lepiej. Choć w ostatecznym rozrachunku Revelations 2 to gra co najwyżej niezła, nie da się zaprzeczyć, że ma kilka dobrych pomysłów. Szkoda tylko, że uparcie brnie w ziejące budżetówkami rozwiązania; nie tylko techniczne, ale i fabularne. Oczywiście pierwszy i drugi „Resident Evil” to też żadna „Siódma pieczęć”, ale obie produkcje do dziś bronią się świetnie napisanymi postaciami. Na ich tle pierwszy zasadniczy problem Revelations 2, czyli historia, rysuje się bardo wyraźnie.



Opowieść w grze prowadzona jest z dwóch różnych punktów widzenia, w dodatku należą one do dwóch par. Jedną z nich tworzą znana już Claire Redfield oraz pałętająca się pod jej nogami nastolatka – Moira Burton, a jej nazwisko nie jest przypadkowe. Spokrewniony z nią Barry Burton pojawia się zresztą w grze jako członek drugiego duetu. Towarzyszy mu nieco psychodeliczna dziewczynka o imieniu Natalia. Ekspozycja nie porywa. Claire Redfield oraz Moira zostają porwane z pewnego sympozjum. Przebudzenie jest bolesne – bohaterki znajdują się w tajemniczym więzieniu opanowanym przez zarażonych. Czy to nie brzmi znajomo? Ależ tak. Zawiązanie fabularne jako żywo przypomina „Code Veronica”. 



Po pierwszym, średnio smacznym epizodzie przychodzi jednak następny, znacznie ciekawszy. By nie wikłać się w spoilery, powiem tylko tyle, że gra oferuje dwa różne zakończenia, choć oba mieszczą się w konwencji horroru. Nie da się definitywnie odstrzelić łba jakiemuś złu. Nie jest to poziom wczesnych odsłon serii, ale lepsze to niż ostatnie, wyjątkowo miałkie fabuły sprowadzające się do kolejnych wirusów i poburkujących potworków.



Problematyczne jest podzielenie nie tak znowu długiej historii na cztery epizody. Choć oczywiście przeskakujemy w ramach fabuły pomiędzy Claire i Moirą a Barrym i Natalią, to pocięcia gry nie da się wytłumaczyć inaczej niż chęcią denerwowania graczy. Kolejne odcinki ukazywały się w odstępie tygodniowym. Tyle że to nie serial, ale gra akcji. Czym innym jest bowiem epizodyczna struktura The Walking Dead czy innych, mocno nastawionych na narrację i opowieść przygodówek, a czym innym strzelanka w klimatach grozy. Ledwie bowiem zaczniemy pierwszy epizod, a już musimy kończyć imprezę. Każdy odcinek to mniej więcej godzina, może półtorej biegania po zardzewiałych korytarzach więziennego kompleksu i okolic oraz strzelania do pocharkujących zarażonych. WRevelations 2 zagrałem, gdy dostępne już były wszystkie odcinki i nie wyobrażam sobie czekania tydzień na kolejną część, zwłaszcza w świecie, w którym przyzwyczajani jesteśmy ostatnio do innych standardów. 



To jednak minusy wyłącznie otoczki gry. Jej struktura wewnętrzna nie jest już taka zła, choć i tu nie ustrzeżono się paru denerwujących kwiatków. Revelations 2 to tytuł całkiem niezły w trybie kooperacyjnym. Na ekranie zawsze jest para bohaterów (czy bohaterek), przy czym jedna postać to typowy mózg, a druga – mięśnie danego duetu. Dla przykładu: Claire nawet nie mrugnie, gdy będzie musiała załatwić z pistoletu paru zarażonych. Z kolei Moira brzydzi się bronią palną, ale za to za pomocą latarki znajduje ukryte przedmioty i może przydzwonić komuś łomem. Podobnie jest w przypadku drugiej pary. Natalia wciska się w trudno dostępne miejsca i robi użytek z, powiedzmy, zdolności parapsychicznych. Barry natomiast to typowy chodzący czołg. Pruje z karabinu i ciężko sprowadzić go do parteru. W założeniu taki tandem i w jednym, i w drugim przypadku jest świetnym rozwiązaniem w rozgrywce. I tak faktycznie jest, ale tylko przy założeniu, że gramy z kumplem bądź koleżanką. Revelations 2 jest grywalne w trybie single player, ale ma wtedy zdecydowanie mniej polotu. Opcja dla samotników to zresztą ogromne pole do popisu, jeśli chcemy oszukać grę. Nasi bohaterowie regenerują zdrowie, co sprawia, że podczas grania w pojedynkę, jedna osoba – ta sterowana przez komputer – blokuje w ciasnym przejściu falę wrogów, zaś my spokojnie, z oddali, zdejmujemy niemiluchów kolejnymi strzałami z pistoletu czy karabinu.



Paradoksalnie najciekawszym trybem gry jest Raid, czyli coś na kształt Hordy. Przedzieramy się w niej przez korytarze i pomieszczenia rodem z dawnych „Residentów” i walczymy z falami wrogów. Jest sporo broni i postaci do wybrania, a przede wszystkim – czysta, nieskrępowana niczym rzeźnia w klimatach krwawego slashera. Ten niby poboczny tryb obnaża przy okazji styl, w którym dawno już okrzepła niegdyś naprawdę niepokojąca seria survival horrorów. Idziemy, strzelamy, wycieramy posokę z ekranu. Spłukać i powtórzyć. O ile jednak tryb dodatkowy to świetna zabawa, o tyle wyraźnie widać jego elementy także w głównej grze. Zagadki, jeden z dość ważnych elementów dotychczasowych gier w serii, są tu na takim poziomie, że rozwiąże je nawet kilkudniowy dziobak. Elementy strzelankowe szybko stają się proste, gdyż albo korzystamy z „dobrodziejstw” SI albo – nawet po jednym epizodzie – tak podpakowujemy postać, że sensowny staje się tylko najwyższy poziom trudności.



Do słabego efektu dokłada się też strona graficzna. Jest to dość upiorna podróż w przeszłość, bo na PlayStation 4 gra wygląda tak, jakby wywleczono ją z kąta zarezerwowanego dla zdechłych budżetowych projektów na PS3. Cut-scenki oczywiście mają swój klimat i pazur, ale grafika podczas przedzierania się przez kolejne brudne korytarze prezentuje niestety poziom sprzed kilku lat. Szkoda, tym bardziej że wiele gier udowodniło już, że na PS4 da się zrobić coś ładnego. A jeśli nie ładnego, to chociaż wysmakowanego.

Całe to narzekanie jest raczej lamentem zawiedzionego fana horrorów. Może to nie jest czas dla tego gatunku. Resident Evil: Revelations 2 wpisuje się w ten trend. Można zagrać. Ale nie upierałbym się, że trzeba.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones