To podróż do XVII-wiecznej Polski, gdzie sarmacka szlachta, niezachwiana w swoim poczuciu wielkości, radośnie ignoruje rozpad świata wokół siebie. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jakby wyglądała Polska, gdyby była krzyżówką między "Biurem" a satyrą w stylu Monty Pythona, to właśnie znaleźliście odpowiedź. Twórcy, Maciej Buchwald i Kordian Kądziela, serwują nam komediową mieszankę historycznych absurdów i współczesnych realiów, w której wielkie liberum veto i jeszcze większe ego bohaterów przynoszą nieustanne salwy śmiechu.
Fabuła serialu krąży wokół Jana Pawła Adamczewskiego, wspaniale zagranej postaci przez Bartłomieja Topę. Jan Paweł to typowy sarmata, przekonany o swojej nieomylności i wielkości, mimo że świat wokół niego powoli rozpada się jak zamek z piasku. Adamczewski, jak wielu bohaterów "1670", jest jednocześnie komiczny i tragiczny – nie zauważa upadku swojego dworku ani problemów, które sam kreuje. Jego ignorancja i niezręczność budzą skojarzenia z Michaelem Scottem z "Biura", z tą różnicą, że zamiast firmy papierniczej, Jan Paweł zarządza upadającym majątkiem.
Serial bawi się nie tylko historycznymi realiami, ale i współczesnymi problemami. Postać litewskiego chłopa Macieja, który przyjechał do Polski w ramach "wymiany chłopskiej Erasmus", jest tego najlepszym przykładem. Jego próby odnalezienia się w świecie polskiej szlachty to doskonała parodia współczesnych relacji międzynarodowych i kulturalnych zderzeń.
Twórcy nie boją się również wykorzystywać postaci takich jak Aniela (Martyna Byczkowska), aby krytykować współczesne stereotypy, prezentując ją jako satyryczny obraz młodej, wyzwolonej kobiety, która paradoksalnie jest najbardziej rozsądną osobą w całym tym chaosie.
Jednak to, co naprawdę wyróżnia "1670", to nie tylko humor, ale też dbałość o szczegóły. Kostiumy, scenografia i udźwiękowienie są na najwyższym poziomie. Każdy kadr jest starannie zaplanowany, odrobinę przerysowany, ale jednocześnie przekonujący. Szlachecki dwór, choć absurdalny, potrafi być nastrojowy i pełen detali, które budują wiarygodność historyczną tej produkcji.
"1670" to jednak serial, który albo pokochasz, albo odrzucisz. Humor jest specyficzny, a satyra często bywa kąśliwa. To produkcja, która wymaga od widza nie tylko znajomości historii, ale i umiejętności wyłapania subtelnych odniesień do współczesnych wydarzeń. Z jednej strony mamy groteskowe zachowania szlachty, a z drugiej – niespodziewane nawiązania do współczesnych problemów społecznych i politycznych.
Podsumowując, "1670" to nie tylko kawałek zabawnej telewizji, ale też intrygujący komentarz na temat polskiej historii i współczesności. Jeśli jesteś gotów na połączenie Monty Pythona z Sienkiewiczem, zanurz się w ten szalony, pełen absurdów świat, gdzie sarmacki humor spotyka współczesne problemy.