Recenzja wyd. DVD filmu

Ergo Proxy (2006)
Daiki Nishimura
Naoki Kusunoki
Liam O'Brien
Rie Saitou

Cogito Ergo Proxy? Non!

Anime "Ergo Proxy" zostało wyprodukowane w 2006 roku przez studio Manglobe. Tą 23-odcinkową serię z pogranicza science fiction i cyberpunku na polskim rynek wprowadziło Anime Gate. Zachęcona
Anime "Ergo Proxy" zostało wyprodukowane w 2006 roku przez studio Manglobe. Tą 23-odcinkową serię z pogranicza science fiction i cyberpunku na polskim rynek wprowadziło Anime Gate. Zachęcona klimatycznie mrocznymi okładkami nabyłam za jednym zamachem wszystkie cztery, pięknie wydane płyty DVD, czego teraz żałuję, gdyż ten świetnie zapowiadający się po pierwszych odcinkach serial zamienił się w najprawdziwszy festiwal nonsensu i głupoty.

Przyszłość. W zamkniętym pod kopułą mieście Romdo ludzie żyją w zgodzie z androidami zwanymi AutoReivami. Wszystko zmienia się się, kiedy opinią publiczną wstrząsa wieść o morderstwach popełnionych przez roboty zarażone wirusem Cogito, dzięki któremu maszyny zyskują samoświadomość. Re-l Mayer z Agencji Bezpieczeństwa zostaje przydzielona do zbadania sprawy zbuntowanych AutoReivów. Śledztwo doprowadzi ją do spotkania z potworem o imieniu Ergo Proxy - jedną z najpilniej strzeżonych rządowych tajemnic...

To, co zaczyna się jak rasowy cyberpunk z mnóstwem mrocznych tajemnic i porządnej akcji, szybko przechodzi w pseudomistyczny, filozoficzny i teologiczny bełkot, w którym chyba pogubili się sami twórcy, bo na pewnym etapie nie wiadomo, kto kogo tak właściwie stworzył, po co i dlaczego. Do jednego wora wrzucono tak dużo motywów, symboli i wątków, że łatwo o zawrót głowy. Twórcy anime siląc się na oryginalność, często sięgali po różne formy narracji; i tak mamy na przykład odcinek w formie absurdalnego teleturnieju, gdzie bohaterom zadaje się różne, niekoniecznie związane z fabułą, pytania. Od połowy serii oglądanie robi się męczące, a idiotyczne odcinki 14-17 były dla mnie ledwo do przebrnięcia. Po ostatnim epizodzie odetchnęłam z ulgą, myśląc "Dobrze, że to nareszcie koniec tej bzdury".

Animacja łączy w sobie 2D i 3D; jest płynna i miła dla oka. Postaci pierwszoplanowych nie mamy wiele, ale twórcy niespecjalnie pochwalili się  charadesignem. I chociaż główna bohaterka, Re-l, ze swoim elegancko mrocznym wizerunkiem i ciekawym makijażem prezentuje się w miarę oryginalnie, to o reszcie tego powiedzieć nie można. Mamy na przykład zagubionego Vincenta Law w czymś w rodzaju pomarańczowej pieluchy, który początkowo ma ulizane włosy i zamknięte powieki, żeby później zmierzwić sobie fryzurę i wreszcie otworzyć oczy: co za metamorfoza! Wygląd Ergo Proxy nasuwa na myśl złowrogo uśmiechniętego klauna na swój sposób demonicznego i przerażającego. AutoReiv o imieniu Pino w postaci małej dziewczynki jest jedną z najbardziej denerwujących postaci, jakie kiedykolwiek napotkałam w anime; na jej widok niemal zgrzytałam zębami.

Jeśli chodzi o muzykę, w przypadku "Ergo Proxy" jest bez rewelacji. Opening to słaby "kiri" w wykonaniu MONORAL, ending zaś to dosyć nastrojowy utwór "PARANOID ANDROID" zespołu Radiohead. Oba jednak przewijałam, gdyż znudziły mi się bardzo szybko.

"Ergo Proxy" to moim zdaniem anime słabe z kiepsko opowiedzianą historią. Podobno trzeba je obejrzeć przynajmniej dwa razy, żeby całość zrozumieć i wyłapać wszystkie "smaczki". Ja stanowczo podziękuję i poprzestanę na jednokrotnym obejrzeniu serii. Masochistką nie jestem.
1 10
Moja ocena serialu:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Świat przedstawiony serwuje nam postapokalipsę, gdzie ludzie żyją skupieni w habitatach przyjmujących... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones