Recenzja wyd. DVD filmu

Figure 17 (2001)
Naohito Takahashi

Nie wierzcie bliźniaczkom

Są anime dobre, które każdy szanujący się fan zna, odpowiednio głośne i popularne; są także produkcje dobre, o których niestety mało kto słyszał. Przykładem tych drugich jest 13-odcinkowa seria
Są anime dobre, które każdy szanujący się fan zna, odpowiednio głośne i popularne; są także produkcje dobre, o których niestety mało kto słyszał. Przykładem tych drugich jest 13-odcinkowa seria "Figure 17". Uważam, że to anime naprawdę warte zobaczenia; jest bowiem inne niż setki "majtkowych" czy komediowych produkcji i w tym tkwi jego urok.

Tsubasa Shiina to nieśmiała, nieco zagubiona dziesięciolatka, która wraz z ojcem przeniosła się z zakorkowanego, głośnego Tokio do spokojnego, rolniczego Hokkaido. Jej mama zmarła kilka lat wcześniej i dziewczynka bardzo za nią tęskni. Nowe otoczenie sprawia, że mała jeszcze bardziej zamyka się w sobie. Pewnego dnia jest świadkiem katastrofy latającego spodka. Na miejscu natyka się na rannego kosmitę i przerażającego potwora. Obcy ratuje Tsubasę, zamieniając się w potężną istotę i walczy ze stworem, ale przegrywa. Spanikowana dziewczynka ukrywa się we wraku UFO; nieoczekiwanie tajemniczy przedmiot również przemienia ją w tytułową Figure 17. Kiedy monstrum zostaje pokonane, a Tsubasa wraca do swojej normalnej postaci, obok siebie znajduje... swojego klona. Hikaru, bo takie owa "bliźniaczka" przybiera imię, zmienia życie głównej bohaterki na zawsze...

"Figure 17" to niezwykle ciepła i urocza historia o przyjaźni, dorastaniu i przezwyciężaniu własnych lęków, a przy okazji o ratowaniu Ziemi. Zaletą serii jest jej realizm: jeśli na moment zapomnimy, że Hikaru nie jest człowiekiem, anime z powodzeniem możemy oglądać jako kawał dobrego kina obyczajowego. "Bliźniaczki" przeżywają prawdopodobne dla dziesięciolatków przygody, mają problemy właściwie dzieciom w tym wieku i patrzą na świat przez różowe okulary, których szkła z wiekiem niestety zaczynają blednąć... To właśnie zmagania dziewczynek ze szkołą, ich pierwsze miłości i nowe doświadczenia wypełniają epizody w około osiemdziesięciu procentach, resztę czasu antenowego mają na walki ze złymi potworami z kosmosu, które chcą zniszczyć naszą piękną planetę.

Anime ma mocny wydźwięk ekologiczny, ale twórcy nie są równie bezpośredni jak nieustraszeni działacze Greenpeace'u; pokazują prosty urok otaczającego nas świata: roślin i zwierząt. Ukazują plusy życia na wsi, z dala od hałaśliwych miast. Tła w serialu wypełniają magiczne wręcz krajobrazy: lasy, łąki, góry, jeziora, a bohaterowie - zwłaszcza ekipa z kosmosu, D-D i Orudina, którzy odpowiednio dystansują się do Ziemian - chłoną cuda natury z czystą przyjemnością.

Dwadzieścia procent każdego odcinka wypełnia akcja s-fi. Walki są dynamiczne, gadżety to technologiczne cacka, wrogowie są dosyć wredni, a pewien wścibski reporter jest bliski poznania prawy, ale nie o to w serii chodzi: mnie przede wszystkim urzekło życie codzienne bohaterów: a to trzeba przygotować projekt na lekcję, pojechać z przyjaciółmi nad jezioro albo zaopiekować się cielakiem. Oglądając kolejne epizody wcale się nie nudziłam, co więcej relaksowałam się i dobrze bawiłam.

Od strony technicznej anime nie rzuca na kolana. Animacja jest oszczędna, ale dosyć płynna (3D używane jest sporadycznie). Kolory są pastelowe, stonowane, realistyczne i doskonale pasują do całej historii. Dobry charadesign jest plusem serii: tych buziaczków po prostu nie da się nie lubić! Także muzyka zasługuje na pochwałę: większość motywów muzycznych powtarza się, ale są one bardzo przyjemne dla ucha. Opening "Boy" w wykonaniu zespołu The Alfee to naprawdę świetny, rockowy kawałek (jeden z moich ulubionych czołówek do anime, zaraz obok "Yakusoku wa Iranai" z "Vision of Escaflowne" czy z "Melissy" ze "Stalowego alchemika" ), a ich ending "Fairy Dance" to spokojna, melodyjna ballada.

Chociaż uwielbiam anime pełne akcji w stylu "Bubblegum Crisis: Tokyo 2040" czy "Karasa", w "Figure 17" zakochałam się już po dwóch odcinkach. Ta produkcja ma swój magiczny urok, a prywatnie bardzo lubię motyw bliźniaczek czy klonów oraz szukania "drugiej połówki". Majtek tu nie uświadczycie, tłumu długonogich lasencji też nie, porządnych strzelanin i widowiskowych walk na miecze również tutaj nie znajdziecie. Ale jeśli chcecie od tego wszystkiego odpocząć, pośmiać się, troszkę się wzruszyć i pooglądać animowaną sielankę, to "Figure 17" jest dla Was bez wątpienia! Jeśli chcecie też komuś udowodnić, że anime to nie tylko "chińskie porno-bajki", historia Tsubasy i Hikaru świetnie się do tego nadaje! Polecam.
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?