Kilka lat temu, będąc w sklepie, nie omieszkałem udać się na stoisko z muzyką filmową. Mój wzrok od razu przykuła niepozorna płyta z napisem "Dream Orchestra". Jak się później okazało, był to
Kilka lat temu, będąc w sklepie, nie omieszkałem udać się na stoisko z muzyką filmową. Mój wzrok od razu przykuła niepozorna płyta z napisem "Dream Orchestra". Jak się później okazało, był to soundtrack do zupełnie nieznanego mi anime "Reideen". Uwielbiam muzykę klasyczną i nie zastanawiając się długo płyta wylądowała w moim koszyczku. Dopiero po wyjściu ze sklepu się przestraszyłem; pierwszy raz kupiłem coś zupełnie w ciemno. Pomyślałem, że wyrzuciłem pieniądze w błoto. Byłem bardzo naiwny. "Reideen" z pewnością nie jest wybitnym anime, ale jego muzyka wyróżnia się na tle innych soundtracków. Już pierwsze kawałki dosłownie wbijają w fotel. Są epickie i heroiczne w pełnym tego słowa znaczeniu. Moja wyobraźnia była przepełniona obrazami bitew, bohaterskich pojedynków i innych tego typu zdarzeń. Ciężko było mi usiedzieć na miejscu; chciałem porwać miecz i sam ruszyć w bój. Kilka następnych melodii prezentuje się trochę inaczej. Zaczynają przeważać rytmy spokojniejsze, wytwarzające delikatną aurę niepokoju. Są bardzo klimatyczne, ale nie wszystkim udaje się utrzymać poziom mistyczności, ponieważ niektóre są przepełnione nadzieją. Słuchając ich, miałem wrażenie, jakbym znajdował się w domu strachów w wesołym miasteczku - teraz się boję, ale wiem, że za chwilę będzie mi lepiej. Dalej powtarzają się kawałki epickie i mistyczne, w coraz to nowszych odsłonach i tonacjach, ale nie znaczy to, że się powtarzają. Każdy z nich zupełnie różni się od poprzedniego, co tylko dodaje smaczku dla ucha. Sytuacja zmienia się przy melodii numer 17, "El Tema de GADION". Do niesamowitej, pięknej muzyki dochodzą tutaj jeszcze chóry, tworząc naprawdę realny obraz walki światła z ciemnością - takie było moje pierwsze skojarzenie, i jak się okazało po obejrzeniu anime, niewiele mijało się z prawdą. Soundtrack kończy kilka utworów o zupełnie innym nastroju. Orkiestra została w nich zupełnie bądź częściowo zastąpiona przez gitarę akustyczną, perkusję, a nawet muzykę elektryczną. Wraz ze zmianą instrumentów otrzymujemy kilka spokojniejszych melodii, które idealnie sprawdzają się jako tzw. muzyka relaksacyjna. Jedyną rzeczą, jakiej nie polubiłem to opening i ending. Piosenki nie wpadają w ucho i chociaż oddają nastrój anime, to bez obrazu zupełnie nie istnieją. "Orkiestra marzeń" potrafi zaczarować człowieka. Ja dałem się ponieść muzyce do "Reideen" i uważam ją za jeden z najlepszych soundtracków do anime, jakie w życiu słyszałem. Gorąco polecam.