W czasie oglądania pierwszego sezonu miałam wrażenie, iż Billie jest uosobieniem Anny Kareniny. Jest kobietą, która pozornie ma wszystko, wspaniałego męża, piękne dzieci, dom na przedmieściach,
W czasie oglądania pierwszego sezonu miałam wrażenie, iż Billie jest uosobieniem Anny Kareniny. Jest kobietą, która pozornie ma wszystko, wspaniałego męża, piękne dzieci, dom na przedmieściach, jednak nie czuje się zaopiekowana emocjonalnie, jest nieszczęśliwą, niezaspokojoną żoną, decyduje się więc zaryzykować to wszystko i wbrew wszystkiemu postanawia szukać szczęścia i satysfakcji w miłości.
Szczerze, byłam bardzo ciekawa, gdzie twórcy serialu postanowią nas zabrać, konstruując tak fabułę. Jak potoczą się losy naszych głównych bohaterów? Jaka będzie puenta tej opowieści?
Cóż... Po skończeniu serialu mogę śmiało stwierdzić, że stare dobre (?) "stara miłość nie rdzewieje" i "And they lived happily ever after" świetnie ma się w głowach twórców i zrobią wszystko (pozbawią Brada wytwórni, coby jego wielce interesowna żona-modelka odeszła z dzieckiem do jakiegoś bogacza), aby nasi milusińscy mogli się zejść (nie rozbijając jego rodziny, bo on się przecież zmienił i teraz jest miłym, przykładnym mężem i ojcem, prawda? Prawda?!).
Należałoby się zastanowić, czy nie jest to kolejny serial, który romantyzuje niebezpieczne i szkodliwe relacje (moim zdaniem jest), próbując wmówić nam, że ona może go zmienić (na przykład wystarczy posłuchać jej rady i pójść porozmawiać z ojcem) i wszystko co złe (weźmy pierwsze z brzegu- przyjęcie wiadomości o ciąży, czy agresywne "wystawienie walizek" za drzwi) traci na znaczeniu. Pomimo intrygującego początku, finalnie otrzymałam pozornie romantyczną historię z iście disney'owskim zakończeniem.
Czy całkowicie spisuję na straty czas, który poświęciłam na obejrzenie tego serialu? Zdecydowanie nie! Gdyż, podczas oglądania każdej sceny, w której poznajemy relację Brada i Billie "przed", podczas słuchania rad, których udziela Billie jej przyjaciółka Sash, miałam w głowie słowa Nosowskiej "Czy frajerstwem jest dawać drugą szansę? (...) Nie, frajerstwem jest dawać trzecią." i to te słowa będą dla mnie puentą tej opowieści.