Recenzja serialu

Znudzony na śmierć (2009)
Michael Lehmann
Tucker Gates
Jason Schwartzman
Zach Galifianakis

Żegnaj, laleczko

W czasach gdy telewizja zdominowana jest przez "hitowe", kontrowersyjne i obrazoburcze produkcje, coraz ciężej znaleźć serial, który nie pretenduje do takiego miana. Taki, który jest skromny,
W czasach gdy telewizja zdominowana jest przez "hitowe", kontrowersyjne i obrazoburcze produkcje, coraz ciężej znaleźć serial, który nie pretenduje do takiego miana. Taki, który jest skromny, prosty, lekki, inteligentny, subtelny. Gdzie liczą się szczegóły, gesty, dialogi. Drobne przyjemności, które zazwyczaj umykają, przygniecione przez ciężar tematu w innych produkcjach. Takim właśnie "małym" serialem jest "Znudzony na śmierć".

Jonathan Ames (Jason Schwartzman) jest trzydziestoletnim pisarzem, mieszkającym w Nowym Jorku. Właśnie przymierza się do napisania swojej drugiej powieści. Jednak pisarstwo nie jest jego jedyną pasją. Przejawia tez zamiłowanie do palenia marihuany i picia białego wina. I to właśnie z tego powodu rzuciła go Suzanne (Olivia Thirlby). A wyprowadzając się, zabrała wszystkie półki na książki. Kobiety… Po bolesnym rozstaniu Jonathan znajduje w stosie swoich książek powieść Raymonda Chandlera "Farewell, My Lovely". Zafascynowany pracą Philipa Marlowe’a, prywatnego detektywa z Los Angeles, postanawia pójść w jego ślady i umieszcza ogłoszenie na jednym z portali społecznościowych: Prywatny detektyw do wynajęcia. Specjalizacja: zaginięcia, problemy rodzinne. Nie mam licencji, ale może będę w stanie pomóc. Rozsądne ceny. O dziwo bardzo szybko dostaje swoją pierwszą sprawę. Jonathan szybko wczuwa się w rolę prywatnego detektywa i zaczyna wieść podwójne życie.

Natomiast za dnia, nasz bohater wiedzie całkiem zwyczajne życie. Poza próbami napisania drugiej książki, pisuje artykuły do magazynu Edition, pomaga swemu szefowi, George’owi (Ted Danson) rozwiązywać jego osobliwe problemy, spotyka się ze swoim przyjacielem Rayem (Zach Galifianakis), który ma problemy ze swoją partnerką, Leah (Heather Burns). A w międzyczasie pochłania spore ilości białego wina i marihuany.

"Znudzony na śmierć" jest jednym z ciekawszych amerykańskich seriali wyprodukowanych w 2009 roku. Niestety został przyćmiony przez „hitowe” produkcje, które miały przyciągać ogromną widownię, zarabiać kupę kasy i wynosić daną telewizję na czoło peletonu. I gdzieś na poboczu tej medialnej walki stoi sobie Jonathan Ames, patrząc na cały ten zgiełk, czekając na kolejną sprawę do rozwiązania.

Serial ten jest cudownie skromny. Historie przedstawione w odcinkach są proste, przejrzyste, opowiedziane własnym, spokojnym tempem. I właśnie to wolne tempo nadaje cały urok serialowi. „Znudzony na śmierć” ani przez chwilę nie pretenduje do miana hitu. Dostajemy lekkie, przyjemne historyjki wsparte inteligentnym, subtelnym humorem (choć czasem bardziej dosadnym, lecz wciąż śmiesznym) i dobrym, wyważonym aktorstwem. Bohaterowie, na swój sposób dziwni, dają się lubić od pierwszego odcinka. Fabuła poszczególnych odcinków, jakkolwiek mogłaby się wydawać oklepana, wciąga i nie nudzi nawet przez chwilę. Przedstawione sytuacje, czasem absurdalne, pokazane są w bardzo naturalny, nienachalny sposób. No i do tego świetna piosenka tytułowa w wykonaniu Coconut Records.

Jednak jest też druga strona medalu. Serial nie wykorzystuje całego potencjału tkwiącego w tym projekcie. Momentami całość staje się zbyt lekka i amerykańska. Sam wątek detektywistyczny jest chwilami zbyt słabo zarysowany przez co traci wiarygodność, za mało się dzieje. Niektóre sprawy są zbyt proste i za łatwo dają się rozwiązać, jak choćby w odcinku z Rosjanami. Konfrontacja bohatera z przyjaciółmi ze Wschodu jest raczej błaha, nie prowadzi do jakichś większych konsekwencji, nie powoduje wielu ciekawych wydarzeń. Akcja zbyt często idzie z punktu A do punktu B w linii prostej. Jednak daję "Znudzonemu" duży kredyt zaufania, wierząc, iż niewykorzystany potencjał wiąże się z faktem, że jest to dopiero pierwszy sezon i twórcy rozwiną skrzydła w następnym. Zdecydowanie największym mankamentem jest czas trwania. Niecałe 30 minut raczej nie pozwala wprowadzić wątków pobocznych mających wpływ na przebieg i rozwiązanie wątku głównego. Pojedyncze wydarzenia z życia bohatera i jego przyjaciół czasami nie wystarczają. Poza tym 30 minut to po prostu za mało, jak na taki dobry serial!

Jak dotąd powstało 8 odcinków "Znudzonego", które składają się na pierwszy sezon. Pomimo drobnych wad jest to naprawdę przyjemny serial z dobrym klimatem, na który warto poświęcić czas. Mam nadzieję, że kolejne przygody Jonathana Amesa będą trochę bardziej rozbudowane. Szkoda byłoby nie wykorzystać drzemiącego w nim potencjału. Warto.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones