Odcinek przygotowujący finał serii. Ward ma w sobie dobro niczym Darth Vader i jest niemal pewne, że zagra pozytywną rolę na koniec, ciekawe tylko czy przeżyje.
a ja znowu mam wątpliwości co do Jasnowidza. Wszystko przez tą scenę gdzie Mike dostawał rozkazy, fakt, że Garret jest psychopatą, ale nie powinien o sobie mówić w trzeciej osobie. Nawet jeśli założyć, że to nie on bezpośrednio pisze rozkazy, to jednak ktoś powinien pisać w jego imieniu.
jest różnica między pisaniem w jego imieniu (jako on) a pisaniem wiadomości od niego. No i z jakiegoś powodu pokazali ten rozkaz na piśmie co wcześniej zdarzało się dość rzadko i to gdy nie było pewne kim jest jasnowidz. Wtedy też pisał w pierwszej osobie
Patrzysz na to od złej strony.
Garret jest jasnowidzem. Ale to nie on rządzi.
Pozostaje pytanie kto stoi nad Garretem, a póki co istnieją minimum 3 opcje wynikające z MCU.
no właśnie wszystko zależy od tego jak na to spojrzeć. Jeśli w jednym odcinku Mike dostaje informacje "idą po mnie" od jasnowidza a teraz dostał wiadomość "Garett...." to jest to trochę sprzeczne ze sobą. Cały czas mi się wydaje że Garret jest i zostanie jasnowidzem, ale po tym odcinku mam wątpliwości :)
Scena z wylatującym samochodem była strasznie tania. Skoro nie mają budżetu, to po co się pchać w takie przegięte sceny.
Ja w tej scenie czekałem tylko aż Coulson krzyknie coś w stylu "Dalej, dalej do CoulsonMobile'u!" :D Zabawnie to wyglądało i od razu widać było, że serial ma niski budżet.
Dla mnie najlepszym momentem było jak Skye walnęła Warda z dyńki tak że się przewrucił
było pewne że polecą samochodem, ale przez jakość efektów żal że nie wybrali spadochronu, swoją drogą to był dość kiepski moment gdy Sky próbowała założyć spadochron skoro wiedziała, że mają latający samochód
Działała w nerwach, w każdej chwili ktoś z extremis (deathlok) mógł ją poważne poturbować, bo nie była do niczego potrzebna już, to samo Coulson, to jest stres.
wiedziała że samochód lewituje nad ziemią, a nie że wyląduje po wyrzuceniu z samolotu
Mnie najbardziej podobały się ostatnie sekundy odcinka i podsumowanie Coulsona,reszta trzyma poziom większości odcinków (czyt,słabo)
Bo lubię sie utwierdzić w przekonaniu do końca i nie oceniam filmu /serialu po kilku trailerach tudzież fanowskim podejściu.
Za to oceniasz po nastawieniu się z góry negatywnie, do tego najwyraźniej od każdego serialu oczekujesz geniuszu, a to jest tylko dodatek do mcu.
No i znowu, skąd wiesz, że się z góry negatywnie nastawił ??
"...tylko dodatek do mcu." to nie jest argument. Każdy oczekuje od serialu, który ogląda żeby prezentował jakiś przyzwoity poziom.
Ten prezentuje, rozkręca się długo, ale teraz jest ciekawie, wiele rzeczy wydarzyło się w życiu postaci itd. ale nie pisz iż każdy oczekuje, bo od np. arrow'a, nie oczekuje się poziomu pierwszych lost itd. każdy serial jest po coś innego, agent's of shield to coś niezobowiązującego dla fanów mcu i jak dla mnie choć długo się rozkręcał, wreszcie nabrał wiatru w żagle i dużo zwrotów akcji w życiu postaci, więc narzekanie (teraz) i pisanie iż tylko scena po napisach jest dobra, to już jest dla mnie niestety takie na siłę hejtowanie iż serial słaby cały czas słaby, ja rozumiem iż wielu go gnoiło i naprawdę rozumiem dlaczego, ale teraz? pisanie iż scena ratuje słaby serial to już gruba przesada.
Od każdego serialu oczekuje się przyzwoitego poziomu. Nigdzie nie napisałem, że jakiś serial ma mieć poziom innego serialu. Duża ilość zwrotów akcji nic dla mnie nie znaczy jeśli serial ma wiele innych, ważniejszych problemów natury technicznej. Scenografia jest uboga, sceny akcji są krótkie i również ubogie, dialogi są infantylne, aktorzy są z drewna, brak jakiegokolwiek przywiązania do postaci. Poza tym, nawiązania do mcu wydają się strasznie wymuszone. Efektów komputerowych jest mało a i tak wyglądają niesamowicie tanio. Modlę się o to, żeby już żaden aktor z filmów nie pojawił się w tym serialu, bo wtedy po prostu, czar pryska. To ten serial zniszczył S.H.I.E.L.D a nie H.Y.D.R.A. Rozumiem, że fabuła stała się ciekawsza pod koniec sezonu, ale to tylko jeden pozytyw i jak to ktoś na filmwebie kiedyś napisał, natłok wad przesuwa w cień zalety i wychodzi całkowita przeciętność. Uprzedzając Twoje potencjalne uwagi, oglądam serial cały czas ponieważ bardzo lubię to uniwersum. To tylko moje odczucia, nie musisz ich podzielać.
Twoje zdolności rozumienia tekstu są nadzwyczajne. Nie, nie oglądam dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę PONIEWAŻ bardzo lubię to uniwersum. Ponadto nie napisałem, że wszystko jest złe, serial ten po prostu ma dużo wad.
"Mnie najbardziej podobały się ostatnie sekundy odcinka i podsumowanie Coulsona"
Zgadza się, to podsumowanie było świetne!
Wielce prawdopodobne. Ze Ward zginie wyswiadczajac dawnej ekipie jakas przysluge. Ogolnie z serialu wnioskuje, ze nie pracune dla HYDRY z powodu przekonan, a jest zwyklym najemnikiem.
Co do jego ewentualnego powrotu w szeregi Coulsona... Romanoff tez kiedys dzialala przeciwko shield.
znowu scena po napisach ratowała odcinek(tzn. zamiast słabego mamy średni).
Czyli co? Agenci scigać będą Garetta i spółkę, agentów będzie ścigać Talbot. Spekulacje dotyczące leku raczej już zostaną ucięte co najwyżej zobaczymy czy Skye dostanie powikłań i czy będzie musiała mieć prany mózg.
Skye raczej na pewno nie dostanie powikłań od leku, ponieważ nigdy naprawdę nie umarła.
Jak komuś ma odbić to Coulsonowi.
Powikłania muszą być w jakiejkolwiek formie. Od rzucania samochodami po katarek sprzątający agentów hydry. Mają coś z tym zrobić inaczej cały ten wątek okaże się dosłownie gówniany.
A kto powiedział, że nie zrobią? W końcu jeśli ktoś miałby to odczuć to będzie właśnie Coulson...
zabicie (lub też prawie), ewentualne szaleństwo Coulsona byłoby już trochę nudne i zepsułoby serial. Raczej będą efekty u Sky, pewnie w ostatnim odcinku by wszyscy niecierpliwie czekali przez całe wakacje na kolejną serię
Prędzej Skye odkryje swoje moce które potencjalnie posiadała jeszcze przed lekiem ;)
też mi się tak wydaje, że taki zrobią finał tej serii, do tego zginie Ward. Natomiast Coulson, Hill i Fury postanowią odbudować/przebudować SHIELD.
Consider this: Ward jest tak naprawde podwójnym (potrójnym?!) agentem na zlecenie Nicka Fury'ego... (To by wytłumaczyło to epickie " Kiedyś zrozumiesz..." powiedziane do Skye.)
Scena gdy idzie do May z bronią w poprzednim odcinku by temu przeczyła. On ma słabość do Sky a po tym jak go ocaliła wyjawiając lokalizację deszyfrującą będzie jeszcze bardziej się wahał i w końcu wybierze ją zamiast Garetta
Ale to by było żałośnie naiwne i do bólu przewidywalne, na poziomie Na Wspólnej. Już lepiej by było gdyby w finale nawrócił się i pomógł Coulsonowi a potem zginął z odzyskanym honorem (wiesz, coś a la los Dartha Vadera, odkupienie poprzez poświęcenie)
Ogólnie strasznie marnują potencjał charakteru Warda. Do tej pory taki z niego superszpieg, a teraz byle dziewczynka zawróci mu w głowie. Twórcy serialu chyba średnio znają prawdziwe życie i proces szkolenia szpiegów.