Oglądając Andy and the dinozaurs, na myśl przywodzi nam francuskie brzmienie lat 50, trochę amerykańskiego kodeksu Heysa, że względu na skromność i skąpość relacji damsko-męskich. Duża zawartość Andy-sensów, które zapoczątkowały renesans dzieł dinozauro-podobnych, edukacyjnych. Nie można też przejść obojętnie, wobec wpływu na kulturę, jaki wywarł serial "Andy and the dinosaurs". Polecam ten serial każdemu, kto ma w sobie wrażliwość nieprzeciętnego człowieka, ten serial nie jest dla przeciętnych wyjadaczy popcornu. Proste umysły nie są w stanie pojąć tego artyzmu i drobnych smaczków, które wychwyci tylko wprawione oko prawdziwego kinomaniaka. Cóż. Niektórzy bardziej nadają się do wojska, czy do roli i upraw warzyw. Tzn. nie ma w tym nic złego, po prostu oni są inni. Ja nie rozumiem ich, a oni nie rozumieją i NIGDY nie zrozumieją, za co dobry krytyk może pokochać omawiane przeze mnie tutaj dzieło.
Podoba mi się w jaki sposób twórcy podeszli do tematu poświęcenia i straty w ostatnim istniejącym odcinku. Nie łatwo pokazać w bajce dla dzieci stratę i poświęcenie. Niebezpieczną śmierć dla ukochanej.
Polecam fanom kina Tarkovskiego i Godarda.
10/10