PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=94275}

Anioły w Ameryce

Angels in America
2003
7,8 10 tys. ocen
7,8 10 1 10194
8,7 13 krytyków
Anioły w Ameryce
powrót do forum serialu Anioły w Ameryce

Nie da się nie zauważyć, że ten aspekt pociąga co bardziej wrażliwsze duszyczki na tym forum, sprawiając, iż bez opamiętania klikają ‘dziesiątki’ temu serialowi. No dobra, fruwający Anioł, który tu i ówdzie napastuje seksualnie ludzi, robi duże wrażenie, ale co się kryję za całą tą szopką? Jak Anioł raz wyjaśnia – bóg nas opuścił, poszedł sobie precz od Matki Ziemi, z początkiem XXw. odwrócił się od ludzi plecami, wcześniej zachwyciwszy się ich prężnemu, nieprzewidywalnemu dynamizmowi; jakby wynikało z tego, boski umysł, przed tą rewoltą, rządził się iście platońskim idealizmem, gdzie nie ma miejsca na ‘zmianę’, jest tylko kontemplacja tego, co doskonałe, aż tu przychodzi na świat ludzik i ma gdzieś naśladowanie go w tej postawie, on czerpie umysłowe/duchowe szczęście, z tego co zmysłowe, fizyczne – rozwija się, rośnie, wykorzystując fizyczny dynamizm drzemiący w ziemskim świecie i robi to tak spektakularnie, że bóg popada nad tym w zachwyt, odwraca się od swych doskonałych idei i je porzuca… Tylko czy Anioł dobrze, to wszystko pojął? Nie jestem, tego pewien, biorąc pod uwagę inne konsekwencje, boskiego czynu. Bardziej ogólny aspekt – bóg rezydujący na Ziemi, siłą logiki, musi mieć nad sobą tego Jedynego – bóg jest peryferyjny w stosunku do Jedynego, obejmującego Całość. Kim może być wg serialowej logiki ten Jedyny? Co się dzieje pod nieobecność boga na Ziemi? Wszelkie nieszczęścia XXw. – taka jest odpowiedź; sugestia jest więc taka, że Jedyny, to Zły Demiurg, on stworzył Wszechświat, nadając mu ‘złe prowadzenie się’, tzn. gdy się rozwija pod jego logikę, wszystko popada w Zło. Nie miła to perspektywa, czyż nie? Ale co z tym fantem robią w serialu/sztuce – no cóż, z bogiem to my dajmy sobie już spokój, a jak radzi nam Prorok, jakby przypadkiem wrócił, to postawmy go pod sąd, zgólmy mu tą śmieszną brodę i niech go osądzi jakąś ława przysięgłych, czy cuś. Damy sobie radę bez niego, będziemy popełniać błędy, tu i ówdzie dojdzie do małego Holocaustu, ale głowa do góry, my już zaczęliśmy, z dysput przy herbatce w Central Parku pewnie narodzi się nowa jakość; to nic, że bóg sobie poszedł, bo człowiek zwrócił się ku Złemu Demiurgowi (zmysłowej fizyczności), możemy się w końcu z tym Demiurgiem jakoś dogadać, a jak nie da się nam, pod strachem AIDS, porządnie popieprzyć, to nic takiego, w końcu wymyślmy jakieś panaceum… na wszelkie zło…

ocenił(a) serial na 8
Analog

'możemy się w końcu z tym Demiurgiem jakoś dogadać, a jak nie da się nam, pod strachem AIDS, porządnie popieprzyć, to nic takiego, w końcu wymyślmy jakieś panaceum… na wszelkie zło…'
Fizyczność w produkcji na temat gejów to akurat nic nowego. Zdziwiłabym się, gdyby dali czystą duchowość. Tego typu teologia jest logicznym rozwinięciem stylistyki filmów gay.