Jak tam wrażenia po najnowszym odcinku?
Mi bardzo się ten odcinek podobał, wszystko było w nim świetne. Jedyne co było wydało mi się kompletnie bezsensowne to zdrada Malcoma, po co mu to było? Przecież wiedział że Oliver zrobi wszystko żeby ich ocalić a tak skazał się i wszystkich na "śmierć", tzn z trailera kolejnego odcinka wiadomo że to był po prostu jakiś gaz usypiający lub coś. Wg mnie to była tania zagrywka mająca podnieść emocje widzów, bo nie ma to żadnego logicznego wytłumaczenia. Za tydzień ostatni odcinek? I standardowo już mamy zamach terrorystyczny na Starling, mogliby wymyślić coś orginalniejszego ;p
No niestety to nie było śmiertelne a miałem już taką nadzieję ze Felicity nareszcie umrze , po za tym odcinek spoko `zimny sku.....` Oliver prezentuje się o niebo lepiej niż `dobry ` oliver .
Może w następnym odcinku będzie to przelecenie , bo skoro nawiązują do Batmana to uprzejmie informuję że gdy Talia (druga córka Rasa) zabawiła się z Brucem (wbrew jego woli) to narodził się Damian ;)
Odcinek typowy zapychacz.. NIC NOWEGO (wszystko prócz śmierci Maseo było w trailerze...), dowiadujemy się o śmierci Akio, co było wiadome od momentu gdy dowiadujemy się o wstąpieniu Maseo do ligi. Śmierć Maseo masakrycznie głupia, taka fajna postać... Laurel znów na OGROMNY plus, nawet jak rozmawia z Diglem i Felicją to jakoś tak lepiej to wygląda, lepiej się też biję już - jak dla mnie naprawili tę postać. Ogólnie po ostatnim całkiem niezłym odcinku, dzisiaj dostaliśmy chyba taką trochę podróbkę, zero zaskoczenia, nawet jakoś nie mam ochoty oglądać kolejnego epizodu, bo wszystko jest wiadome..Jestem zawiedziony, czekałem na ten odcinek bo myślałem, że chociaż Oliver przeleci Nysse :v
Naprawdę chciałeś, żeby zrobili z Olivera gwałciciela? Przecież nie dość, że to wymuszony ślub, to jeszcze od dawna wiadomo jest, że Nyssa jest lesbijką (info potwierdzone przez twórców jak i aktorkę).
A wiesz co to jest gwałt? Jeśli ojciec Nyssy kazał jej poślubić Al Sah Him i spłodzić mu wnuka to znaczy, że skoro poszła na tą uroczystość to się z tym zgadza i nawet gdyby poszła z nim do łóżka to raczej gwałtem tego nie można nazwać, ot po prostu sex bez miłości :P Już pomijam fakt, że Oliver chodził z wieloma kobietami do łóżka i jakoś wtedy problemu nie było, teraz kiedy jest to śmieszne Olicity zrobili z niego ciotę :D A ja uważam, że fajnie gdyby miał potomka jako wnuka Rasa :D Przecież może być orientacji takiej jak piszesz a i tak to zrobić :D To by było niezły zwrot akcji, koniec tego śmiesznego Olicity i koniec romansów.. Po dzisiejszym epizodzie już może być tylko lepiej.
Grożenie kobiecie okrutną śmiercią aby przełamać jej opór i doprowadzić do wymuszonego stosunku wciąż się kwalifikuje jako gwałt. Jeśli nie wierzysz, sprawdź art. 197 Kodeksu Karnego. A że Nyssa jest lesbijką, rozwiewa to resztę wątpliwości jakie można by mieć w kwestii jej nastawienia.
I jakby tego było mało Nyssa próbując zabić Olivera w samym momencie ceremonii pokazała dobitnie, jak bardzo się z tym godzi.
Oczywiście inna sprawa, że to wszystko sprawka Ra'sa, więc gdyby do czegoś takiego miało dojść to tak naprawdę on byłby gwałcicielem swojej córki, zaś Oliver tylko narzędziem jego woli, z drugiej jednak strony Oliver tylko udawał marionetkę.
No więc piszę, że Oliver by nie był gwałcicielem a właśnie Raas, do tego dążę :D Chociaż wątpię, że Raas by się czymś takim przejmował jak gwałt, zabija w konkretnym celu tak więc gwałcenie w celu uzyskania potomka to żaden problem dla niego :D
Może w następnym odcinku będzie to przelecenie , bo skoro nawiązują do Batmana to uprzejmie informuję że gdy Talia (druga córka Rasa) zabawiła się z Brucem (wbrew jego woli) to narodził się Damian ;)
PS: Piszę to samo drugi raz bo poprzednio mi umieściło nie tam gdzie chciałem :D
Ale to były dawne czasy, zresztą spotkała ich za to krytyka. DC niedawno się znowu sparzyło przy okazji afery z Batwoman - która została de facto zgwałcona przez Nocturnę przy użyciu pigułki gwałtu, erm, "wampirzej hipnozy", a próbując się z tego wycofać jeszcze sprawę pogorszyli - "bo to nie był gwałt, sama tego chciała".
A wracając do Nyssy i Olivera, jakoś trudno mi sobie wyobrazić jak by to scenarzyści mieli uzasadnić. Oliver ma w końcu jednak wolną wolę - zmuszając Nyssę do seksu byłby gwałcicielem. Z kolei jeśli Nyssa nagle miałaby sama tego chcieć mimo że jest lesbijką, posypałyby się na serial gromy. Zresztą, Katrina Law najwidoczniej uprzedzając troski części fanów, że scenarzyści mogliby chcieć zmienić orientację Nyssy, zapewniła w niedawnym wywiadzie dla MTV, że nic takiego nie ma miejsca. Czyli wracamy do punktu A - Olivera jako gwałciciela jako jedynej możliwej przyczyny ewentualnego stosunku między tymi dwiema postaciami.
Nyssa posłuszna woli ojca mogłaby naciskać na Olivera by ten jej spłodził potomka. Poza tym w samej Nyssie może się odezwać instynkt macierzyński wiec mogłaby pójść na to tylko w celu prokreacji. Więc czy to uczyniłoby z Oliego gwałciciela? Raczej nie.
Damian jest tu precedensem więc zobaczymy :)
Batwoman i Nocturna? A tej historii nie znałem więc czas nadrobić zaległości , dzięki za info :D
Można by to jeszcze rozpatrywać jako stosunek dwojga ludzi z których żadne nie ma na to ochoty a wtedy czy można mówić o gwałcie? Kto kogo wtedy gwałci? Oliver Nyssę , Nyssa Olivera a może Ras ich oboje? ;)
No ale z jakiej paki Oliver gwałcicielem? Jeśli bierzemy pod uwagę to, że gdyby Nyssa poślubiła Al Sah Him to raczej - będąc tradycjonalistkom tak jak jej ojciec wypełniłaby swój obowiązek małżeński czyli spłodzenie dziecka i zrobiłaby to bez żadnych oporów. Tutaj trzeba brać pod uwagę to, że normalnie żyjący ludzie trzymają się mniej lub bardziej tradycji natomiast liga od pokoleń ma bardzo zakorzenione tradycję i dla Nyssy przymusowy ślub oznaczałby to, że musi wypełnić wolę ojca i oddać się w celu spłodzenia dziecka, tutaj nie ma gwałtu skoro ona się na to godzi. Poza tym bądźmy szczerzy Nyssa to wyszkolona wojowniczka nie dałaby się zgwałcić :D Poza tym gwałt popełniłby Ras bo to on ich zmusił. Zresztą kogo to obchodzi, Oliver stając się Al Sah Him dołączył do ligi, gdzie uczył się np zabijać. Czym jest gwałt przy zabijaniu? Pasuję Ci że w ostatnich odcinkach Oliver zabijał dla Rasa a to że zgwałciłby np Nyssę już Ci nie pasuję? Olver zabijający ok, gwałcący nie. Albo zły albo dobry tutaj nie ma wyboru. Ale już skończymy te dyskusję bo takiego czegoś raczej nie dojdzie, bo serial jest obecnie zbyt przewidywalny i zbyt Olicitowy.
Nie wiem dlaczego twórcy serialu postanowili dać Felicity tyle czasu antenowego. Ona powinna siedzieć przy kompie i czasem coś palnąć. Te miłostki i "moje Olivery" tylko człowieka irytują. W dodatku teraz lata z resztą na misje... Nosz ku^%a!!!
To co odwalił Ray Palmer aka Atom, też było słabe. Twórcy zapomnieli chyba jaką postać kreują. Przecież to nie superman żeby mógł sobie ot tak przelecieć przez odrzutowiec jak przez pączek a potem pierdyknąć w ziemie praktycznie bez szwanku.
Liga zabójców powinna zmienić nazwę na Liga kitowców albo liga samobójców. Kolesie wywracają się od podmuchu wiatru.
Szkoda też Malcolma. Znów zrobili z niego manipulanta idiotę...
Retrospekcje jak zwykle do przewinięcia.
Ogólnie sam pomysł na historię z R'asem jest niezły, ale wykonanie raczej kiepskie.
Dokładnie, kitowcy! Laurel walczy na raz z 3 zabójcami z ligi OMG. Cała ta liga jest śmieszna. Ja bym chciał, żeby oni byli znacznie potężniejsi i bezwzględni a wtedy Olivera i jego ekipę mógłby uratować jedynie .... BATMAN! :D I potem bum serial o Batmanie :D
W większości dobry odcinek, w końcu coś pokazali. Już się bałam, że przez tą gadaninę Tatsu jeszcze spikną ją z Maseo i będzie happy end... dobrze, że jednak zakończyło się śmiercią :D. Fakt, fakt, to samo pomyślałam - sorry Ra's ale słabych masz ludzi. Arrow bierze sobie człowieka z ulicy, rok i ten już jest w stanie pokonać 5 Twoich...? HELOŁ. Poza tym naprawdę w to nie wierzę, że Ra's od razu zaufał Oliverowi! Opierał się lidze, opierał, wstąpił, żeby uratować siostrę, 2 prania mózgu i już jest Ci wierny na śmierć i życie? Nope, nie ma takiej opcji. Serialowy Ra's to jakiś idiota, czy jak???
Może wystawia do walki najpierw tych najgorszych, świeżaków?
Dopiero z nim są Ci bardziej wyszkoleni?
Myślę, że Ra's nie dałby sobie w kaszę dmuchać i nie pozwoliłby, żeby ktokolwiek mówił, że on i jego liga jest słaba, więc nawet jego świeżynki byłyby lepsze od naszych mścicieli ze Starling City :P
W takim razie - jak już raz mi ktoś tak odpisał - Ci ze Starling City mają talent do walki.. Spójrz tylko na ten rzut tabletem, który wykonała Felka! Gdyby to był nóż to nie potrzebowałaby pomocy Malcolma! :D
Przez moment bałam się, że ona naprawdę pokonała tego gościa tabletem ;-;
Jakby Ci z Ligi przenieśli się do SC to też pewnie od razu by zyskali talent. Co za cudowne miasto...
W sumie to mogli zacząć walczyć z Rasem i jego ludźmi... Jestem pewny, że Ras pokonałby ich stojąc w jednym miejscu...
Tu się rodzi pytanie! Jak taki silny człowiek, może mieć takich słabych ludzi...!
To jakaś paranoja, tu niby Liga a wybijają ich amatorzy z Team Arrow, co lepsze Ci sami w walce w Oliverem wymiatają :D Może dają im fory? :D Dają się zabić dla dobra serialu :v
"Ogólnie sam pomysł na historię z R'asem jest niezły, ale wykonanie raczej kiepskie."
Nie inaczej.Pisałem już raz,że sam pomysł z Ligą itd. jest bardzo ciekawy i jakiś tam klimat się roztacza,ale jak by to nazwać, "źle ubrali to w słowa" Innymi słowy,nie mieli pomysłu na poprawne przedstawienie tej historii i wpakowali niepotrzebnie love story (olicity-ileż można?) Gdyby było to sensownie rozpisane,to człowiek by z utęsknieniem czekał na kolejny epizod,a tak,to tylko się odhacza kolejny numerek na liście i czeka na 4 sezon.Na tle obecnego sezonu,The Flash wypada jeszcze lepiej,niż normalnie.Nie pamiętam,żebym się nudził na którymś odcinku.Mówiąc żartem,to wygląda trochę tak,jakby ekipa z Flasha przyszła do "Arrow'owców" przejrzała scenariusz i pozabierała co lepsze,zostawiając resztki.Oczywiście są to dwa zupełnie inne seriale,ale Flas jest obecnie na tak samo dobrym poziomie,jak Arrow na początku.Boję się tylko,że będzie powtórka z rozrywki,gdy wystartuje trzeci serial.
No ostatni odcinek Flasha, też nie "urywał" dupska moim zdaniem (ten Grodd mało ciekawy przeciwnik), jedynie fakt, że ukochana Barrego się dowiedziała. Niestety, Arrow 3x22 był jeszcze słabszy niż Flash, nie dostajemy nic zaskakującego a wszystko jest jakieś takie nudne, a to chyba dlatego, że oprócz ligi nie ma żadnych czarnych charakterów, nic się nie dzieje. Pojechał cały ArrowTeam z Malcolmem i Kataną do tego Nanda Parbat, teraz się okazuję, że nie musieli jechać bo nie wynikło z tego praktycznie nic. Nic się nie dzieję, 10 odcinków wcześniej było wiadomo, jak skończy się sezon to chyba nie tak to powinno wyglądać?
Ray miał kask motocyklowy, pamiętaj o tym ;D A tak serio to ta scena od wczoraj zajmuje pierwsze miejsce na liście "idiotyzmów Arrow", a kto wie może całego tego sezonu w telewizji. Odcinek wali średniawą jak cały sezon.
Pamietaj co bylo w 1 ironmanie, taka sama sytuacja rozwalil samolot i nic mu nie bylo...
Ale to był Iron man. Ciało Tony Starka było całe zabudowane metalową zbroją. Ray zaś ma zwykłe rękawiczki i odsłonięty kark.
Też o tym wcześniej nie pomyślałem, ale wszyscy jakby zapomnieli o tym, że Felicity wstrzyknęła Rayowi te jego nanity, których działanie (poza uratowaniem mu życia) nie zostało wyjaśnione - kij wie na ile go to wzmocniło i ile może teraz wytrzymać, albo jak szybko jest się w stanie regenerować gdy odniesie jakieś obrażenia.
Odcinek nie był zły, ale troszkę gorszy od poprzedniego. Na plus Oliver jako ten zły, chociaż w poprzednim odcinku lepiej udawał tą swoją przemianę, tak w tym od razu widać, że udaje. Chyba celowy zabieg, bo w ostatnim odcinku pewnie wszystko wróci do normy. Nigdy nie sądziłem, że polubię jakoś w szczególności Laurel, tak teraz serial bez niej byłby beznadziejny. Widać poprawę jej umiejętności w walce i w końcu jest twardą babką, a nie dziewczynką z drugiego sezonu, która na wszystkich się obrażała i wiecznie była niezadowolona. Ray Palmer też wypadł nieźle, zdziwiło mnie tylko, że nagle chce oddać Felicity całą firmę. Chyba jednak wiadomość z 2024r.(Flash) sprawdzi się i prawdopodobnie juz od 4 sezonu Oliver odzyska swoją firmę. Jestem ciekaw relacji Olivera z resztą drużyny. Po tym co zrobił w odcinku to naprawdę będzie musiał się natrudzić by odzyskać szacunek i zaufanie, w szczególności Diggle'a. Thea w kostiumie Roy'a? Muszę to zobaczyć. :) Nie podoba mi się to w jak łatwy sposób nasi bohaterowie rozprawiają się z Ligą. Felicity rzuca jakimś tabletem w wyszkolonego wojownika i koniec? Kolejny minus odcinka to ogólnie postać Felicity, chyba do końca sezonu pozostanie tym minusem. Mam nadzieję, że jej postać poprawi się w tym 4 sezonie. Jestem strasznie nią zmęczony, już nawet te jej żarty tak nie bawią, jak to było w przypadku 1 czy 2 sezonu. Zapomniałbym o Maseo. Szkoda, że go uśmiercili, liczyłem na to, że na koniec sezonu wróci do Tatsu i zacznie gdzieś z nią nowe życie. Teraz nie wiadomo co stanie się z postacią Tatsu, czy zginie czy wyjedzie. Katana ma się pojawić w ''Suicide Squad'' więc na jej powrót w serialu już chyba nie będzie co liczyć.
Podsumowując, odcinek nie był zły, ale mam nadzieję, że w 4 sezonie wszystko się zmieni, oby na lepsze.
przyjrzyj się scenie...to Malcolm zabił członka Ligii a nie Felicity swoim tabletem :)
Dziękuje bardzo za zwrócenie uwagi, jeszcze raz wróciłem do tego momentu i faktycznie to Malcolm. :D
spoczko :D dla mnie było megaa zabawna ....poza tym uwielbiam relacje Malcolm-Felicity :)
Najlepsza scena to ta, w której Malcolm rzucił tekstem że "nie jesteście tak dobrymi aktorami":), motyw z tabletem też był dobry.
Generalnie oglądając ten odcinek miałam wrażenie, że wszystko już gdzieś/kiedyś widziałam. Może gdyby Oliver wcześniej wstąpił do Ligi, dajmy na to przez 5/6 odcinków grał Al-Saheem (czy jak to się pisze) i bardziej rozbudowano motyw jego rozmontowywania Ligi od środka, lepiej by to wszystko wypadło. Przy tych kolejnych "zwrotach" akcji (współpraca Malcolma, fortel Rasa itd.) łapałam się na myśli, że oglądam telenowelę....
Nie podobała mi się śmierć Maseo, rozumiem, że było to jakoś uwarunkowane tragizmem tej postaci, ale to kolejny sezon, w którym ginie ważna postać. To zbyt trywialne rozwiązanie.
Na plus:
- Diggle, a przede wszystkim jego ostatnia scena z Felicity, naprawdę dobrze pokazano jak blisko te postacie są z sobą związane,
-Thea,
- strój Nyssy jako panny młodej, dla mnie bardzo ładnie wyglądała.
Poza tym są mężczyźni, którzy na pożegnanie zostawiają kobiecie biżuterię, ale Ray Palmer zostawia firmę :) (chyba ? ) Tylko zawsze mnie uczono, że się czyta, to co się podpisuje, zwłaszcza gdy ma się IQ na poziomie Felicity Smoak :D
Bardzo podoba mi się jak pokazano relację Diggle'a i Felicity w tym odcinku. Ze wszystkich osób, które ruszyły na misję do Nanda Parbat oni są najmocniej związani. Wiadomo, że nie zginą i i tak miło było posłuchać jak w "ostatnich" chwilach kolejny raz pokazali jakimi są wspaniałymi przyjaciółmi.
Ray mógł wprost powiedzieć Felicity co podpisuje, ale ona pewnie by się nie zgodziła. Od dawna przypuszczałam, że taki będzie finał spraw z firmą. To przez osobę Felicity odrodzi się firma Olivera. Tylko tym razem to ona będzie prezesem, a on w jakimś momencie stanie się współwłaścicielem. Felicity lepiej nadaje się na prezesa, niż Oliver. Poza tym SPOILER skoro w 4 sezonie wrogiem będzie (bogate i nowoczesne) HIVE firma musiała wrócić w orbitę działań Olivera.
W sumie podepnę się pod Twój post Czarnolas bo najbliżej mi opinią do niego a własnego pisać mi się nie chce :) Dodam od siebie jeszcze 'na plus': strój Roy'a przejmuje Thea aka Speedy (mam nadzieję teraz cale szkolenie Thei wydaje się być rozpisane pod nowego przydupasa Olivera :D), efekty specjalne przy Atom vs samolot (inaczej nazwać nie można, a co do cgi: miałem wrażenie, że efekty dorównują tym z pierwszego filmu o Ironmanie! wg mnie) i domknięcie wątku Roy'a na dzień dzisiejszy - zgrabnie to wyszło.
A, nie, podobał mi się tragiczny finał wątku Maseo, zwłaszcza, że w tym odcinku miał ciekawie kwestie o 'więzieniu'. Wprawdzie było to do przewidzenia to jednak brakowało tragicznej miłości w tym serialu (tragicznej przez duże 't', czyli któreś z kochanków umiera/ginie). A Maseo nadawał się na odstrzał (pomimo tego, że kolejna z drugoplanowych fajnych postaci ginie z sezonu na sezon: s1 = Tommy, s2 = Sebastian, s3 = Maseo (piszę o postaciach wprowadzonych w danym sezonie i jednocześnie odstrzelonych w tym samym). O ile Tommy mi powiewał tak pamiętam, że na Sebastiana wymyślałem już teorie o nim w s3 a tu go zabili :/ Maseo - podobnie, świetna postać a musiała zginąć (szczerze? większym zaskoczeniem byłoby, gdyby Katana została uśmiercona :D)
Proszę bardzo:) No cóż "Tragiczna Miłość" zawsze w cenie:) Dla mnie warunki tego typu historii spełnia para Rebeka-Malcolm.
Sorry, ale odpisuję na ten post, po wyjściu z kina po nocnym maratonie i tak się zastanawiam, czy Ty w ogóle sypiasz (patrząc na godzinę Twojej wypowiedzi? :) Choć w sumie ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
W sumie racja, chociaż Rebeki chyba nie poznaliśmy (a chodziło mi o parę, którą widzowie poznali). O Malcolmie tylko wiemy z opowiadań.
Coś ten maraton krótki był xP (na którym byłaś jeśli można wiedzieć :) ) Nic nie szkodzi, mało sypiam i mam inną strefę czasową w obecnej chwili.
Avengers w Heliosie: Avengers, Kapitan America Zimowy Żołnierz i Avengers Czas Ultrona. Zaczął się 22.30, skończył około 5.50 nad ranem. :P
Z tego co na FW wyczytałem to i w Multikinie i w CinemaCity były takie SAME maratony, ale jaja :D Dodatkowo w multikinie będzie niedługo Mad Max, cz. 1 i 2 + ta najnowsza, też się wybierasz? :D
Nie, Mad Max to zdecydowanie nie moje klimaty. Mam dość postapokaliptycznych wizji świata, zwłaszcza po przeczytaniu Igrzysk śmierci.
Ok, to kontynuując temat, może podałbyś jakieś przykłady ilustrujące Twój gust ? :)
Mój gust postapokaliptyczny? Klimaty Mad Maxa przede wszystkim, i gier z serii Fallout. Łatwo zauważyć, że to coś z Igrzysk to nie te same postapokaliptyczne światy, gdzie w tym ostatnim zapanował niejako porządek po 'apokalipsie'. Dlatego też najmniej przypadła mi do gustu 3 część MMemsa i cieszę się, że nowy film niejako odetnie się od tej słabej części. A tak w ogóle to postapokaliptyczne klimaty to jedna z pod-dziedzin, ja ogólnie fan s-f i fantastyki :D A jak Ty z tym stoisz (skoro CZYTANE IŚ to albo chodzi o bestsellery i 'musze przeczytać' albo lubisz s-f i fantastyke :D)
Czyli wybierasz się na nowego Mad Maxa ?
Czytam dużo z różnych dziedzin, choć ostatnio fantastyka dominuje. Igrzyska przeczytałam, zanim obejrzałam film, z resztą ostatniej części nie obejrzałam. Grę o Tron tez najpierw przeczytałam, nie miałam w planach oglądać serialu. Teraz czekam na kolejny tom Malowanego Człowieka i kolejny tom z nowej serii autora Cienia, saga o Pryzmacie. ..
Pewnie, że się wybieram. Jestem kinomaniak :D
Igrzyska były bestsellerem zanim pojawił się film.. czyli dalej nie wiem czy chodzi o fantastykę, czy raczej przeczytanie bo bestseller, Czarnolas xP
Z GoT miałem odwrotnie: to serial zachęcił mnie do przeczytania sagi. W planach mam ponowne czytanie, ale po angielsku (czytawszy fragment w oryginale zauważyłem, jakim słabym tłumaczeniem dysponujemy w rodzimym języku).
Malowanego człowieka nie znałem, nie guglując z czym to się je?
Chwila, jeśli IŚ przeczytałaś bo bestseller to Pottera i Zmierzch pewnie też.. xP <pół żartem pół serio>