Czyżby jednak w grobie była Thea? ;>
Motyw z Shado fajny, jednak nie pasuje mi do koncepcji. Tzn. W pierwszym sezonie poznaliśmy mrocznego Olivera chcącego oczyścić miasto ze zła. Powinien się staczać w mrok im bliżej 5sezonu (ostatni rok na wyspie), a tu nagle wraca na jasną stronę mocy. Liczę, że to się jeszcze zmieni :)
Nyssa ucieka z NP i zakłada sojusz z Kataną, ciekawe co z tego wyniknie. W sumie pod koniec zrobiło mi się żal Malcolma. Tu tak się zakumplowali z Oliverem a on musi go zabić, żeby uratować siostrę.
Naprawdę ciekawe kto jednak leży w tym grobie ;)
Skoro 9 odcinków to było 3miesiące, czyli do akcji z futurospekcji dojdziemy koło 18odcinka? To ponad miesiąc naszego czasu :o
PS. W zasadzie to odkryłem, że akcja w serialu posuwa się praktycznie równo z naszym czasem :D
Nie myślałem, że to jeszcze napiszę ale odcinek mi się podobał.
Odcinek rozpoczął się świetną sceną w Nanda Parbat. Generalnie to właśnie dlatego odcinek mi się podobał. Powrót Nyssy. Lubię wątek Ligi, mimo tego że w trzecim sezonie postać Ras al gula była słabo przedstawiona, a jego ludzie byli łatwo pokonywani przez Team Arrow.
Fajna walka Nyssy z Tatsu.
Generalnie motyw w którym Nyssa mówi Oliverovi aby zabił Malcolma (jakby nie mogła tego zrobić sama) bardzo mnie zainteresował. Oglądałem zwiastun następnego odcinka no i wynika z tego, że będzie się działo.
Jak w retrospekcjach murzyn oberwał strzałą to nie spodziewałem się Shado (wyimaginowanej).
Podsumowując na plus:
pojawienie się : Nyssy, Malcolma, Shado, Tatsu
brak olicity w odcinku.
Szkoda że nie doszło do spotkania arrowa z damianem. Mogło by być ciekawie.
No i jeszcze chorografia walk w serialu. Odnoszę wrażenię że są tam dwie ekipy które je tworzą. No bo zdarzają się całkiem fajne, ale tą dzisiejszą sekwencję w której oliver skacze i w pięć sekund klepie po kolei ośmiu typów a reszta ekipy stoi i się patrzy to naprawdę nie wiem kto wymyślił.
Dawno nie oglądałem tak dobrego odcinka Arrow. W zasadzie nie znalazłem żadnych minusów. 10/10 za
+ powrót Shado i Roya
+ świetne retrospekcje, przez chwilę poczułem klimat 2 pierwszych sezonów, szkoda, że jednak nie była to Mei, mogłaby zostać na dłużej
+ fajnie oglądało się Roya w akcji, jeśli ktoś oglądał serial i nie miał styczności ze spoilerami mógł już po jego poruszaniu zorientować się, że to on. Szkoda, że wrócił tylko na 1 odcinek
+ ucieczka Nyssy (walka w Nanda Parbat i pojedynek z Tatsu świetne). Mam nadzieję, że Tatsu jeszcze się pojawi. Świetna z niej wojowniczka i mogłaby pomóc Olliemu
+ świetna scena rozmowy z żoną Damiena. Przeczuwam, że ona także sporo namiesza
+ w końcu pojawił się ojciec Felicity, gdzieś czytałem, że jest złoczyńcą, ale Calculator ? Pewnie zostanie on na dłużej.
+ nawrót "choroby" Thei daje wiele możliwości. Propozycja Nyssy odnośnie Malcolma i na pewno Damien też będzie w to zaangażowany
Podsumowując odcinek świetny :)
Wg mnie też chyba najlepszy odcinek, jak do tej pory. Powrót Roya jak najbardziej udany. I też żałuję, że wrócił tylko na jeden odcinek, mógłby chociaż na dwa hehe :D Ten jego zjazd na linie... epicki ;) Szczerze mówiąc, przez chwilę myślałem, że Roy przy tym wybuchu straci ręke i stanie się prawdziwym Arsenalem. No ale.. Wszystko dobre co się dobrze kończy. Aaaa no jeszcze końcówka... NIE SLADE, nie DARK tylko Calculator jest ojcem Felicity. W końcu poznaliśmy jego tożsamość.
Bardzo dobry odcinek, Roy zdecydowanie mógłby zostać na dłużej mam nadzieję, że jeszcze wróci, po tych jego charakterystycznych ruchach i skakaniu po dachach wiedziałem, że to on, nie spodziewałem się, że kalkulatorem okaże się ojciec Felicity i nie spodziewam się aby tam w grobie spoczęła Thea a już na pewno nie w taki sposób co sugeruje zachowanie Felki ale prawdziwe emocje zwiastuje końcówka to może być ciekawe.
Ten nawrót choroby Thei to taka zmyłka żebyśmy myśleli że to ona spocznie w grobie, być może Oliver pokona Malcolma na zasadzie jak to zrobił z nim Yao Fei w 1 sezonie gdy go udusił niby śmiertelnie, jakoś nie wyobrażam sobie żeby uśmiercili Malcolma w połowie sezonu i byłby to według mnie minus. Tatsu i Nyssa świetne, pościg Olivera za Royem, coś czego dawno nie było, taki dobry parkour jak to było na początku serialu,odcinek w ogóle zaczął się mocno, sporo akcji, powiew świeżości i oby to był przełomowy odcinek 4 sezonu :) szkoda tylko trochę że Roya i Theii nie zobaczyliśmy jak razem działają w terenie
To raczej nie będzie przełomowy odcinek, tylko wyjątek potwierdzający regułę.Następnym razem pewnie znowu dadzą modę na sukces i tyle będzie poprawy.Obrali taki a nie inny kierunek i będą się go trzymali, póki się będzie sprzedawał.
Mi się usta otworzyły z niedowierzania jak Felicity do tego hackera powiedziała "tato?". Masakra :D
Do tego smutno zrobiło mi się podczas tej ostatniej rozmowy Roya z Theą. Pasowali do siebie.
Ogólnie dużo emocji we mnie wywarł ten odcinek. Więc z jednej strony odcinek jakby dawał mi nadzieję na powrót serialu do normalności,
JEDNAK...
Rozbawiła mnie scena w tych podziemiach jak ekipa została otoczona przez najemników, wpada Ollie, robi piruet ledwo dotykając przeciwników i wszyscy padają :D
No przepraszam, że się czepiam ale to już 4 sezon, tyle lat i niczego się nie nauczyli? Flash jako serial został dobrze dopicowany już w drugim sezonie, porównując do pierwszego.
A tu po 4 sezonach pojedynki wyglądają tak samo żałośnie i zabawnie zarazem. Nie znam się na tworzeniu filmów od tej strony ale czy naprawdę tak ciężko postarać się o stworzenie dobrego widowiska w walce? Nawet na YouTube amatorskim "producentom" wychodzi to lepiej.
Oto przykład. Tu się LEJĄ (chodzi mi o same momenty walki wręcz) a nie masują:
https://youtu.be/jD9h09ER-y4?t=1m41s
Thea? Ludzie...
Bekę mam z naiwniaków, którzy po jednym odcinku, który był totalną zmyłką twierdzą, że to Thea leży w grobie.
To tak ma wyglądać. Po odcinku 9 (tym przed świętami) widzowie mieli myśleć, że to Felka leży w grobie, po poprzednim, że to Dig, a teraz, że Thea. W kolejnym pewnie wymyślą jakąś scenę, która naprowadzi widzów na Laurel, a i tak skończy się na Quentinie.
Oliver pewnie i tak nie będzie musiał zabijać Malcolma, by zdobyć Lotos. Znajdzie inny sposób, lub inne antidotum, albo Malcolm to zrobi, bo przecież ma "swoje zasoby" i wtyki.
Sceny walki w tym odcinku, to był dramat, aż śmiać mi się chciało. W sumie ostatnio było narzekanie na to, że Oli dostaje wpierdziel od przypadkowych leszczy, więc tym razem rozwalił w mig chyba 5 przeciwników.
Mam wrażenie, że Roy jeszcze wróci. Pewnie będzie co jakiś czas odgrywał epizodyczne role, a może po śmierci Quentina wróci w S05 na stałe?
Co do Calculatora, to były już spoilery o tym, że to jej ojciec. Pojawiały się też takie, że może nim być Darhk i w sumie to byłoby ciekawsze.
Ogólnie odcinek dobry, jak na Arrow bardzo dobry. Sporo się działo, akcja posunęła się do przodu. Ciekawe co wymyślą w kolejnym.
"W sumie ostatnio było narzekanie na to, że Oli dostaje wpierdziel od przypadkowych leszczy, więc tym razem rozwalił w mig chyba 5 przeciwników."
Dokładnie to samo pomyślałem, gdy patrzyłem na tę scenę. Mam wrażenie, że od pewnego czasu scenarzyści tego serialu tworzą kolejne odcinki nie wedle praw logiki i konsekwencji z tym związanych, tylko aktualnego widzimisię fanów.
A mi własnie odcinek się nie podobał. Poprzednie bardziej przypadły mi do gustu. W tym jak dla mnie wiało nudą i było znowu dużo ckliwych momentów.
Najlepszy epizod z 4 serii! MUUUUUZYKAAAA, genialna! Ojciec Felicty, wielkie WOOOW, bunt w lidze, wątek Thea, wątek Malcoma po skoku Barry'iego w czasie, Tatsu, wyspa, Shado, no po prostu masakrycznie dużo wątków świetnie połączonych z solidną dynamiką. Zastanawiam się tylko skąd Olivier miał w ręku ten talizman czy kamień z inskrypcjami na wyspie, jeżeli Shado była halunem :).
Jak zobaczyłem Katanę to już byłem pewien, że Nysa ją zabije a tu psikus. Ogólnie dobrze, że dali ojca Felicity bo za mało było z nią wątków...
Oczywiście, że Thea będzie żyła. Za wcześnie na czyjąś śmierć. A skoro przeżyje teraz drastycznie spadają jej szanse na bycie w grobie. Skoro śmierci nie było w 4x09, najwcześniej może być około 4x15, bo po tym odcinku serial ma 3 tygodnie przerwy. Amerykańskie seriale mają to do siebie, że mają za nic fabularną logikę, a piszą scenariusze pod dyktando przerw świątecznych, wyszczególnionych miesięcy, gdy jest pomiar oglądalności pod przyszłe ceny reklam.
SPOILER Obecnie najbardziej prawdopodobny odcinek to 4x18, gdy dojdzie do śmierci osoby z grobu- plotki z planu itd.
Roy, Thea, Malcolm- były momenty, gdy te postacie mnie obchodziły, od czasu do czasu. W tym odcinku wcale, więc ich sceny były dla mnie stracone. A poza tym ile razy Thea może być bliska śmierci, Malcolm wcielać się w troskliwego ojca, gdy wszyscy zapominają, że zabił im (w większości co najmniej jedną osobę z rodziny). Scena, gdy Oliver i Malcolm podają sobie ręce- nie taki powinien być superbohater. Jak Oliver jako Green Arrow ma chronić miasto w świetle dnia, gdy brata się z masowym mordercą który dążył do zniszczenie tego miasta? Twórcy serialu muszą coś zrobić z tym relatywizmem moralnym Olivera i postawić Malcolma raz na zawsze po stronie wrogów. Sama jeszcze się sobie dziwię, że mi zależy na tym, skoro "Arrow" to taki dziwny serial, gdzie wszystko jest relatywne, zależy co sobie scenarzyści wymyślą. Najlepsza była jedna z ostatnich scen, gdy Felicity i jej ojciec spotykają się. On musi wiedzieć dużo więcej o życiu Felicity. Widział Olivera bez maski, gdy gonił Roya. Jeśli to zostanie pominięte w przyszłym odcinku i scenarzyści tego nie planowali jako coś z dalszym ciągiem to będę rozczarowana. Nyssa chce, aby Oliver zabił Malcolma.A co się stało z bezinteresownymi przysługami i zabijaniem na własna rękę swoich wrogów ? Od poprzedniego sezonu liczyłam na walkę Nyssy z Malcolmem.
jak mnie pamięć nie zawodzi to nad grobem stoi Arrow i Flash; i obydwaj Panowie zgadzają się co do tego, że za śmierć "tajemniczej" osoby z grobu odpowiada ... Zoom.
a więc co ma Zoom do choroby powskrzeszeniowej ( tak ją nazwijmy:P ) Thei?
co ma Quentin do Zooma? Czym mu podpadł a może to któraś z jego córek go wku ... zdenerwowała?
Diggle? to byłby za duży dramat, społeczeństwo by tego nie uniosło - ginie przykładny ojciec i kochający mąż:P
Overwatch czy jak tam się zwie teraz Felka - tu wina musiały by być już po stronie Oliego i to jest całkiem prawdopodobne - bo np pomagał Barremu i nadepnął na odcisk Zoomowi;
Córki Quentina - jedna się gdzieś szlaja i ściga Vandala, a drugą za bardzo lubię ( oczywiście tylko za wygląd zewnętrzny:P ) żeby Zoom mógł ją uśmiercić; ale to tak jak w przypadku Tatki może zarobić rykoszetem od Zooma :P
sumując i jeżeli mnie pamięć nie myli i to faktycznie chodzi o Zooma - to coś się musi wydarzyć dopiero w jakimś crosoverze Arrowa/Flasha i na chwilę obecną nie ma co spekulować ...
już raz spekulanci doprowadzili do kryzysu na świecie:P
Właśnie włączyłem sobie ten odcinek jeszcze raz. Dialog wygląda (mniej więcej) tak:
Barry: Przepraszam że przegapiłem pogrzeb
Smutny Oliver: Zoom?
Barry: Tak.
Wg. mnie Zoom był tylko powodem dla którego Barry się spóźnił na pogrzeb.
*marchewsz
też włączyłem szybko z czystej ciekawości ten odcinek i ... potwierdzam twoją wersję wydarzeń:)
mój powyższy post to czyste spekulacje:P
pozdrawiam
Na pewno nie umrze Thea, bo jak Oliver wchodzi do samochodu to mówi dokładnie, że winnym śmierci osoby z grobu jest Darkh. Felicity jest strasznie smutna ... może jej ojciec? Wiem, że to troche głupie, ale może się ogarnie, będzie im pomagać. Darkh się o nim dowie i wykorzysta, aby ich szantażować i na końcu go zabije? Szczerze, to śmierć nikogo innego mi nie pasuje, po przez zachowanie Felicity, a może ten śmieszny Afroamerykanin z pracy jak mu tam było Curtis czy jakoś tak ...
No nie wiem czy po ojcu Felicity czy tym murzynku o ktorym mowisz plakalby Oliver albo podjalby decyzje o zabijaniu
Nie jest powiedziane kto jest winny śmierci. Nie zostało to powiedziane do tej pory. Widzowie mogą zakładać, że to Darhk, ale bohaterowie nie wypowiedzieli jego imienia, tylko "on".
O ile dobrze pamietam Felicity w rozmowie z matka czy kims powiedziala, ze za bardzo nie pamieta ojca a tu od razu go poznaje jakby go kilka dni nie widziala
Póki co, to nie wiemy, jakie wydarzenia jeszcze będą miały miejsce do czasu słynnego przyszłego pogrzebu i jak bardzo Arrow zaszkodzi Darkhowi.Bardziej niż o niego, "martwię się" o jego żonę, która wydaje się być groźniejsza, od niego samego i to chyba on bardziej liczy się z z jej zdaniem, niż na odwrót.Nie wiem, czy Damien porwał by się na zabicie dzieciaka Arrowa, ale ona wygląda na taką, która zrobiła by to bez mrugnięcia okiem.Oczywiście nie uważam, że tak będzie, bo póki co, to wszystko zmyłki.Ten serial nie kręci mnie już tak, jak na początku i zupełnie nie chce mi się snuć teorii spiskowych.Ostatni raz bawiłem się w to przy okazji śmierci Sary, bo jeszcze wtedy trzeci sezon wyglądał na dobry.
Jeszcze sie okaze, ze to bedzie jakas kiepska postac po ktorej Oliver zdecyduje sie zabijac. Moze to Lyla zginie? Jakos nie widzialam zeby ktos ją brał pod uwage. No ja Arrow po łebkach ogladam, nudny sie zrobil ten serial
Dig godzący rolę samotnego ojca z pracą dla Team Arrow to nie przejdzie.
Musiałby wtedy odejść z zespołu. Dużo większym prawdopodobieństwem jest, że to właśnie Dig umrze, ale ja w dalszym ciągu stawiam na Lance'a.
Laurel? Donna? Felka? Oliver? Widzowie?
Felka, bo to chłopak jej matki dodatkowym bodźcem może być np. fakt, że uratuje Donnę przed śmiercią sam przy tym ginąc, a Oliver, bo mimo wszystko Lance jest dobrym gościem, pomaga im z Darhkiem i w tym sezonie ich relacje się polepszyły.
Widzów też ta śmierć by dotknęła, bo wielu się z nim zżyło. W końcu jest w serialu od początku i przechodził przez różne rzeczy. W pierwszym sezonie np. uratował Starling City rozbrajając generator wstrząsów.
Lyli tak naprawdę niewiele było w tym serialu i jej śmierć mało kogo by obeszła, a przede wszystkim nie miałaby sensu. Po co Darhk miałby ją zabić, co by mu to przyniosło?
Za to Darhk ma powód by zabić Quentina, bo przekazuje informacje o nim i jego planach Team Arrow. To wystarczający powód.
Słowa Olivera - "Teraz wiem, że to nie moja wina" też tu pasują - to sam Lance wybrał i donosił na Darhka, nikt go do tego nie zmuszał, ani nie prosił go o to.
Gdyby to Lyla umarła obwiniałby się.
On odszedł jak Felicity miała 7 lat. W tamtej rozmowie było powiedziane, że nie pamięta go zbyt dobrze, ale pamięta jak bolało jego odejście. Nie musi to się odnosić do jego wyglądu, a bardziej do obecności ojca w jej życiu, bo skoro tak wcześnie odszedł to nie zostało jej wiele wspomnień o nim.
Zapewne ma jakieś rodzinne zdjęcia (człowiek nie zmienia się tak bardzo w ciągu 18 lat, gdy jest dorosły. Nie na tyle, aby nie można go było poznać, jeśli ma się jeszcze wcześniejsze zdjęcia). W końcu to jej ojciec, nawet jak nie był najlepszym rodzicem.