i powrócił stary dobry team Arrow, przerwa była tylko tygodniowa, Oliwer naprawdę myślał że może się wycofać z zlecenia, dobre sobie.
ciekawie jak się potoczą dalej relacje Anatolija i Olivera, żeby czasem nie zrobił sobie z niego wroga na przyszły sezon, bo to jest już zarezerwowane dla Kovara. Anatolij pwiedział do Olivera coś w guście "jeżeli nie będziesz bratem, będziesz wrogiem".
Anatoli powiedział przy pożegnaniu, że musiał się zmienić by utrzymać bratvę. Sądzę, że łącząc to ze wskrzeszeniem Kovara, śmialo można stwierdzić, że to własnie Kovar "poskromił" dobroć Anatlija i zmienił go w zwykłego gangstera.
jak sobie dobrze przypomnnieć znachor powiedział do Malcolma, że choć to potrwa badzo długo to Kovar bedzie żył, czyli jednak przeżył starcie z Oliverem choć ten oraz Anatolij załozyli że zginął.
Ja na inny temat niz odcinek kiedys widzialam ze parokrotnie zwrcacano Ci uwage abys zaznaczal opcje przy dodawaniu posta o spoilerach, czy naprawde tak trudno Ci to zaznaczac? Mnie tam spoilery nie przeszkadzaja, ale mozna by uszanowac inne osoby, ktore jeszcze nie widzialy odcinka.
dzisiaj nie zdradziłem nic takiego ważnego żeby umieszczać w spojlerze aby przyjemność z oglądania była mniejsza, z informacji otwierającej temat nic takiego nie wynika.
ale inni moga pisac, a informacja, ze moga byc spoilery by byla szacunkiem w strone innych,
szanujmy innych a na pewno nam sie to zwroci :)
Odcinek bardzo dobry - może nie trzymał mnie w napięciu jak 2 ostatnie ale nadal utrzymuje dobry poziom.
- Anatoly to mega postać i basta! :D Oliver potwierdza, że ten miał rację a Anatoly, że 'to przekleństwo, że zawsze mam rację', haha :D Dodatkowo w odcinku zasugerowano, że coś się z Anatolym stało pod nieobecność Olivera (i pal licho, że się widzieli w s2 bodajże - wtedy Anatoly nie musiał pokazywać jaki jest). Prawdopodobnie szykują grunt pod comeback Kovara ale.. Anatoly powróci, hell yeah!
- filmik z Adrianem ściągającym maskę na jutubie = bezcenne xD Najlepsze to to, jak można odczytywać jego urządzenie do kamuflażu twarzy-czuł się bardzo pewnie, że nikt tego nie będzie w stanie ominąć; NAJLEPSZE: cliffhanger odcinka: podkład muzyczny 'it's a beautiful morning'' a Chase'u sobie jedzie w stronę słońca.. tfu, Star City <3
- 2 rozmowy Olivera z Digglem naprawdę świetnie skonstruowane: w pierwszej po wymianie zdań Oliver przyznaje, że jest mordercą a w drugiej Diggle przywołuje swoje doświadczenia (w tym ten świetny tekst o 'crusade') - tak się narodzi na koniec s5 superbohater (stąd też nie pooglądamy sobie Oliver w kapturze pewnie do finału - ale będzie w akcji :D); dodatkowo: Diggle moralista zawsze dobry a aktor wspiął się na wyżyny w tej drugiej rozmowie, jak się trochę podenerwował i podniósł głos na Olivera, że się od niego nie odczepi :) Amell też oczywiście niezły w odcinku, zwłaszcza w scenach ze świeczkami w oczach będąc powaznym;
- 2 rozmowy Olivera z Anatolym + w trakcie akcji - kolejna porcja dobrych dialogów :) Mam wrażenie, że role tu się odwróciły: Oliver zabijał i Anatoly tego nie rozumiał poniekąd jak Oliver się zmienił, a teraz to Oliver poszedł w stronę jasnej strony mocy a Anatoly z jakiejś przyczyny przeszedł na ciemna stronę. I ta ostatnia ich rozmowa, gdzie Oliver wygarnął, że myślał, że ich przyjaźń przetrwa wszystko, nawet zasady Bratvy.. prawie się wzruszyłem :) Plusem zaistniałej sytuacji się fakt, że tak jak wspomniałem Anatoly prędzej czy później znów się pojawi w serialu (a przynajmniej mam takie wrażenie).
Aha, czy wspominałem końcówkę odcinka? :D Jeszcze parę razy sobie pooglądam z pewnością, jak zakrwawiony Chase jedzie sobie jak gdyby nigdy nic i ta muza :D
Uwaga wielki spoiler
już się myslało ze koniec Gregora w tym serialu, a tu jednak pojawi się obok Kovara w finale sezonu.
Nie mam nic przeciwko spoilerom ale jest do tego przeznaczony inny temat, gdzie można o tym również porozmawiać/komentować/itp. Ten temat zostawmy na dyskusje o odcinku :)
Trzeci z kolei PERFEKCYJNY odcinek „Arrow”. POD RZĄD. W końcu, po wku**ieniu (nie zapomne im wczesniejszych debilnych odcinków) przyszedł czas na stare dobre czasy. Ten serial mnie zadziwia, na prawde. I jeszcze te pieprzone skrzypki… Pieprzone skrzypki zawsze roztapiają moje serce z lodu.
1) Każda kolejna interakcja pomiędzy Oliverem a Johnem była lepsza od poprzedniej. Wszystko było świetnie napisane, świetnie zagrane i świetnie sprzedane. Bardzo emocjonalne . Diggle ma zawsze racje. Diggle jest jak Yoda. Nikt nie może być jak Diggle. Dinah słonko, zapomnij. Jeżeli ktos ma takiego przyjaciela jak John to znaczy ze ma prawdziwego przyjaciela. Nawet jak dasz mu w ryj to i tak nie odpuszcza.Nie ma tak głębokiej dziury w której Oliver by się nie zakopał a John by go nie wygrzebał i vice versa. Są braćmi i więź miedzy nimi jest nie do przerwania. Piękne.
-2)Pierwsza scena była mocna. Oliver który nawet nie mogł patrzeć Felicity w oczy. Tak właśnie wygląda złamany człowiek, człowiek który się wstydzi i jest przerażony. Ten serial zawsze jest w swojej szczytowej formie kiedy skupia się na dynamice między Oliverem, Johnem i Felką. Oczywiście Felicity jest jedyną rzeczą której nie przewidział Chase. On jest tak skupiony na Oliverze, że nie docenia ani Johna ani Felicity. Wku*wiona Felka z zemstą wypisaną na twarzy była BARDZO do przewidzenia po zobaczeniu Olivera w takim stanie.
3) OMG... Chase to AMERICAN PSYCHO. Chase jest cholernie śmiały, złośliwy i jeszcze nie pokazał wszystkiego na co go stać. Scena Oliver + Chase w gabinecie była zwyczajnie zajebista. Patrzenie z pozycji siedzącej na kogoś kto zrobił z ciebie złamanego człowieka, patrzeć mu w oczy jak gdyby nigdy nic to na prawde mocne. „Możesz zatrzymać nóż” – Prometeusz dosłownie próbuje doprowadzić biednego Olivera do samobójstwa. To co zrobił z jego psychiką ociera się o perfekcje. W zasadzie – w tym odcinku Oliver stałby się mordercą, potworem bez serca dokładnie takim jakim Chase wmówił mu że jest. Był swoją wersją siebie z Rosji. Dlatego ta cała manipulacja tydzien temu była taka doskonała, właśnie po to ona była. No i końcówka. Trzeba Adriankowi przyznać – potrafi być efektowny i efektywny jednocześnie. Nie było lepszego villana niż Prometeusz. Po prostu psychologiczne zagrożenie jakie ten człowiek wywołuje jest poza kontrolą, on jest autentycznie przerażający.
4)No ciekawe kto zaminił się w potwora. Anatoly czy Oliver? Spoiler alert – NIE Oliver. Świetna paralela pomiędzy retrospekcjami a teraźniejszością. Ps. Oliver NIE LUBI ZABIJAĆ, nie jest potworem chociaż wmówił mu to Prommy. Ten odcinek był dowodem.
5) Pewnie mogłabym się przyczepić do tego, że rozwiązanie Team Arrow trwało tylko odcinek tylko, że….mi to W OGÓLE nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, jak już pokazał 3-ci sezon, Team Arrow bez Arrow to gówno a nie team Arrow. Im krócej tym lepiej. Dodatkowo ŚWIETNY pomysł żeby Oliver nie zakładał jeszcze maski. Dlatego to wszystko jest wiarygodne. Oliver wciąż ma sieczke w głowie, wciąż ma wyprany mózg przez Chase’a, nie zakłada stroju bo nie uważa że jest godny, wciąż nie czuje się żadnym bohaterem.
W serialu są teraz aż trzy zagrożenia: Prommy, Bratva i Helix.
"Diggle jest jak Yoda."
:D
"To co zrobił z jego psychiką ociera się o perfekcje. W zasadzie – w tym odcinku Oliver stałby się mordercą, potworem bez serca dokładnie takim jakim Chase wmówił mu że jest. Był swoją wersją siebie z Rosji. Dlatego ta cała manipulacja tydzien temu była taka doskonała, właśnie po to ona była."
Dokładnie.
"Trzeba Adriankowi przyznać – potrafi być efektowny i efektywny jednocześnie. Nie było lepszego villana niż Prometeusz. Po prostu psychologiczne zagrożenie jakie ten człowiek wywołuje jest poza kontrolą, on jest autentycznie przerażający. "
Cholera jasna, dokładnie x2
Widzę, że nie tylko ja zauważyłem, jak Anatoly/Oliver się zmienili i mamy odwrotność wręcz sytuacji :) Co lepsze, najprawdopodobniej będzie to wykorzystane w przyszłości w 'Arrow'.
"Pewnie mogłabym się przyczepić do tego, że rozwiązanie Team Arrow trwało tylko odcinek tylko, że….mi to W OGÓLE nie przeszkadzało. "
O, wiedziałem, że o czymś zapomniałem - chciałem wspomnieć, jak szybko to rozwiązano ale przy TAKIM odcinku i TAKICH rozmowach na linii OLiver-Diggle - byłoby chyba grzechem narzekać na coś tak infantylnego jak 'jak szybko to rozwiązano'.
Tak, wyżaliłem swoją 'dokładność' :D
"It's a beautiful morning" (nutki) XD
"It's a beautiful morning" - UWIELBIAM tą piosenkę:D:D:D:D:D Teraz bedzie mi sie kojarzyła z Prommym.
Jak tu go nie kochać? Jednego typa zabił długopisem, drugiego temblakiem a tydzień temu PORWAŁ OKULARY FELICITY. CO.BĘDZIE.DALEJ?!?!?! LOL
Chce żeby Vigilante okazał sie zaginionym bratem bliźniakiem Adriana Chase:P:P Troche spaczonym ale do uratowania. To jest moj ulubiony pomysł na to, żeby aktor pozostał w serialu na zawsze:):):):):):)
"Anatoly/Oliver się zmienili i mamy odwrotność wręcz sytuacji :) " - Dokładnie xD. Zamienili się miejscami. Szkoda mi Anatoly'ego. Tak własnie skonczylby Oliver bez przyjaciół u boku. Mam nadzieję że Anatoly jeszcze wyjdzie na prostą bo go lubie. Nie tylko ma świetne teksty ale zawsze był interesującym bohaterem.
"Chce żeby Vigilante okazał sie zaginionym bratem bliźniakiem Adriana Chase:P:P Troche spaczonym ale do uratowania. To jest moj ulubiony pomysł na to, żeby aktor pozostał w serialu na zawsze:):):):):):)"
Haha, oprócz finału 'Piratów', jak to mawiają po engliszu (bo lepiej brzmi): you made my day :D
Chwila, ale jeśli już tak myślisz to znaczy, że zakładasz, że Promek może zginąć na koniec w tym sezonie? :( Ja chcę go widzieć w więzieniu na Lian Yu, jak Slade'a czy Bumeranga. Biorąc pod uwagę, że Segarra chyba nie narzeka póki co na żaden rozgłos czy serial, w którym występuje..
Również lubię Anatoly'ego (no i kopalnia świetnych cytatów jak kiedyś napisałaś) więc jeśli będzie coś poruszonego w tej kwestii wolałbym, aby Oliver go wykaraskał z jego problemów - tak jak to zrobił Diggle w tym odcinku z samym Oliverem (może nie aż tak spektakularnie :D ale ze względu na dawne dzieje :P). No i.. aktor, kurcze, ma jakąś charyzmę (coś jak Segarra, tylko bardziej 'sympatyczną' ze względu na postać :D).
Nieeeeee. Adrianek przezyje. Pewnie wyląduje na Lian Yu ale jak ma tam siedziec jak Slade i sie tylko marnować...to ja chce bliźniaka XD.
Chyba czytałam cos że Guggi mówił że nie wykluczają że Anatoly może być villanem (jednym z villanów) w przyszłym sezonie. Ale ten chłop ostatnio straszne głupoty wygaduje wiec nie biore tego na poważnie.
Slade się marnował bo aktor sobie na to chyba zasłużył - Segarra może nie popełni tego błędu i nie nasika do studni która daje mu wodę :D
W sumie.. wszystko zależy od końcówki tego sezonu i co tam będzie z Kovarem. Nawet jeśli nie przeżyje to Anatoly nie mógłby być przeciwnikiem Olivera 'na solo' - ktoś drugi musiałby tu być, jak np. Kovar (ale ja go od razu skreślam).
Nie nawał bym tego odcinka perfekcyjnego. Co prawda to wciąz dośc wysoki poziom 2óch poprzednich lecz Curtis strasznie irytował znowu no i Bratva ...eh potraktowali ich jak szmaty. Goście stoją z bronią wycelowaną w zakładników i.....nic po prostu stoją i dają się zastrzelić .To była gruba przesada. Mam nadziej że Chase zabije kogoś z Team Arrow bo jak na tak świetnego Villaina potrzebuje na koncie jakieś dramatyczne zabójstwo tak jak Slade zabił matke Olli'ego tak i on musi kogoś sprzątnąć.
A co z "Felka jest irytująca 'kind of staff'"? W tym odcinku dzięki jej umiejętnością udowodnili światu że Adrian to Throwing Star Killer. Domyślam się, że to musiało być super irytujące.
Skłamałabym, gdybym powiedziała ze jestem fanką Curtisa. Nie podoba mi sie jego storyline w tym sezonie ale w tym odcinku był przynajmniej mega pożyteczny z tymi kulkami i Chasem. Tzn...właścwie kulki Curtisa są bardziej pożyteczne niż sam Curtis ale whatever.
Bratva no cóz.... Po prostu Anatoly wydał komendę po angielsku i jego rosyjskie gangusy nie zrozumiały zwrotu "kill them" :P LOL.
To nie jest tak, że ja nie widze takich rzeczy. Po prostu takie odcinki przypominają mi dlaczego oglądam ten serial 5-ty rok z kolei. Mi się to prawie nigdy nie zdarza. Wszystko mnie nudzi w okolicach trzeciego sezonu. Ten odcinek moim zdaniem był zaj***sty począwszy od villana, poprzez relacje między gł. bohaterami a na muzyce kończąc. Nie chce mi się wyzłośliwiać przy takich odcinkach. Takie rzeczy to dla mnie nic. Byłam za bardzo zainteresowana co zrobi Oliverem z Anatolym w tym momencie niż przejmować sie że Bratvańczycy są skołowani.
Moim zdaniem w 22 odcinku Felicity zostanie porwana przez Chase'a i wywieziona na Lian Yu, ale z całą pewnością nic jej nie zrobi i na pewno jej nie zabije. Nie zabije też ani Johna ani Thea. Tylko śmierć kogoś z tej trójki byłaby dostatecznie dramatyczna a Adrianowi z całą pewnością sie to nie uda. W tym sezonie Oliver musi być 100 procentowym zwycięzcom i nikogo nie straci. No chyba ze kogoś z nowicjuszy ale tez mi sie nie wydaje. Poza tym to i tak byłoby za słabe.
Felka w ostatnich odcinkach ma ograniczony czas antenowy co bardzo mi się podoba...nie bede narzekał co odcinek na Felke bo to juz nie ma sensu. I tak, jak jest jej dużo to jest irytująca i życzę jej śmierci w tym serialu ( ale to takie moje prywatne marzenie ). ;)
Felka w ostatnich odcinkach ma właśnie WIĘCEJ czasu antenowego. Na prawde, takie rzeczy da sie zliczyć, wierz mi na słowo.
"Tzn...właścwie kulki Curtisa są bardziej pożyteczne niż sam Curtis ale whatever."
Szczerze? Odkąd zmajstrował swoje 'jaja' (idąc za przykładem śmiechejków Rene) naprawdę stał się pożyteczny w terenie. Inna sprawa, że każdy mógłby mieć te 'jaja' Curtisa (pun intended XD) np. Oliver w swoim arsenale, w której z kolei kieszeni..... :D
"Nie chce mi się wyzłośliwiać przy takich odcinkach."
Prawda, przy takich odcinkach szkoda nawet klawiatury poświęcać na takie rzeczy. Na dobrą sprawę każdy z nas wie, że w KAŻDYM odcinku Arrow czy innego theCW-podobnego-tworu są głupoty ale zdarzają się takie perełki, gdzie odcinek sprawia, że czerpie się niewymuszoną radość z seansu (patos mode on).
Naprawdę dobry odcinek, nieco gorszy od poprzedniego, ale poziom nadal wysoki. Anatoly oczywiście na plus, bardzo dynamicznie ukazano jego przemianę z bardzo w porządku kolesia w zwykłą łajzę jaką był Gregor. Jako złoczyńca odcinka Bratva wypadła bardzo dobrze. Świetnie poprowadzone dialogi z Olliem. Przyznam, że liczyłem, iż te skłonności Olliego do morderstw zostaną ukazane w jakiś brutalny sposób po rzekomym złamaniu. A wyszło jednak, że z w tym nie ma prawie żadnej prawdy, Adrian mu to wmówił i Team Arrow znowu razem. I najlepsza scena odcinka - końcówka z podkładem muzycznym. Mimo drastyczności sceny, uśmiałem się. To było naprawdę dobre. Chase z odcinka na odcinek udowadnia, że jest najlepszym złoczyńcą ze wszystkich razem wziętych. Moim zdaniem mimo zaledwie 3 odcinków, w których jawnie występuje jako "ten zły" przewyższył nawet Slade'a. Deathstroke nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, za to Prometeusz zaskakuje co odcinek.
Dziwią mnie opinie, że Kovar będzie złoczyńcą w 6 sezonie. Aktor wyjawił, że w 2 połowie sezonu wystąpi w 3-4 odcinkach. Póki co był tylko w 17. Sądzę więc, że jego wątek zostanie rozwiązany jeszcze w tym sezonie. Może właśnie teraz Bratva się z nim sprzymierzy? Byłby fajny kontrast - wtedy ze sobą walczyli, teraz współpracują ze sobą.
Zapowiada się ciekawy finał, Ollie narobił sobie sporo wrogów: Prometeusz, Talia al'Ghul, zombie-Kovar, Anatoly z Bratvą, Vigiliante, ma wrócić Kapitan Boomerang, może jakimś cudem wróci też Slade skoro siedzą w tym samym więzieniu. Zapowiada się coraz ciekawiej.
Kovar i Bratva to jak ogień i woda, Bratva nie mogła by zapomnieć że próbował ich wszystkich pozabijać, więc raczej sojusznikami nie będą. Kovar raczej sprzymierzy się z Malcolmem u którego ma wielki dług wdzięczności, a przecież on by nie mógł zapomnieć jakimkolwiek długu u kogokolwiek i zawsze w końcu upomina się o jego spłatę.
"Chase z odcinka na odcinek udowadnia, że jest najlepszym złoczyńcą ze wszystkich razem wziętych. Moim zdaniem mimo zaledwie 3 odcinków, w których jawnie występuje jako "ten zły" przewyższył nawet Slade'a."
Dodać do tego sceny za nim poznaliśmy, kto się kryje pod maską Prometeusza takie jak grożenie Churchowi, że 'Green Arrow jest jego i nie wolno go zabić', jedna z moich naj-naj-ulubionych scen z tego sezonu jak i w ogóle serialu czyli rzeź konwoju przewożącego Churcha (a przecież akcja odbyła się off-screen ale jak pobudzała wyobraźnię!), inne sceny z Promkiem i ten jego podkład muzyczny (tak jak w tym odcinku, gdy Chase załatwiał 'ochroniarzy'), 'sprzeczka' z Vigilante o Olivera z kolei.. to było po prostu świetne. Po zdjęciu maski czyli od 3 odcinków mamy pełen obraz Promka i jeszcze bardziej na tym zyskał. Slade, pomimo całej mojej sympatii do niego z s2, właśnie został pokonany - a jeszcze parę odcinków przed nami, oby tego nie sknocono bo końcówka tego sezonu może być jedną z lepszych w ogóle o ile nie najlepszym finałem 'Arrow' na dzień dzisiejszy.
Moim zdaniem finał będzie epicki. Na prawdę. I będzie na Lian Yu. I Prommy powypuszcza tych co siędzą pozamykani w więzieniu. To będzie piękne i mocne zakończenie i najlepszy finał ever.
Na plus wszelkie sceny pomiędzy Oliverem, a Chasem, lubię takie wojenki i naprawdę szkoda, że nie pociągnęli tego dłużej.
Po raz kolejny pokazano przemianę Felicity, kiedyś to ona wraz z Johnem stanowiła głos "moralności", wyznaczali razem granice. Teraz na placu boju pozostał tylko John, który w końcu miał coś więcej do powiedzenia.
Szczerze mówiąc Oliver to kompletny kretyn. Po 5 latach nie powinien reagować samoizolacja oraz przede wszystkim wpuszczać do swojego miasta mafii czyli szatana. Ognia nie gasi się benzyną. Naprawdę próbowałam zrozumieć jego argumentację, ale cóż to jest dla mnie wyższa matematyka. I ta patetyczna na scena, gdy kaja się przed Team Arrow. Powinien dostać po gębie od każdego członka zespołu, to może by coś do niego trafiło.
I clue, jak on śmiał stawiać zarzuty Anatolemu. Sorry, ale po tych wszystkich zdradach, których się dopuścił wobec Bratvy, to czego on oczekiwał. Juz dawno powinien wylądować w butach z betonu na dnie Wolgi.
A i jak idzie się na włam, to by wypadało założyć kominiarki, że o rękawiczkach nie wspomnę. Curtis, Felicity, gdzie wasz rozsądek?
Powtórzę za innym uczestnikiem, ale ostatnia scena z Chasem była świetna;) Bardzo klimatyczna.
"Powinien dostać po gębie od każdego członka zespołu, to może by coś do niego trafiło."
Jak Mick w LoT w najnowszym odcinku, haha :D
Dziwi mnie że zachowanie Olivera można uznać za kretyńskie. On jest właśnie czysto pragmatyczny i chłodno kalkulujący. Niemoralny ale cwany. Prometeusz to o największe zagrożenie dla miasta i co najważniejsze dla jego najbliższych. Przez 6 dni półnagi i przykuty do podłogi (OMG....czy zobaczymy to jeszcze? Pliss.) wysłuchiwał, że najważniejszym dla niego ludziom może zrobić jeszcze gorsze rzeczy niż jemu samemu kiedy tylko chce. Jego priorytetem jest zlikwidowanie Chase'a. On jest o wiele groźniejszy niż Bratva. Z nim sie nie da dyskutować ani dobijać targu, on jest psycholem. Gdyby John nie przeszkodził Bratvie to Chase by nie żył. Koniec problemu. Byłoby po Prometeuszu, byłoby też po Oliverze ale on sam uważa że nie ma już czego ratować. Pewnie zaprzedałby dusze diabłu bo uważa że nie ma duszy. On ma sprany mózg. Skoro uważa ze nie ma dla niego nadziei to po co robić właściwe rzeczy? Ta decyzja nie była dosłownie głupia, była zła i cholernie niemoralna i dobrze ze Ollie zmienił zdanie.
Ps. Oliver uważał Anatlego za swojego przyjaciela. Miał prawo nie dopuszczać do siebie myśli, że wyląduje w butach z betonu na dnie Wołgi:P. Miał prawo myśleć że Anatoly zachowa sie inaczej, no ale coż.
Zachowanie Olivera byłoby dla mnie zrozumiałe w drugim/góra trzecim sezonie. Ale nie w piątym, gdy jego przyjaciele tyle razy udowodnili, że można na nich polegać. Oni już tyle razem przeszli, a Oliver kilka razy się przekonał, że działając solo popełnia błędy i jest słabszy. Nie po tych wszystkich doświadczeniach tym bardziej, że relatywnie szybko Oliver wrócił na łono Team Arrow, a zatem trauma po porwaniu przez Prometheusa nie była zbyt głęboka.
A co do Anatolego. Jaki przyjaciel na wstępie zaczyna od zawarcia umowy, słowem biznesu. Oliver sam miał stanąć na czele organizacji typu Liga Zabójców. Bratva tak bardzo się od niej nie różni. Anatoly na samym wstępie mu powiedział, że jego pozycja jest osłabiona. Przy tych wszystkich informacjach, zerwaniu kontaktów i utracie wiary w .Team zwykły rozsądek podpowiadal zachowanie ostrożności.
I wracając do wielkiego planu ubicia Chase'a, co byłoby potem ? Jak Oliver mógłby pozbyć się Bratvy, skoro jako burmistrz sam ich sprowadził? Prometheusa by nie było, ale czy udałoby się wykazać kto krył się za jego maską? To od biedy tylko taktyka, a nie strategia. Po 5 latach wymagam od Olivera więcej. Przede wszystkim wyciągania wniosków. Samoizolacja za każdym razem prowadziła do jego upadku, jeżeli nie wyciąga się wniosków ze swoich błędów skazanym się jest ich na powtarzanie:p
"Nie po tych wszystkich doświadczeniach tym bardziej, że relatywnie szybko Oliver wrócił na łono Team Arrow, a zatem trauma po porwaniu przez Prometheusa nie była zbyt głęboka."
Wrócił relatywnie szybko bo miał DIggle'a, uzbrojonego i w pełni wyposażonego na taką ewentualność przez doświadczenia z Oliverem z ostatnich 5 lat :P
Nie powiedziałbym, że 'trauma' zrobiona przez Promka nie była zbyt głęboka (ten odcinek udowodnił, że jednak była - zwłaszcza z rozmów Olivera z Digglem właśnie się dowiadujemy, jak nie ze słów samego Olivera który przyciśnięty kolejny raz przez swojego przyjaciela mówi mu, co o sobie myśli to z zachowania i pytań Diga (bodajże 2 razy mówił podobną kwestię lub zadawał retoryczne pytanie), co ten Chase mu zrobił w głowie, jaką sieczkę czy coś. Scena z Chasem w ratuszu też pokazuje, że Oliver został wyprany ze swej 'oliwerowatości', skoro doszedł do konkluzji, że Bratvę sobie wynajmie do zabicia Promka.
"Wrócenie" na łono team Arrow to też chyba nie to wyrażenie, jakiego należy użyć, chyba nawet za mocne - Oliver w końcu pęka po słowach Diggle'a, który nie daje za wygraną i sam nawet zadaje pytanie, 'jak ma to zrobić?' aby się ogarnąć. I Diggle odpowiada mu, że ma od tego ich. Ponadto Oliver nie zakłada w tym odcinku na akcję z Bratvą swojego stroju 'bohatera' - wg mnie znamienne bo znaczy, że tortury Promka odbiły się jednak echem i pomimo powrotu na łono team Arrow nadal nie jest pozbierany (czy coś w tym stylu :D).
Analizując Olivera możnaby dorobić się majątku :D
Powiem szczerze, że naprawdę nie rozumiem po co mu ta Bratva była. Jeżeli wychodzimy z założenia, że Chase złamał Olivera i ten przyznał sam przed sobą, że kocha zabijać/kochał zabijać, to konsekwencją tego byłoby że sam pozbyłby się Chase'a, a nie wynajmowałby Bratvę.
Chase jest kolejnym jego dziełem po Sladzie i tak naprawdę pomny tamtej historii Oliver powinien wiedzieć jak się zachować, czytaj działać zespołowo.
Mimo tych wszystkich tortur, ja po prostu nie kupuję tej traumy z prostego powodu, Oliver sprzed trzech lat nie jest tym samym Oliverem co teraz. Powinien być silniejszy, mieć zasób pozytywnych doświadczeń ze współpracy z Felicity/ Digglem, do których może się odwołać i które powinny stanowić jego polisę na takie wydarzenia jak teraz. Pozytywne doświadczenia nas chronią przed załamaniem i drogą na skróty.
Jeżeli mimo to Oliver nadal zachowuje się w ten sposób jaki się zachowuje, tzn., że tych 5 lat tak naprawdę nie było.
Aha i na koniec (ta uwaga nie jest tak naprawdę do Ciebie:)) jeżeli mamy na szali Prometheusa, który tak naprawdę nie zagraża miastu, a tylko Oliverowi i jego bliskim, a na drugiej szali Bratve, która chce stworzyć silniejszy narkotyk, to kogo ratuję "swoich bliskich/siebie" czy miasto ?>
Jeżeli droga ma nas prowadzić do Green Arrowa - superbohatera, to wybór Bratvy cofa nas o lata świetlne
Postać Olivera nadaje się na jakąś pracę doktorancką :D Ew. scenarzyści na przestrzeni sezonów i jak interpretowali postać Olivera, lol xD (w sensie: raz robili to dobrze a raz źle i z czego to wynikało, buahaha :p)
Slade, pomimo całej zajebistości, nie był jednak w stanie złamać Olivera tak, jak zrobił to 'Chase' (co ciekawe: pomimo zabicia matki - Slade może dokonał coś okrutnego ale Oliver dokonał czegoś niemożliwego: postanowił nie zabijać Slade'a pomimo tego wszystkiego, był silny). Chase, od początku (jeszcze zanim poznaliśmy tożsamość Promka, np. Billy) bawi się z Oliverem mentalnie, tj. uprawia/ł jakieś psychologiczne gry, których kulminacją były tortury Olivera, psychiczne i z tego co widzieliśmy również fizyczne. Nie dziwię się, że postanowił zrezygnować z zespołu i jak mówi 'krucjaty' bo uwierzył, że wszystko to było zbudowane na kłamstwie.
Były nie były, któż zrozumie scenarzystów :P Ja bym po s2 powiedział, że Oliver już jest idealnym superbohaterem ale jak pokazał s3/s4, scenarzyści myśleli inaczej. S5 nie jest wyjątkiem ALE po raz pierwszy dostaliśmy villaina, który naprawdę oddziałuje na psyche głównego bohatera w jaki żaden poprzedni tego nie zrobił: ani Malcolm, ani Slade, ani Ra's, ani tym bardziej Darkh. Jeśli Oliver ma w końcu się ogarnąć, tak już na stałe, to lepiej, żeby zrobili to z bombą na koniec s5, który kończy te wszędobylskie retrospekcje (gdyby Oliver spędził kolejny rok na 'wyspie' to pewnie oglądalibyśmy przygody Olivera w kosmosie xD).
"jeżeli mamy na szali Prometheusa, który tak naprawdę nie zagraża miastu, a tylko Oliverowi i jego bliskim, a na drugiej szali Bratve, która chce stworzyć silniejszy narkotyk, to kogo ratuję "swoich bliskich/siebie" czy miasto ?>
Jeżeli droga ma nas prowadzić do Green Arrowa - superbohatera, to wybór Bratvy cofa nas o lata świetlne"
On w momencie nasyłania Bratvy postanowił już zrezygnować z krucjaty, więc wchodzenie w buty Green Arrowa nie wchodziło w grę. Wg mnie wybrał mniejsze zło - Promek to Promek a Bratva to.. mafia, którą Oliver myślał, że byłby w stanie kontrolować za sprawą Anatoly'ego (nie wiedział, ze Anatoly jest teraz w darkness xd).
Otoż to.
Tylko dodam jeszcze że po sezonie drugim jeszcze nie był takim bohaterem jakim być powinien. Oliver zawsze ma problem ze zbalansowaniem dwóch częsci siebie. Maski i człowieka. Do tej pory nie rozumiał że to jedno i to samo. Tak jakby bał się że wyspa nie tyle zrobiła z niego potwora co ujawniła że potworem tak na prawde zawsze był. Po to jest potrzebny taki Prometeusz. Oliver w końcu zrozumie, że maska to nie jego gorsza strona. Green Arrow jest bohaterem dzięki Oliverowi.
W drugim sezonie Oliver był tylko vigilante, w trzecim wybrał kostium i bycie Arrow zamiast zaryzykować i nauczyć się żyć na prawdę, w czwartym uciekł do Ivy Town bo wciąz nie mógł poradzić sobie z tym co w nim siedzi. W tym sezonie znowu zabija byle kryminalistów. Po tym sezonie sie ogarnie. Przynajmniej tak to widze ja.
DLACZEGO nie moge dostawać pieniędzy za takie eseje, WHYYYYY?!?!?!
:D Hmm, możesz założyć bloga i jak zbierzesz konkretną bazę czytelników to zarabiać na reklamach, nic innego nie przychodzi mi do głowy xP (tak pół żartem pół serio :D)
1) Oliver powtarzał podczas tego odcinka dlaczego nie może zabić Chase’a. Nie dlatego że nie chce tylko dlatego że nie ma jak. Fizycznie nie wie jak to zrobić. Oliver jest burmistrzem a Chase ma ochorne 24/7. Poza tym (co też mówił Oliver) Chase wszystko przewidział. Chase rzucił mu swój noż i powiedział, że albo Oliver zabije go w tym momencie na środku City Holl albo będzie musiał żyć ze świadomością że nie może NIC zrobić. Świetne. On wszystko zaplanował. Poświęcił temu 5 lat swojego życia. Oliver wie, że poki gra nie w swoją gre to będzie przegrywał. Wsadzenie do więzienia czy próba osobistego zabicia to oczywistości które przewidział Chase i tego boi się Oliver. Dlatego musi zrobić coś czego Chase NIE zaplanował. Typu Bratva. Skoro nie martwi się już swoim sumieniem, bo uwierzył że go nie posiada, to w czym problem.
2) Prometeusz jest groźniejszy dla miasta. Oliver sam powiedział, że miasto nigdy nie będzie bezpieczne poki Prommy dycha. Co roku w maju jego głowni przeciwinicy robią w mieście 3-cią wojne swiatową. Co roku to gorszą. To jest właśnie uczenie się na błędach. Z jednej strony mamy rosyjską mafie która sprzedaje dragi (nic z czym Oliver nie mógłby sobie poradzić później, robił to wielokrotnie) a z drugiej psychola który zachowuje się jak totalny szaleniec i to najgorszego rodzaju bo taki co ma absolutnie wszystko pod kontrolą. On zabija niewinnych ludzi tylko dlatego bo literki z ich imion pasują do jego porypanego kalambury…no o czym my mowimy. Bratva to mniejsze zło. Poza tym, kilka dni temu przeszedł kolejne piekło, to ze jest zdesperowany żeby pozbyć się Chase jest zrozumiałe.
3) Prometeusz jest spersonifikowanym mrokiem Olivera, jest jak wszyscy Villani do tej pory w jednym. Slade nie był żadnym dziełem Olivera, Prometeusz nim jest. Nie było nikogo takiego wczesniej. To co robi Oliver w tym odcinku jest bezpośrednim wynikiem tego co działo się w poprzednim i ta regresja jest jak dla mnie wyjątkowo wiarygodna i w charakterze. Sama się dziwie, że wymyślili cos tak dobrego. Oliver wczesniej też odtrącał od siebie ludzi z różnych powodów. Chociażby w 3-cim sezone, ale to co zrobił z nim Ra’s, jest niczym w porównaniu do tego co zrobił mu Chase. Na tym polega „złamanie Olivera” na zniszczeniu tego jak rozumie swoją własną tożsamość i zastąpieniu kupą bzdur. Wierzy, że wszystkie nieszcześcia nie wynikały z tego, że działał sam/nie sam ale dlatego, że jest seryjnym socjopatycznym mordercą. Dodatkowo Oliver się wstydzi i boi się ze straci Digga i Felicity jak powie im swoja „prawde”. Taki już jest Oliver, zawsze wątpi w siebie.
Oliver NIGDY wcześniej nie kwestionował swojej krucjaty. To jest element świerzości w tym wątku, dzięki temu nie jest płaski ani wtórny. Zawsze wierzył ze nawet robiąc złe rzeczy robił je w dobrym celu. Tzn wierzył ale jednoczesnie wątpliwości podswiadomie kumulowawy się w nim od zawsze.
4) Oliver wciąż nie uważa ze zasługuje na kostium, wciąż nie widzi w sobie bohatera. Ta trauma wcale nie przeszła.
Naprawdę Cię wzięło;) Zaczynasz mnie odrobinę przerażac:p
Cóż cenię polemikę jako element rozwoju, więc w ramach ćwiczenia :
1. Oliver to facet, który poradził sobie z Bertinellim, tu zamiast miasta i armią mirakuru itd. Ktoś taki też dałby sobie radę z paroma agentami. Dał sobie narzucić narrację przeciwnika (Twoje "pranie mózgu") i przyjął jego reguły gry. I oto mam do niego pretensje, bo nie dał sobie czasu i po prostu nie przeanalizowal sprawy na zimno.
2. Slade, Ras, Darkh, nawet Malcolm mieli coś w rodzaju armii. Prometheus to solista. Jego przewaga polegała na tajemniczości i pewności siebie. To cenne cechy, ale nic z czym nie można sobie poradzić przy wsparciu Teamu. W tym kontekście, gdy Prometheus stracił maskę, co jeszcze może mieć w arsenale?
3. Oliver kilka razy odrzucał misję, przedefiniowywal jej cele itd. Skoro zakładasz scenariusz, że miał jakiś plan B odnośnie Bratvy, to jak można mówić o porzucenia przez niego ochrony Star City? W tym kontekście minimum podświadomie nie odrzucał swej misji, zmienial tylko modus operandi.
4. A co do Bratvy itd. Oliver po tym układzie tracił kartę przetargową w postaci swej drugiej i pierwszej tożsamości. GA byłby skompromitowany, Oliver jako burmistrz tak samo... Trochę wąskie pole działania, biorąc ponadto pod uwagę, że Prometheus po śmierci by i tak wygrał, bo Oliver stałby się tym kogo widział w nim jego wróg.
Z tego co pamiętam, to w naszej historii był ktoś kto dokonał podobnego wyboru - nazywał się Konrad Mazowiecki. Potrzeba było dopiero Kazimierza Jagiellończyka by definitywnie załatwił sprawę ;)
Ps. Masz rację należy Ci się wynagrodzenie za Twoje eseje :D
Pozdrawiam; )
Hahahahaha, CO NIE?!?!?! LOL
Ale dzięki temu, poprzednim postem całkowicie i totalnie wyczerpałam temat, mogłabym teraz pisać w kólko to samo. To znaczy że sie polemicznie wypaliłam:):):) Jestem ukontentowana
ja ciągnę ten serial bo chcę zobaczyć jak się zakończy, ale to co robi Oliver to kpiny. serio. nawet w scenie jak Chase przychodzi do niego do biura i znowu daje mu szansę zabicia siebie. nie można udawać dalej załamanego, wziąć ten nóż, zrobić swoją standardową "zatroskaną minę, sugerującą, że i tak się nic nie zrobi, powiedzieć "naprawdę mogę cię zabić, naprawdę?", przyłożyć powoli nóż do gardła Chase'a (wciąż z płaczliwą, bezradną miną = zadufany Chase i tak nie wierzy, że Oliver go zabije), podciąć mu gardło (z nożem przy szyi już się nie obroni), jak wykituje to zacząć krzyczeć "nie rób tego, nie róóóób" i jak wpadną inni to powiedzieć, że załamany Chase popełnił samobójstwo a Oliver jest upaćkany krwią? naprawdę to była dobra okazja
Cześć; ) Ale gdyby Oliver wykorzystał te szansę, to nie byłoby "dwuodcinkowego epickiego finału", gdy biedny, okaleczony mentalnie bohater podnosi się z kolan upodlenia, wygłasza pełną patosu przemowę, w której jeszcze raz ogłasza urbi et orbi, a przede wszystkim Prometheusowi, że ten się mylił, GA jest super bohaterem i już nigdy nie zwątpi w siebie, podążając ku zachodzącemu słońcu w glorii chwały i męstwa.
Serio, jak możesz pozbawiać widzów tej sceny....
niby tak, ale to już się robi nudne. upadek, powstanie, upadek, powstanie i to w dodatku bez swojego zdania. coś powoduje wątpliwości = Oliver wątpi, Felka/John/ktokolwiek inny walnie gadkę = Oliver nie wątpi, i tak w kółko. czy ten facet ma swoje zdanie? w dodatku naprawdę coraz gorzej z logiką działań i wyborów bohaterów. w pierwszej sekundzie sceny jak mądry Oliver i John przyprowadzają żonę Adriena na konfrontację pomyślałem -
już po kobiecie - a oni wielce zszokowani, że psychol ją zabił. oglądam już tylko dla Prometeusza bo jest naprawdę dobrze zagrany (podbudowujące gadki Felki/Johna/kogokolwiek z teamu przewijam) i po tym sezonie obiecuję sobie skończyć.
Co do pkt.2 - ma jeszcze Talię, a ona - jak pokazał bodajże 16 odcinek, ma swoich 'ludzi', stworzyła jakiś odłam Ligi. Tak więc.. nie jest tak osamotniony :)
Touche ;) Choć i tak będę się upierać, że Talia niekoniecznie miałaby ochotę zgładzić Star City. I powtarzając się, gdzie podziewa się Nyssa?.
Znaczy, ja nie chcę 'zgładzenia Star City' - to przecież takie oklepane, że co sezon ktoś chce to w finale zrobić. Mam nadzieję, że Promek będzie robił swoje i skończy się ostatecznie starciem z Oliverem o 'bohaterstwo', a Talia - najwyżej - właśnie zajmie się resztą grupy czy coś (po to chyba ją wprowadzili - nie tylko na potrzeby retrospekcji i szkolenia obu panów co o jakąś 'zemstę').
Sam chciałbym wiedzieć. Pamiętam, jak pisałem tutaj na forum, że głupio byłoby nie wykorzystać żony Olivera w konflikcie z Talią bo to siostry. Mam jeszcze cichą nadzieję, że pojawi się w finale (jeśli założyć, że będzie rozpierducha w Star City, to ludzie Talii vs ludzie Nyssy na pomoc ekipie Arrow? :D).
Jak dla mnie odcinek średni.
Ale Prometheus tak zrobił mi dzień, że je*ać to XDDD
Wpada sobie jak gdyby nigdy nic do gabinetu Olivera, gdzie jest Quentin i: „Dziękuję Panie Burmistrzu za wyrozumiałość i udzielenie mi urlopu z powodu okropnej straty. Śmierć Doris była dla mnie ciężka”. Dżizas, ja pier*dolę XD
I to jeszcze z taką powagą w głosie, bez nawet krzty sarkazmu. Do tego końcówka i rozwalenie kilku goryli, a potem obryzgany krwią odjeżdża sobie i odpala piosenkę w radiu „It's a beatutiful day” XDD
Nie ma i nie było lepszego villaina w serialach od DCW. Gość jest genialny.