Odcinek o wiele lepszy od poprzedniego.Jednak odniosłem wrażenie, że nie wykorzystano do końca potencjału postaci
łysego zabijaki.Mogli go "oszczędzić na później" bo postać mogła nieco namieszać w małym miasteczku.Znów
potwierdziła się reguła i mniej Carri tym odcinek lepszy;)
Dlaczego dokładnie Proctor zabił Jasona? I co znaczyło "jesteś ze mną czy przeciw mnie"? Nie mógł wiedzieć że jest synem Hooda. Czy Rebecca nie może już nigdy z nikim uprawiać seksu ponieważ mieszka u Kai'a? Czy może jest o nią zazdrosny, chociaż sama parę chwil wcześniej widziała go jak "dawał wcześniej wypłatę" jednej z dziewczyn?
Może Proctor trzyma ją, dla tego pomocnika w muszce?Relacje na linii Proctor-Rebecca są nieco zboczone zresztą, ten se posuwa panienki, a ta przychodzi patrzyć.
"You're either with me, or you're not"
Więc nie do końca "ze mną, lub przeciw mnie".
Proctora wyraźnie wkurza, że Rebecca folguje sobie z innymi mężczyznami. Wskazówek, że odczuwają do siebie pociąg mimo więzów krwi nie brakowało. Poza tym tego typu wątki robią się ostatnio popularne w produkcjach telewizyjnych.
Co do samego odcinka zaś - eksperymentów koniec, wracamy do normalnego tempa - z jednej strony dobrze, bo co za dużo to nie zdrowo, z drugiej zaś liczę, że twórcy jeszcze będą chcieli bawić się konwencją i zaserwują nam coś podobnego w przyszłości.
Hood jakiś taki bardziej sympatyczny w tym odcinku, nawet pare razy się uśmiechnął. Wątek z jednoosobową armią też przypadł mi do gustu, choć rzeczywiście trochę szkoda łysego. Aczkolwiek przyznać trzeba, że odszedł w wielkim stylu.
Jasona również odrobinę żałuję. Myślałem, że chłopak jeszcze trochę namiesza. Niemniej moment, w którym Hood się dowie, o ile się dowie, będzie zwiastował chęć zemsty na Proctorze - temu panu z kolei ostatnio za dobrze idzie, więc ktoś musi mu - przynajmniej przez chwilę - pokrzyżować plany.
Było dobrze, czekam na Littlestone'a. I rozwinięcie wątku z feralnymi kamyczkami.
Świetny odcinek, można rzecz, że taki typowi. Ja też nie ogarniam do końca dlaczego Kai zabił syna Hooda. I podobnie do Was zaskoczył mnie fakt, że szeryf tak krótko walczył z tym Anglikiem. Mi Carrie jakoś nie przeszkadza specjalnie, już bardziej irytuje mnie Dave'a i jej ojciec - przyszły alkoholik :D Chociaż muszę przyznać, że w scenie, gdy chciał pobić ojca tej dziewczyny z samochodu to ma ode mnie uszanowanko.
Widziała go przecież też nawet, gdy posuwał tę prostytutkę przebraną za Amiszkę. On się tylko wkurzył jak się dowiedział, że sypiała z szeryfem. To jakaś patologia jest i też nie do końca rozumiem o co chodzi scenarzystom serialu w ich relacji. On chce żeby ona była taka jak on czy chce ją bzyknąć.
Proctor nie chce aby ona była za przeproszeniem kur... on daje jej szansę aby stała się kimś a nie tylko bar i bzykanie.... a większość ludzi ma niezdrowe myśli tutaj :)
To nie do końca taki tekst był. Oglądałeś z lektorem czy z napisami angielskimi? "You're either with me or you're not".
Jeszcze wracając do odcinka, powrót Joba, sprawa z diamentami. Naprawdę przyjemnie się to oglądało. Ciekawe czy już w następnym odcinku szeryf odkryje, że to Kai załatwił syna Hooda.
[I co znaczyło "jesteś ze mną czy przeciw mnie"?]
Znaczyło to, że filmy najlepiej oglądać bez napisów lub z fachowymi napisami. ;P
Powinno to być przetłumaczone jako: "Jesteś ze mną lub nie jesteś". Jeśli Rebecca decyduje się na życie pod opieką Proctora, to może się oddać tylko jemu. W przeciwnym wypadku precz. Taka filozofia. Chociaż teraz już może być za późno dla niej, żeby się wycofać.
Tak to jest jak się ogląda z cenzurowanym lektorem. Napki angielskie, bo serial jest strasznie prosty językowo albo czekać na napisy polskie od józka. Niektóre osoby nawet nie mają pojęcia jaką krzywdę robią sobie oglądając filmy/seriale z lektorem.
Oglądałem po angielsku, a tekst pisałem z pamięci to mogłem coś przekręcić :) Właśnie ze względu na cenzurę porzuciłem całkiem napisy ("F.ucking idiot" - "Co za półgłówek!"). A filozofia bez sensu. To Proctor uratował ją po tym jak amisze wykopali ją między innymi za epatowanie seksualnością a sam okazuje się w tym zakresie strasznym hipokrytą...
Wydaje mi się, że to Sugar zawiadomił Proktora o Jasonie i Rebece. Jestem ciekawa co się między nimi wydarzyło, bo barman jako jeden z niewielu nie boi się Kai'a. A Kai z kolei go nie rusza. A Rebecę chce wytresować tak jak to zrobił z dziwakiem w muszce. Sądzę, że chce ją nauczyć samodyscypliny i rozsądku.
dziwak w muszce chyba duuużo zawdzięcza kai'owi[patrz urywki biczowania-może go kai od czegoś tam uratował],,bardziej niż tresurą nazwał bym to dozgonną wdzięcznością......
Bardzo dobry odcinek, znacznie lepszy od piątego, przynajmniej coś się działo, choć niektóre sceny były nudne. 7.5/10
nareszcie dobry odcinek, dużo lepszy od poprzedniego, sporo akcji, kilka świetnych scen, fabuła ruszyła do przodu.
9/10
Może Carrie nie jest aż taka masakryczna mnie nawet nie wkurza już bardziej Dave'a mnie denerwuje. Mi też trochę szkoda łysego bo co prawda mógł jeszcze trochę pomieszać. Gościu w muszce zawsze gdy go widzę to od razu mam lepszy humor. 15 lat za szklane kamyki no fakt Rabbit nieźle ''wychujał'' Hood'a tak jak to powiedział Hiob :D Wydawało się to już koniec wątku z Rabbitem a tu chyba dalej się coś w tym kierunku bedzie ciągnąć. Proctor i Rebecca to małe zboczenie twórców ciekaw jestem co dalej z tego wyjdzie. Wydaje mi się, że Kai chce aby Rebecca wyszła na ludzi a nie na dziwkę. Co najważniejsze ciekawe czy dowie się Hood o śmierci syna prawdziwego Hood'a czy też nie.