8.0?? Czy to się dzieje naprawdę?
To nie jest serial sci-fi, to Moda na sukces w kosmosie. Dramaturgia urągająca inteligencji (dla przykładu - największy geniusz ludzkości zachowuje się jak średnio rozwinięty gimnazjalista), wszechobecny patos i ckliwość (odcinek o terroryście, który wznieca bunt tylko po to, by doprowadzić do demokratycznych wyborów...), niekonsekwencja w zachowaniu postaci i ich płytkość, mnożące się wątki osobisto-romantyczne. Wątki psychologiczno-socjologiczne są na poziomie lekcji WOS-u, momentami z zażenowania nie wie się, czy lepiej natychmiast przerwać seans, czy oglądać to jako kampową szmirę.
Oczywiście serial ma parę zalet: początek (Miniseries) robi wrażenie, świetnie wyglądają sceny kosmicznych bitew, muzyka jest absolutnie przepiękna (coś dla fanów Dead Can Dance). Ale to za mało. Cierpliwości starczyło mi tylko na 2/3 pierwszego sezonu.
Chcecie kosmosu, obcych cywilizacji, futurystycznych technologii, egzystencjalnych dywagacji - tu tego nie znajdziecie. Omijajcie szerokim łukiem.