Mnie z kolei irytował trochę. Początek serialu gdzie wbiega 4 jakiś uzbrojonych... agentów? I mówi "znaleźliśmy broń masowego rażenia... " No rzeczywiście na broń masowego rażenia się wysyła 4 agentów. Potem ten bibliotekarz, wychodzący z jakiegoś pieca, opowiadający od a do z po co tu jest, ludziom których pierwszy raz widzi, bo przecież bibliotekarze jak to powiedziane w serialu to najbardziej tajna organizacja na świecie. Trochę mi to jednak śmierdzi tanią podróbką Warehouse 13 I jeszcze ta "smutna" scena umierającego miecza...?
Mnie początek też trochę zdezorientował, ale złożyłam to później na karb samotności Bibliotekarza. W końcu dowiedzieliśmy się, że od 10 lat pracował sam, więc potrzebował "widowni" i miał przed kim się popisać swoimi ponadprzeciętnymi umiejętnościami ;)
A grupy uderzeniowe często mają kilkuosobowy skład wykwalifikowanych ludzi, którzy są bardziej skuteczni niż szeroka obława.
Scena z Excaliburem była naprawdę smutna ;(
Na te rzeczy jakoś jestem w stanie przymknąć oko. Natomiast niemiłosiernie denerwuje mnie Rebecca Romijn w roli Baird - zarówno aktorka jak i stworzona/zagrana przez nią postać. Jeszcze chyba nigdy tak nie miałam, ale w ogóle nie dam rady na nią patrzeć.
Ja akurat nie mogę oderwać od niej wzroku, chyba tylko ona trzyma mnie przy tym serialu, im starsza tym ładniejsza, ale rzeczywiście gra strasznie sztywno.