PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=202887}

Biuro

The Office
2005 - 2013
8,8 100 tys. ocen
8,8 10 1 99631
8,9 53 krytyków
Biuro
powrót do forum serialu Biuro

Szkoda w ogóle oglądać tę wersję, jest tylko nieudaną kopią brytyjskiego oryginału :( Sromota, zgryzota i żal.pl :(
Nie wiem po co w ogóle Amerykanie to robią. Może widz amerykański jest taki specyficzny? Tak samo zbadziewili "Coupling" na swoją modłę.

Ciekawe, jak by wyglądała amerykańska wersja "Misia", albo "Hydrozagadki". Bruce Willis w roli Asa? ;) Jim Carrey Misiem?
oby nie ...

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

Kopią to była chyba tylko pierwsza seria, nie? Od trzeciej wzwyż to już kopią być nie może, bo przecież pierwowzór się ledwie dwu serii doczekał. A czemu Amerykanie to robią (gdzie przez "to" rozumiem powielanie pomysłów i realizowanie ich na własną modłę)? No pewnie dlatego, że znają przepis na sukces. Serial jest na to dowodem. Może się oczywiście nie podobać, ale powiedzieć o nim, że jest porażką, kiedy po pięciu latach od premiery cieszy się popularnością, jakiej pierwowzór się nie doczekał, już się nie da. Mnie bawi szalenie, każdy odcinek oglądam po kilka razy. Podoba mi się wyrazistość postaci. Wersja angielska wydawała mi się nieśmieszna, przygnębiająca, hermetyczna. Ledwie przebrnąłem przez pierwszą serię.

ocenił(a) serial na 7
Klee

OK, to zgódźmy się, że 1-sza seria jest kopią, a następne już są oryginalną kontynuacją tej kopii ;)
Mnie osobiście amerykańska wersja zupełnie nie przypadła do gustu, więc taką opinią się dzielę z innymi użytkownikami serwisu. Szczególnie, że współistnienie 2 wersji o takim samym tytule może powodować nieporozumienia. Warto więc zwrócić uwagę, że to 2 różne wersje.
I moim zdaniem wersja amerykańska to porażka - nie w sensie komercyjnym, bo tu, jak piszesz, Amerykanie wiedzą, co robią, tylko w sensie mojej subiektywnej oceny. Chodzi mi właśnie o tę "nieśmieszność" i specyficzny klimat, które to "Biuro" w wersji amerykańskiej zamieniło na bardziej oczywisty humor. Przez pierwszy 1 czy 2 odcinki pierwowzoru też musiałem przebrnąć i film bardziej budził zażenowanie, niż uśmiech. Ale to mi się w nim właśnie podoba - że nie jest tak "po prostu" śmieszny.

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

Zgadzamy się, że są oryginalną (bardzo ważne tu słowo) kontyunacją tej kopii, czyli zgadzamy się też, że stanowią jej twórcze rozwinięcie, rozwinięcie, którego nie musimy nazywać lepszym, ale musimy mu oddać, że bardziej się podoba, skoro właśnie ono odniosło sukces. :-)

Cóż, ja od serialu komediowego oczekuję, że będzie mnie bawił, i to bawił, jak to mawia młodzież, na maksa. Przed "Biurem" działała tak na mnie tylko "Trzecia planeta od Słońca".

Oczywiście bardzo dobrze rozumiem, że czyjś gust może być tak ukształotwany, że humor made in UK będzie temu komuś bardziej odpowiadał. Jednocześnie mam głębokie przekonanie, że w dobrym guście jest nie lubić amerykańskich wersji seriali czy filmów, tak się ci Europejczycy snobują. Ot, pokolenie eurotrash nam rośnie. To dość zabawne właściwie, bo nie lubią Amerykanów za bycie zarozumiałymi, a sami wzorzec tego rodzaju snobów powielają. No bo cóż to za aroganci z tych Amerykanów, nie dość, że chcą wszędzie zaprowadzać swoje porządki, to jeszcze śmią twierdzić, że lepiej realizują pomysły, na które myśmy wpadli. No zdarza się, że lepiej, zdarza się. W ogóle Amerykanie potrafią (a przede wszystkim - potrafili) świetne kino robić.

ocenił(a) serial na 7
Klee

;) tak, zgadzamy się :) - pierwsza seria jest niezwykle twórczą kopią, a pozostałe twórczym rozwinięciem kopii. Całe przedsięwzięcie jest twórcze i do tego podoba się. Tylko nie mnie ;) ale prawie całej reszcie ludzkości, przynajmniej tej nie snobującej się ;)
Swoją drogą to jakoś przeczuwałem, że padnie taki argument - snobowanie się na wszelkiej maści "brytyjskość" czy "anty-amerykańskość"... ech.. to nie tak... Uwielbiam filmy amerykańskie :) komedie też :) "Wyścig szczurów" na przykład uważam za bardzo dobry. I "Bracie gdzie jesteś". I mnóstwo innych.

Oczekiwania co do komedii - siadałem do DVD "The office" (mówię o pierwowzorze) nie wiedząc, czy to komedia, więc nie miałem rozbuchanych oczekiwań 'komediowych'. Może dzięki temu tak mi się spodobał.

No i nic na to nie poradzę, że podoba mi się humor określany jako "brytyjski" i dziękuję bardzo za zrozumienie :) Natomiast zdecydowanie należę do pokolenia "Teleranka" i "Załogi G","Powtórki z rozrywki" i kabaretów Lipińskiej, niż do pokolenia z przedrostkiem "euro" ;) bez znaczenia, czy to ma być pejoratywne, czy nobilitujące - więc ten argument chyba jednak nietrafiony ;) a szkoda - starość nie radość... ;)

Natomiast zgodzę się, że kino to przede wszystkim Ameryka, więc lubiąc filmy w ogóle - lubimy też kino amerykańskie :)

Dzięki za dyskusję :)
pozdrawiam i ... Happy New Year! - oczywiście z amerykańskim akcentem, takim z 'Brother Where Art Thou' ;)

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

Nie ma się co obruszać na to, że się amerykańskie "Biuro" bardziej podoba. Gdyby się nie podobało, to by się nie sprzedawało i by go nie było. Taki by je los spotkał jak pierwowzór. To, że się bardziej podoba, nie znaczy oczywiście, że jest lepsze, choć w przypadku tego rodzaju produkcji akurat jest wysoce prawdopodobne, ale mniejsza.

Niepotrzebnie bierzesz do siebie moje luźne refleksje o trendach wszędobylskich. No a traktowanie ich jako argumenty to chyba przejaw jakiejś szczególnej gimnastyki umysłu. ;-) Nie, nie myślę dzisiejszego wieczora dyskutować o gustach, o serialach można by ewentualnie, ale też nie uważam, aby było po co.

Czemu Ci się serial spodobał, to tylko Ty wiesz. Był pomyślany jako komedia, ale jak mówię, to hermetyczny i specyficzny dosyć humor. Czego by jednak w tej produkcji nie szukać, widzowie tego najwyraźniej nie znaleźli, skoro produkcja zakończyła się po dwu sezonach. Fajnie, że Tobie się udało.

Nie wiem, co to za pokolenia z przedrostkiem "euro", nie znam, nie słyszałem, ale nie trzeba chyba przynależeć do jakiegokolwiek, by uważać, że co nam bliższe, lepsze. To dosyć zrozumiałe, bo ludzkie. I bardzo polskie, polskie szczególnie, w jak najgorszym sensie.

Dla mnie kino to przede wszystkim Niemcy i Skandynawia, więc najwyraźniej nie lubię filmów w ogóle, tylko lubię określone filmy, takie kino, które, notabene, pozostaje w opozycji do Hollywood. Amerykanom, o dziwo, też takie zdarza się robić. Yeah! :-)

Za rozmowę nie ma co dziękować, cała przyjemność po mojej stronie. Bardzo proszę, służę, polecam się na przyszłość, choć small-talks zazwyczaj kiepsko mi idą.

Za kwadrans Nowy Rok. Też Ci życzę wszystkiego dobrego. Dużo dobrych brytyjskich seriali i obyś w końcu opuścił ten komunistyczny świat, w którym Ameryka uosabiawszelkie zło w stopniu znacznie większym przecież niż dla eurotrashu. W świecie bez podziałów żyje się znacznie fajniej, zapewniam! :-)

ocenił(a) serial na 7
Klee

"Nie ma się co obruszać na to, że się amerykańskie "Biuro" bardziej podoba."
To zależy komu ;) - oceniającym na filmwebie bardziej podoba się "Biuro" brytyjskie: 8.41 vs 8.21 ;P Choć na pewno amerykańska wersja jest popularniejsza przez emisję TV.

Co do kina skandynawskiego - polecam film 'Człowiek bez przeszłości'.
Bardzo klimatyczny. I chyba mało hollywoodzki ;)

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

A brytyjska była wystawiana w teatrze, czy jak? :-D Bardziej się podoba ogółowi naturlanie, bo to się stwierdza, mówiąc "bardziej się podoba". Więcej ludzi chce je oglądać i przy tym jest to liczba na tyle duża, że serial jest produkowany już piąty rok. Czy oceniającym na FW podoba się mniej, to można by stwierdzić dopiero wtedy, gdyby wszyscy którzy wystawili mu ocenę, dali przy tym też notę wersji brytyjskiej. :-)

Dzięki za sugestię. Film widziałem, ale ten klimat mi nie leży, muszę przyznać. Przygnębia mnie niczym brytyskie "Biuro". ;-) Ale to mnie o tyle nie dziwi, że Finlandia to jednak nie Skandynawia. Kraje nordyckie, skandynawskie, bałtyckie. Jeszcze do nie dawna mnie też się to mieszało. Ale obecnie już nawet wiem, co to jest Fennoskandia, hehe. W każdym razie jeśli mam coś do skandynawskiego kina dodać, to dodaję islandzkie, bo drugiego takiego jak Fridriksson to nie ma. Gorąco polecam jego filmy, choć nie są tak łatwo dostępne w Polsce.

Mogę Cię pocieszyć, jako tępiącemu amerykańskie "Biuro", że w moich kręgach bardziej popularne jest brytyjskie. O tym właśnie dowiedziałem się przypadkowo od znajomego i pozwoliło mi ono odkryć amerykański odpowiednik. Chyba więc krucjata nie jest potrzebna. ;-)

ocenił(a) serial na 8
Klee

Oj tak, wszelkim krucjatom mówimy "nie" ;-) Tym bardziej, że obie wersje serialu trzymają bardzo wysoki poziom. A że różnią się typem humoru - cóż, jednym będzie bardziej odpowiadał gorzki humor i śmiech przez zgrzytanie zębów z wersji brytyjskiej, innym humor bardziej "oczywisty" z amerykańskiej, choć i tak nie tak oczywisty jak w większości seriali amerykańskich. A innym (np. mi) będą odpowiadały oba:)

A od siebie dodam jeszcze, że wersja brytyjska nie skończyła się z powodu braku popularności. Twórcy postanowili zakończyć serial dwugodzinnym specjalem (świetnym zresztą) i wziąć się za inne projekty zamiast kontynuować serial w nieskończoność. Z tego co wiem, "Biuro" miało w UK świetną oglądalność, a do tego brytyjska wersja nawet w USA jakieś nagrody zdobywała (czy to Emmy, czy Globy, nie pamiętam już...). Pogratulować tylko nastawienia i mieć nadzieje, że Amerykanie wezmą kiedyś przykład, zamiast z dobrych pomysłów robić serialowe tasiemce które zazwyczaj już po 2 sezonach zaczynają sięgać dna...

ocenił(a) serial na 7
caps_l

Krucjata - no cóż... muszę się zgodzić ;)
Brytyjska seria tak mi się spodobała, że amerykańską odebrałem jako "intruza", co nie za bardzo ma uzasadnienie, bo obiektywnie rzecz biorąc wersja US jest całkiem niezła. Chociaż zdecydowanie gorsza od brytyjskiej ;)
Po prostu Ricky Gervais zrobił kawał autentycznie genialnej roboty, w porównaniu do której nawet dobry serial komediowy w wersji US wypada blado i wtórnie. Ale obiektywnie jest dobry, więc już zmieniłem ocenę na bardziej obiektywną :)

ocenił(a) serial na 10
caps_l

Sprawa w takim razie jest dla mnie tajemnicza, bo tylko głupcy zabijają kurę znoszącą złote jajka, a Brytyjczyków mam raczej za mądrale. Może uznali, że lepiej zarobią na sprzedawaniu licencji, bo sprzedali ją do kilku krajów. W branży filmowej nikt się jednak w sentymenty nie bawi.

ocenił(a) serial na 8
Klee

Z licencjami fakt niezaprzeczalny. Ale zauważ, że w wielu serialowych tasiemcach po kilku sezonach osoby, które stworzyły serial i udzielały się jako scenarzyści pozostają już tylko jako Executive Producers, a w tym samym czasie biorą się za nowe projekty. Tutaj czołową postacią był Gervais, który zarówno pisał odcinki jak i grał główną rolę. Widocznie uznał, że temat się wypalił, a poza tym miał inne projekty w zanadrzu no i po ptokach. A bez niego kontynuować nie dało rady;)

ocenił(a) serial na 10
caps_l

To chyba jednak ludzie się wypalają, nie tematy. Czyli za mało mu oferowali. ;-) Pięć serii za oceanem pokazuje, że jeszcze sporo można z tej cytrynki wycisnąć.

ocenił(a) serial na 8
Klee

Nie uważam, żeby Gervais się wypalił;) Może i proponowali mu za mało, a może napalił się na inne projekty i nie chciał zjadać własnego ogona, nie zabijaj mojej wiary w człowieka:P

A co do 5 sezonów za oceanem - wycisnąć można, ale gorzej z jakością. Ja tam bym wolał, żeby skończyli na trzecim sezonie i pozostało miłe wspomnienie, niż męczyć kolejne sezony z jednym dobrym odcinkiem na 2 miesiące...

ocenił(a) serial na 10
caps_l

Gdyby skończyć na trzeciej serii, to nie byłoby Holly, a ta postać i wszelkie wątki z nią związane są wielkim odkryciem tego serialu. Kilka ostatnich odcinków podobało mi się mniej, ale jeśli patrzeć globalnie (seriami), to według mnie projekt zachowuje świeżość i generuje stale ciekawe, zabawne perypetie.

ocenił(a) serial na 10
Klee

Jak zobaczyłem Amy Ryan w "Gdzie jesteś Amando?", to przeżyłem wstrząs i traumę. ;-)

ocenił(a) serial na 7
Klee

Wersja brytyjska niewątpliwie zasługuje w pełni na wystawianie w teatrze ;P ale chodziło cały czas o popularność na filmwebie i wśród polskiej publiczności - wydawało mi się, że w dostępnej u nas TV prezentowana była tylko wersja amerykańska. Ale mało oglądam TV, więc mogę się mylić, Jeżeli tak, to biję się w moją wątłą pierś.
Poza tym wersja US jest pierwsza na liście, a jak to działa widać chociażby na przykładzie list wyborczych;) - nie można więc wykluczyć, iż temu właśnie wersja ta zawdzięcza tak wysokie noty i popularność ;P Ale serio - nie sądzę ;)

"Człowiek bez.." - ja go odebrałem jako bardzo pozytywny ;) to teraz już rozumiem, dlaczego brytyjskie biuro mi się podoba ;)
I zapytam przy okazji - czy film "Irina Palm" też Cię przygnębia?

"Finlandia to jednak nie Skandynawia" - to zapytam, parafrazując tekst z "Seksmisji": to co, może Węgry też nie?!
Ja jestem w tej materii "lajkonikiem", więc Skandynawię odbieram tak, jak wygląda na mapie - Finlandia też tam jest ;) Ale już się spotkałem z opiniami, że Finowie to inny język, mentalność, kultura itp. Więc przyjmuję to za dobrą monetę i zapamiętuję - Finlandioa to nie Skandynawia :)
Fridriksson - nie znam, poszukam, zobaczę, dzięki. Pewnie na amazon coś mają.

Krucjata - racja, z perspektywy czasu sam odbieram swoją pierwszą wypowiedź jako zbyt emocjonalną. W związku z tym nawet zmienię moją ocenę wersji US na "dobry" :)

ocenił(a) serial na 7
pANtOMAS

uups... to miało być @Klee ...
a wydawało mi się, że wino ożywia ciało i umysł ;)

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

I było. :-)

ocenił(a) serial na 10
pANtOMAS

Wiesz, ja w ogóle nie mam pojęcia, w jakiej telewizji który serial był pokazywany. Zwróciłem po prostu uwagę na liczbę głosów oddanych na jeden i drugi.

Nie twierdzę bynajmniej, że historia opowiedziana w "Człowieku bez przeszłości" jest przygnębiająca, nie pamiętam jej zresztą zbyt dobrze. Mnie przygnębia poetyka, sposób filmowego opowiadania, atmosfera.

No, jeśli wziąć pod uwagę język, to na pewno Finom bliżej do Węgrów, niż do jakiegokolwiek innego narodu. :-) Z geografii to ja dopiero jestem lajkonikiem, ale rzeczywiście, jak spojrzeć na mapę, to tylko Norwegia i Szwecja leżą na Półwyspie Skandynawskim. I w tym układzie to ja nie do końca rozumiem, czemu Dania też za kraj skandynawski uchodzi.

"Iriny Palm" nie widziałem. :-(