Saul na prośbę White'a zabrał mu tego papierosa z rycyną czy podmienił? Nie ogarnąłem do końca końcówki.
Własnie też nie do końca zrozumiałem. Wieczorem jeszcze raz rzucę okiem na ten odcinek.
Zastanawiam się o co chodzi, skąd Jesse się skapował? Przecież razem z Whit'em "znaleźli" papierosa z rycyną w domu Jessiego i zutylizowali go. Więc o co chodzi?
Jesse zrozumiał, że Mr White, to obrzydliwy manipulator i kłamca. Zaczął go moim zdaniem podejrzewać po prostu o wszystko i teraz zachowuje się tak, że jeżeli ma na coś poszlakę, to wie, że to White. Można powiedzieć, że poznał się na nim.
Przeczytaj tematy z poprzeniego sezonu. Pare spostrzegawczych osób zauważyło moment ukradnięcia papierosa Pinkmanowi i zwęszyło spisek White'a :)
Dokładnie! Kiedy, w ostatnim odcinku Jesse i Huell "zderzyli się" w drzwiach od razu przed oczami stanęła mi tamta scena i odtwarzany przeze mnie w kółko moment, w którym Huell niby grzebie w kieszeni kurtki Jesse'ego. Pamiętam, że analizowano tę scenę na wszelkie sposoby. Twórcy pewnie zdawali sobie z tego sprawę, bo nawet w previouslu on Breakin Bad jej nie przypomnieli.
Już wtedy rozkminiano jak Jesse stracił tego papierosa z rycyną a ktoś nawet połączył to wszystko z pistoletem wskazującym konwalię, jeszcze zanim potwierdzono w serialu czym zatruł się ten mały.
Jessy czekając na samochód szuka zielska, które miał u Goodmana i nie potrafi go znaleźć. Patrząc na paczkę z fajkami przypomina sobie papierosa z rycyną i orientuje się, że zaginął mu w dokładnie taki sam sposób. :D Wszystko łączy mu się w logiczną całość, za co Saul dostaje po pysku :D
Jesse dzięki temu że Huel gwizdną mu z kieszeni jointy zrozumiał, że tak samo wcześniej podmienili mu chytrze fajki. Jako że i wcześniej podejrzewał Walta o maczanie w tym palców, poskładał sobie wszystko do kupy.
Tylko, że ten dzieciak nie został otruty rycyną i Jesse o tym wiedział. Taka była diagnoza lekarzy.
Debil.
1. Huell zwinął Jessiemu papierosa z rycyną, aby ten ostatni był przekonany, że bachor został otruty właśnie za pomocą wspomnianej trucizny.
2. Jak wiadomo Walter rzucił cień podejrzeń na Gusa, że to rzekomo na jego polecenie ktoś zabrał tego papierosa Pinkmanowi podczas gotowania mety, co w istocie nie byłoby problemem, ponieważ Jessie zostawiał swoje rzeczy w szafce.
3. Gdy okazało się, że w rzeczywistości u bachora stwierdzono zatrucie jakimś zielskiem, Walter w dalszym ciągu zaklinał się, że nie miał z tym nic wspólnego i namówił Jessiego do wspólnego przeszukania jego domu celem znalezienia papierosa z rycyną.
4. Podczas poszukiwań Walter podrzucił rzeczonego papierosa do automatycznego odkurzacza Pinkmana i tam też "zguba" została "odnaleziona".
My wszyscy wiemy, jak to było. Zastanawiamy się tylko, jakim cudem Jessi nagle się domyślił, że to Saul przetrzymywał papierosa z rycyną.
Bo zapewne skojarzył, że za pierwszym razem, gdy zginęła mu zawartość paczki papierosów też miał "przypadkowy" kontakt cielesny z Huellem...
Trochę kultury, wiem, że w polskim internecie jest to rzadkie zjawisko, ale jak się już z nią zetkniesz to pamiętaj. NIE WPADAJ W PANIKĘ.
W "polskim internecie" jest tyle kultury że niektórym już ona z DOOPY WYCHODZI.
"Trochę kultury, wiem, że w polskim internecie jest to rzadkie zjawisko, ale jak się już z nią zetkniesz to pamiętaj. NIE WPADAJ W PANIKĘ."
Po prostu PIĘKNE ZDANIE :)
Właśnie! Bardzo niemądre jest twierdzenie Jessiego, że to Walt otruł tego dzieciaka skradzioną mu rycyną, jeżeli dobrze wiedział, że przyczyną zatrucia była konwalia co wykazały analizy toksykologiczne (ostatni odcinek czwartego sezonu - sam Jessie informuje o tym Walta!)... Nie wiem, czy to błąd / uproszczenie w scenariuszu czy głupota Jessiego... Pinkman mógł zrozumieć, że to ściema ze znalezieniem tego papierosa w jego odkurzaczu uknuta przez Walta; ale żeby podważyć/zapomnieć wyjaśnień lekarzy co do zatrucia Brocka??
Żadne uproszczenie czy błąd. Jessie po prostu skojarzył fakty i domyślił się, że został przez Waltera zmanipulowany. Gdyby Walt użył rycyny do otrucia Brocka od razu wskazałoby to na niego. Tylko z drugiej strony już sam nie rozumiem dlaczego zabrał mu tą rycynę skoro użył innego kwiatu do zrobienia trucizny.
Ale przecież, Jessie krzyczy do Saula, że to Walt otruł Brocka rycyną! Wtf?
Kwiat nie był śmiertelny, a wywoływał podobne symptomy jak zatrucie śmiertelną rycyną. Walt zabrał Jessiemu rycynę, po to, żeby nastawić Jessiego przeciwko Gustavo (wrobić go w zatrucie, niby, że to on zabrał mu/zlecił zabranie tego papierosa np. w laboratorium). Walt chciał mieć Jessiego po swojej stronie.
Skoro Pinkman wiedział o tym kwiatku, do dlaczego teraz wierzy w zatrucie chłopca rycyną?? Bardzo dziwne...
Skąd przekonanie, że Jessie wierzy w zatrucie chłopca rycyną?
EDIT: Obejrzyj jeszcze raz tą scenę. On wcale nie krzyczy, że Walt otruł chłopaka rycyną, tylko, że to oni mu zwinęli tego papierosa a Walt otruł chłopca. Dobrze wie, że zrobił to za pomocą innego środka, a papieros służył zupełnie czemuś innemu.
Nie będę się już spierał. Uważam, że sprawa jest sporna. To, że Jessie wie, iż Walt zrobił to za pomocą innego środka jest domysłem i dopowiedzeniem tych, którzy pamiętają złożoność tego wątku i zakładają, że Jessie już wszystko, nagle pojmuje... Z kontekstu samej wypowiedzi mowa jest o rycynie. Łatwo omylnie połączyć rycynę i te otrucie, zwłaszcza tym, którzy już wszystkiego dobrze nie pamiętają. Nawet Saul, mówi, że nie zgodziłby się pomóc Waltowi, gdyby wiedział, co zamierza zrobić. Czyli w domyśle jest rycyna i otrucie. Może w kolejnych odcinkach będzie więcej dialogów na ten temat i będzie jasno pokazane do jakich konkluzji doszedł Pinkman.
Nie będzie konkluzji, teraz Pinkman wszystko puści z dymem, to był ostateczny cios zadany jego psychice. ;)
nie moze wszystkiego puscic z dymem:D w poprzednim sezonie bylo jakas scena wklejona gdzie Walt wpada do swojej chaty a tam na scianach podpisy HAISENBERG
Ja to widzę tak (mogę się mylić i w razie czego proszę mnie poprawić, bo pamięć mam dobrą ale krótką):
- Brock zostaje otruty, objawy przypominają zatrucie rycyną, którą Jesse posiada
- Jesse w pierwszym poprawnym, instynktownym odruchu podejrzewa słusznie Walta, ale ten przekręca wszystko. Jesse to kupuje, chociaż tak naprawdę jaki motyw miałby Gus, skąd by wiedział o dziecku. Nie domyśla się tego nawet później, kiedy Walt doprowadza do jego rozstania z Andreą. No ale wtedy Jesse był jeszcze podatny na rozważny, ojcowski ton pouczeń sączonych niestrudzenie przez Sarumana White.
- Walt sprytnie kieruje myśli Jesse na rycynę, sugerując że za to wszystko odpowiada on sam po części, no i wiadomo Gus. Genialne zagranie, 2 pieczenie na jednym ogniu, Jesse z łatwym u niego do wywołania poczuciem winy plus chęć zemsty na brzydkim mordercy dzieci
- w swoim kolejnym przejawie geniuszu Walt używa konwalii, czyli tym samym ostatecznie odsuwa siebie i jakikolwiek swój związek z rycyną. Jeżeli lekarze nie doszliby do tego, że jest to konwalia - byłoby ok, cel i tak osiągnięty. Gdyby doszli - bonus, bo tym samy Walt nie ma z tym zupełnie nic wspólnego
- wydaje mi się, że objawienie Jesse'go nie tyle skupia się na rycynie, tylko na OTRUCIU. Powiedzmy sobie szczerze - ludzie wierzą w to, co chcą wierzyć. Jesse wierzył Mr. White, ale ostatnie wydarzenia plus przemowa Hanka o wykorzystaniu przez Walta zrobiły swoje, umysł Jesse'go wreszcie się otworzył. Kieszonkowa podmianka naprowadziła go na rycynę -> Gus nie otruł Brocka co było wiadome -> nie ukradł rycyny z szafki -> podmieniono ją u Saula -> kto mógł to zlecić: tylko Walt -> po co to wszystko było, gdyby Walt był niewinny nie sugerowałby działania Gusa, a przecież tak ochoczo go oskarżył -> niewinny człowiek broniłby się w inny sposób przed tymi oskarżeniami, wypierał, nie sugerowałby specjalnego otrucia, kazałby i sam zaczął szukać rycyny we wszystkich możliwych miejscach ->Walt wiedział o Brocku -> Walt miał jako jedyny interes w odejściu Jesse'go od Andrei i Brocka.
Jesse nie dostał nagłego objawienia, żaden piorun mądrości nie strzelił go za przeproszeniem w dupę w sekundzie:) On stoi przez chwilę, potem odchodzi spokojnie - a w następnej scenie wpada z pianą na ustach do Saula. Czyli między tymi scenami był czas na rozmyślanie i poukładanie sobie rzeczy w głowie.
Ale oczywiście na upartego można by się doczepić, że Jesse łatwo pomyślał o tej rycynie :) Myślę jednak, że właśnie chodzi o samo otrucie i o zamieszanie z rycyną. Możliwe, że kiedy Jesse wpadł do Saula jak po ogień to może nawet do końca nie był pewny swoich racji, ale reakcja Saula rozwiała wszelkie wątpliwości.
No i mogło mu przyjść przez myśl, że dziwne, że akurat na pustynnym obszarze, ze wszystkich roślin, co ja mówię - ze wszystkich chemikaliów, trucizn, Brock akurat otruł się rośliną, która wywołuje objawy identyko jak te po rycynie. I to akurat w takim czasie i z takim efektem w postaci śmierci Gusa. Hm. Zbieg okoliczności? :)
Bardzo dobrze to opisałaś, jeśli się nad tym zastanowić i poukładać wszystkie puzzle to plan Walta był genialny. Nie mógł przewidzieć tego, że po jakimś czasie bodyguard Saula w taki sam sposób podmieni / ukradnie coś z kieszeni Jessiego, jednocześnie zdradzając ukryte wcześniej fakty.
Dzięki, rozmyślałam na ten temat i doszłam do takich wniosków - ale jakby ktoś miał inne sugestie,to chętnie poczytam :)
Tak naprawdę, to nawet ówczesny pomysł z rycyną był bardzo jednak bardzo ryzykowny ze strony Walta, bo poprawcie mnie, jeżeli się mylę, ale czy o rycynie nie wiedzieli czasem tylko Walt i Jesse? To po kiego grzyba Gus miałby grzebać w szafce Jesse'go i gmerać w paczce fajek i jeszcze na dodatek cudownie odkryć rycynę, przeprowadzić badania stwierdzając: o, rycyna, wpaść na pomysł użycia jej do otrucia randomowego dzieciaka, który pomieszkuje u Jesse'go w celu... uj wie jakim.
To, że Jesse kupił tą bajeczkę (i my też przy okazji), świadczy o wariackim genialnym umyśle scenarzystów i Walta :D
Może do tych samych wniosków doszedł teraz Jesse?
Myślę, że to z powodu stanu w jakim Jessie się wtedy znajdował, nie był w stanie trzeźwo myśleć. Wystarczyła by gadka Walta, że ludzie pokroju Gusa wiedzą wszystko i do wszystkiego są zdolni. Każdy zresztą wie jak Walt poprzez manipulację potrafi ukrywać przed innymi pewne fakty, a Jessie był wtedy bardzo podatnym celem.
W ostatnich odcinkach jak widać, przestaje kupować jego bajki aż w końcu dzięki jednemu bolcowi, zaczyna układać wszystko w całość. Naprawdę, scenarzyści odwalają tutaj kawał dobrej roboty.
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek.
No cóż, Jesse ma dobry instynkt, ale z inteligencją u niego bywało cienko - chociaż to może wina braku wiary w siebie, do tego ćpał i miał lenny stosunek do Mr. White'a. Musimy wziąć na to wszystko poprawkę.
Pozdrawiam, ja też czekam, a tu dopiero wtorek!
Właśnie nie. Jesse nie jest głupi. Tylko zagubiony. Nie wierzy w siebie i w swoją inteligencję. Ale to on wymyślił magnes "bitch"! A później, to on wpadł na pomysł z pociągiem i nalaniem wody do zbiornika. Walt dopracował szczegóły, ale pomysł był Pinkmana.
Myślę, ze to miało pokazać, że Jesse nie jest głupi, tylko nie zawsze korzysta z mózgu tak, jak powinien. Do tego dragi, itd. Ale postawiony w pewnych sytuacjach zaczyna myśleć i całkiem mu to ychodzi.
Bez oporów się z tobą zgodzę :P dlatego napisałam, że bywało i że może chodzi o brak wiary w siebie i swoje "moce".
Jesse ma za sobą historię niepowodzeń, począwszy od szkoły, poprzez rodzinę, porównywanie z bratem. To - plus otumanienie dragami, częste zjazdy psychiczne, schizy po traumach związanych z pracą z Waltem - mogło wpłynąć na jego zdolność ogarnięcia rzeczywistości.
Widzę, że znaczna większość widzów uważnie śledzi akcje i umie rozdzielić otrucie od kradzieży rycyny.
To dobrze, cieszy mnie to. :-)
Odnośnie celu Gusa, jak sam Walt wyjaśniał: Gus potrzebował Jessiego po swojej stornie. Gdyż, aby wyeliminować Whita, przeszkadzała mu w tym lojalność Pinkmana (Jessie postawiał Fringowi ultimatum - gdyby coś się stało Waltowi, on zaprzestałby gotować dla niego towar . W grę wchodziła gruba kasa).
Mamy tu więc zjawisko przeniesienia motywacji (aby zlikwidować kogoś, truję bliską osobę Jessiego, aby on myślał, że zrobił to ten ktoś) Walta na Gusa.
Otruł Walt, a zgonił na Gusa, że jest niby na odwrót - czyli, że otruł wszystkowidzący/wiedzący Gus, a chce zgonić na niego, gdyż dowody świadczą przeciwko niemu [Waltowi] (bo jakby tylko on i Jessie wiedzą o tej rycynie). Wtedy Fring miałby zielone światło na jego zabicie; nawet nie musiałby robić tego osobiście, bo Jessie go już wyręczy.
I tę bajkę właśnie kupił Jessie, bo wtedy Waltowi rzeczywiście groziło niebezpieczeństwo.
Odrobinkę to wszystko genialnie zakręcone. ;-)
Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę, bo niestety nie pamiętam dokładnie co zostało wtedy powiedziane. Kurcze, ja myślałam przez cały czas, że dzieciak nie żyje, dopóki żeście mnie nie oświecili :o
Ale twoje wyjaśnienie brzmi logicznie. Jesse mógł to kupić, jak się mu przedstawi taką historię, nie zadał pytania, czy ktoś taki jak Gus potrzebowałby się zniżać do takich metod, skoro podstawy dobrej współpracy już były, wystarczyło, żeby wspólnie z Mike'm kontynuowali sukcesywne przeciąganie Jesse'go na swoją stronę. Otrucie dziecka wydaje się przyspieszeniem nieuniknionego i generalnie pomysłem z dupy. Szczególnie że Gus ma cale imperium - właściwie 2 imperia - na głowie, po co miałby się tak detalicznie zajmować byłym ćpunem (nawet jak dla niego kucharzy) i truć pomieszkującego u niego dzieciaka z bardzo naciąganego powodu.
Ale t takie luźne przemyślenia :P teraz mędrkuję, wtedy o tym nie myślałam (tak samo jak Jesse^^).
Jessiemu nie chodziło o to, że Walt otruł Brocka rycyną, tylko, że go otruł. Skoro ukradł mu rycynę i zaklinał się, że to Gus otruł nią chłopaka, to raczej nietrudno skojarzyć, że on to zrobił skoro Brock był otruty, z tym, że innym środkiem. Dokładnie - to jego domysł, ale bardzo prawdopodobny, bo po drugiej stronie ma nieziemski zbieg okoliczności - Walt kradnie mu rycynę, a Brock w tym samym czasie przypadkowo zjada owoce konwalii.
A co do tego, że łatwo to omylnie zrozumieć, bo ktoś mógł nie pamiętać - a od kiedy to porządny serial ma brać poprawkę na osoby, które mogą czegoś nie pamiętać?
Tez do końca tego nie skumałem dlatego wróciłem do ostatniego odcinka 4. sezonu. Tam pada kluczowa kwestia (gdy Jessie spotyka White na dachu po zabiciu Gusa):
J: Powiedzieli, że to nie rycyna.
W: Nie rozumiem. To co to było?
J: Powiedzieli, że to wina kwiata o nazwie konwalia majowa. To pospolite. Ma charakterystyczne czerwone owoce o słodkim smaku. Dzieciaki czasem je jedzą, co kończy się zatruciem. Czyli to nie sprawka Gusa. Mimo to musiał... odejść, prawda?
W: Masz cholerną rację. Gus musiał odejść.
Jessie nie chciał zabijać Gusa, widział w nim stabilizację. White zagrożenie, chciał go usunąć, a bez Jessiego byłoby to nie możliwe. Ukradł przy pomocy Huella i Saula rycynę aby Jessie pierwotnie podejrzewał Waltera (podczas konfrontacji w domu Waltera Jessie powiedział, że czuł, że Huell mu grzebie po kieszeniach). O to chodziło Walterowi (nie bez przyczyny poszedł noc wcześniej do domu Jessiego i nie bez przyczyny skierował wzrok na dzieciaka). Wybił mu jednak ten pomysł z głowy, kierując podejrzenia na Gusa i przeciągając Pinkmana na swoją stronę. Jessie się złapał, dał zielone światło White'owi. Walter zabił Gusa a Jessie dowiedział się, że to faktycznie nie rycyna a kwiat, który zresztą pokazany był w ostatniej scenie 4. sezonu. My już wiedzieliśmy, że to Walter otruł dzieciaka. Pinkman skumał to dopiero teraz składając elementy układanki w całość. Wcześniej ostatnim puzzlem w układance White'a było podrzucenie rycyny w domu Pinkamana.
Teraz Pinkman jest wściekły, ze dał się tak podejść. Że Walter wykorzystał dzieciaka do zabicia Gusa. Że go otruł, kłamał i maniulował Jessiem. A że Pinkman jest w rozsypce to można śmiało stwierdzić, że czara goryczy się przelała.
Walter popełnił zasadniczy błąd, zamiast otruć dzieciaka rycyną dał mu ten kwiat.. aż taki genialny to ten nasz Walt to chyba jednak nie jest.
Gdyby to była rycyna to federalni nie puściliby Jessiego z paki.
Pytanie tylko czy Walt jest aż taki inteligentny, żeby dokładnie to zaplanować? Jemu własnie chodziło o tymczasowe "unieruchomienie" chłopaka aby przekonać Jessiego na swoją stronę. Jeszcze brakuje, żeby Walter zabijał dzieci tylko aby jego wyszło na wierzch.
Czyli piszesz, że zasadniczym błędem Walta było to, że nie zabił Brocka? Rycyna by go zabiła. Kwiat konwalii dał podobne objawy do otrucia rycyną, jednak nie jest to trucizna tak śmiertelna. Plan Waltera polegał na tym, żeby Jessie uwierzył, że Gus otruł chłopca rycyną. Aby to osiągnąć, jak widać, wcale rycyny użyć nie musiał. Brock przeżył, Jessie pomógł Walterowi zabić Gusa. Plan zrealizowany. Gdy Jessie w tym odcinku zorientował się, że Huell zrobił podmianę i domyślił się, że to samo zrobił już wczesniej, nie miało znaczenia już czym został Brock otruty. Gdyby naprawdę został otruty rycyną, to myślisz, że Jessie wykluczyłby winę Waltera z jakiegoś powodu? Dlaczego? Bo byłby cały czas przekonany, że to sprawka Gusa? I tak po zorientowaniu się, co zrobił Huell wszystko w jego głowie ułożyło by się tak samo, skoro już na samym początku podejrzewał Waltera.
Zatrucie roślinką na pewno wygląda niewinniej, niż rycyną. Wydaje mi się, że to właśnie genialne posuniecie Walta, kto by podejrzewał specjalne działanie, jak pewnie gówniarz połakomił się na "porzeczki".
Dodatkowo konwalia wywołuje objawy podobne do tych po rycynie (co było ważne w planie Waltera), więc tu dochodzi do inteligencji Walta jego wiedza.
Moim zdaniem - geniusz :)
Dokładnie dokładnie dokładnie! Moja opinia w 100% pokrywa się z Twoją. geniusz. Bo kto by uwierzył, że dzieciak zatruł sie rycyna przez przypadek? Szukaliby winnych. A owoc konwalii? Dzieciak jak to dzieciak. najadł się czegos i tyle.
Wie o tym każdy z nas, kto spędził noc w bólach łykając krople żołądkowe po zjedzeniu Dziwnego Aczkolwiek Apetycznie Wyglądającego Owocka z niewinnego krzaczka :D
A wracając do Walta - no cóż, nie posądzajmy go również o mordercze zapędy wobec dzieci. Dlatego oprócz geniuszu dołączmy jeszcze - przynajmniej resztki - człowieczeństwa Walta. Nawiasem mówiąc i tak ryzykował, bo nie przewidzisz reakcji organizmu i ukrytych chorób, które do spółki z konwalią mogły spowodować tragedię. Dzieciak jakby nie było wylądował w szpitalu.
Czy wy też macie wrażenie, że odcinki są zbyt krótkie? Tak są zrobione, że ledwo się epizod zacznie, już się kończy - jakby trwał 15 minut. :)
Ja po skończeniu sprawdzam, czy na pewno mam dobry odcinek, a nie jakiś ucięty, bo niemożliwe, co? już koniec? :D
Teraz to już chyba jazda bez trzymanki do ostatniego odcinka :). Świetnie się to ogląda w porównaniu do poprzednich momentami nużących sezonów.
Jesse od jakiegoś czasu sprawiał wrażenie jakby niczego nie ogarniał, ale Walt właśnie przegrał. Kiedyś myślałam, że ostatnie odcinki to będzie pojedynek między nim a Jessim, ale jednak spodziewałam się, że nikt nie odkryje sekretu Walta.
Ten serial jest coraz kuźwa lepszy, już myślałam, że nie może być lepiej, ale ten odcinek to totalna miazga.
No i "previously on amc's breaking bad" powinno być już zawsze robione w stylu Todda :D
Zacznę od świetnych ujęć kamery. Ale to jest stwierdzenie oczywistej oczywistości, bo BB z tego słynie. Ale np. tym razem bardzo mi się podobało ujęcie z sufitu w łazience oraz cała końcowa akcja z Jesse. No i to miejsce spotkania z gościem od "fresh start" - jak ktoś wie, co to za miejsce z tymi kamiennymi blokami to niech mnie oświeci :)
Podobało mi się, jak Hank powiedział Jesse o tym, że wie. Bez napięcia z muzyką w tle, dramatycznych najazdów kamery ala Moda na Sukces. Było tylko proste "wiem, że mój szwagier to Heisenberg".
Scena w knajpie - genialna. najbardziej rozczuliła mnie Skyler - no i Walt - uparcie twierdzący, że to wszystko już przeszłość. Widać, że nie oglądają seriali tak jak my, wiedzieliby, że to nigdy nie jest przeszłość. mało tego, na chłopski rozum, co oni myślą, że Walt powie: odchodzę, a mafia - obojętnie jaka - poklepie po pleckach i da krzyż na drogę? że zrozumie? Jeżeli mafia zechce, żeby Walt wrócił do pracy, to mafia zrobi tak, żeby wrócił. To, że Gus się z nim na początku cackał nie znaczy, że hehe czeska mafia hehe też będzie taka spolegliwa. Dziwię się, że Hank im tego nie wygarnął jako policmajster z doświadczeniem. Od mafii NIE ma emerytury. Poza tym Skyler wygodnie zapomniała jak dopiero co Walt panikował w domu, bo spodziewał się ataku na rodzinę.
Jeżeli Toddowi nie wyjdzie gotowanie, to jego wujki po prostu pojadą po Walta, przystawią pistolet do głowy Juniora i każą gotować. I powiem szczerze - mam wielką nadzieję, że tak się stanie. Najlepiej na oczach Skyler "that's in the past" White.
Ale generalnie cały ten odcinek to pokaz jak zdegenerowanym człowiekiem jest Walt. Jest tak skrzywiony, że kłamie cały czas, nawet jak ma podejść do maszyny na napoje i zabrać spluwę. Przecież nikt nawet nie zwróciłby na to uwagi, że właściciel ją otwiera, jak rany, ja nie paczę co mój szef robi jak przychodzi do pracy, ale on ma kłamstwo tak mocno we krwi, że musi kłamać nawet przy takich duperelach.
Zastanawiam się, czy Walt w tym odcinku powiedział chociaż jedną rzecz szczerze, bez ukrytych motywów i bez podtekstów. Rany, nawet jego przyznanie się do remisji Juniorowi miało cel.
Gdyby nie scena na fotelu z kroplówką, byłabym nawet skłonna podejrzewać, że Walt ściemnia z rakiem.
Scena rozmowy z Jesse na pustyni skojarzyła mi się z Władcą Pierścieni :D Kiedy Saruman usypia głosem, mówi rezolutnie, mądrze i po ojcowsku współczująco, a tu bach! z miłego uczucia wybudza nas Jesse, nie kupujący ściemy jak Theoden :D
No i emocje: Hank, Marie - ci ludzie rządzą w tym sezonie, teraz doszedł Jesse, nawet Walt mi się jakoś przy nich gubi (oprócz jego uroczych scen paniki). I te wszystkie emocje Skyler, co ona musi teraz czuć, a czego nie pokazuje. Ciekawa jestem, kiedy w niej to wszystko pęknie, co się musi stać, żeby straciła kontrolę i zaczęła rzygać uczuciami, jak teraz Jesse (jak wspomniałam - Toddowe ujki z gnatem przy skroni dzieci).
10/10