Przypominam, że lada moment chata Waltera spłonie, a na lodówce ma przyczepione współrzędne GPS do zakopanej kasy (jako numery na loterię) Się facet zdzwiwi...
Walt zna raczej położenie kasy, to chyba bardziej dla Skyler na wypadek gdyby on miał serio umierać.
Walt raczej zapamiętał współrzędne w pamięci. Chyba ciężko nawet zapomnieć drogę do tylu beczek z forsą ;)
Odcinek boski, musiałem obejrzeć bez napisów, a po scenie w której Hank i Marie oglądają nagranie z płytki już zapomniałem totalnie o napisach.
Końcówka miażdży tak samo jak poprzednio !
"Chyba ciężko nawet zapomnieć drogę do tylu beczek z forsą ;)"
Chyba nie widziałeś Fargo :D
zobaczycie, że tych beczek już w serialu w ogóle nie będzie. Walt tę kasę wielkim wysiłkiem zarabiał, teraz je w beczkach wytaszczył na pustynię, zakopał i ...tyle. Pewnie okaże się na końcu że to wszystko na marne bo z rozwoju wypadków wyniknie, że nie będzie komu z tej kasy korzystać ani jak się do niej dobrać.
Chata w promo następnego odcinka stoi nienaruszona więc nie spłonie ale co nie zmienia faktu ze była całkowicie zdewastowana w środku na początku sezonu wiec coś się z nią na bank stanie paskudnego.
Nagranie Walta najmocniejszym momentem tego odcinka. Jessie nareszcie w ofensywie. Saul jak zwykle ciepłe kluchy trzęsące portkami ;)
Niestety rozmowy w barze na samym początku za bardzo nie zrozumiałem.
Bardzo niemądre jest twierdzenie Jessiego, że to Walt otruł tego dzieciaka skradzioną mu rycyną, jeżeli dobrze wiedział, że przyczyną zatrucia była konwalia co wykazały analizy toksykologiczne (ostatni odcinek czwartego sezonu - Jessie informuje o tym Walta)... Nie wiem, czy to błąd / uproszczenie w scenariuszu czy głupota Jessiego...
Nie, to nie tak.
Chłopiec zatruł się konwalią, fakt.
Ale teraz Jesse zrozumiał, że to ten człowiek Saula zabrał mu wtedy rycynę z kieszeni (tak jak przed chwilą zabrał skręty), po to żeby Jesse POMYŚLAŁ że Gus otruł dzieciaka rycyną. Rozumiesz? Walter zlecił zabrać mu rycynę, żeby wmówić Jesse'mu że Gus ja ukradł.
Kwestia dyskusyjna czy to powinno wystarczyć żeby Jesse się pokapował? To że zabrali mu coś z kieszeni TERAZ, nie musi znaczyć że ta sama osoba zrobiła to WTEDY.
No ale załóżmy że jest OK. Mnie i tak od dawna zastanawiała inna rzecz. Jak Jesse i matka Brocka mogli uwierzyć że mały nażarł się konwalii? Przecież dzieciak umie mówić, wiec na pewno zapytali go czy je zjadł, a on chyba zaprzeczył, tak? I co, nie uwierzyli mu? (sory za mały offtop)
Jak Jesse i matka Brocka mogli uwierzyć że mały nażarł się konwalii?
xxx
To ze najadl sie konwali to prawda- ale to zasluga Whita- w ostatnim odcinku sezonu 4 -na samym, samym koncu jest pokazany ogrod i basen w domu Whitow i doniczka z kwitnaca konwalia
Tak, to prawda,że je jadł, ale prawdopodobnie sam o tym przecież nie wiedział. Prawdopodobnie zostaly mu one podane w całkiem niewinnej formie
@kajzerka, ja to rozumiem. :-)
Moja konsternacja dotyczy faktu, że w najnowszym odcinku Pinkman krzyczy do Saula, że to Walt otruł Brocka ( "He [Walt] poisoned Brock!" ). I z kontekstu wynika, iż Jessie myśli, że Walter zrobił to za pomocą rycyny z tego papierosa, a Saul kradnąc mu go, pomógł w ten sposób Mr Whitowi... - stąd wielkie oburzenie Jessiego.
W sumie, to już mam wątpliwości. A może rzeczywiście Jessie domyślił się też, że właśnie konwalią Walt otruł Brocka?
I jakby zarzucał Saulowi tylko pomoc Whitowi w kradzieży tej fajki dla jego niecnych i misternych celów. Natomiast jego zdanie "He poisoned Brock!" wcale nie należy interpretować, że zrobił to rycyną? Wtedy, Jessie po prostu uprościł wypowiedź, jakby przekazując sedno (Walt jest winny). Nie wiem tylko, czy ja nie dodaje punktów do inteligencji Jessiego w ten sposób? ;-)
Przeczytałem wcześniej polecany już tutaj w temacie link z dokładniejszą analizą sprawy otrucia Brocka.
Również, fanom serialu, rekomenduję zapoznać się z nim.
Odnośnie Twojego małego offtopu:
Konwalie mają jakieś słodkie jagody, które można dać do soczku. a ten podrzucić dziecku, np. w szkole. :-) W owym linku jest wyjaśnienie twórcy serialu jak z resztą ekipy reżyserów wyobrażali sobie zatrucie Brocka przez Walta (po angielsku, mam nadzieję, że to nie problem):
" the 2013 Comic-Con Vince Gilligan explained exactly how he and the writers imagined Walt got the poison to Brock, and it wasn’t, as I had thought, through Saul. Instead they pictured Walt as the “Evil Juice Box Man” going into Brock’s school and giving him a juice box that had juice from the poison berries. And if you’ll look closely at episode 413 “Face Off”, when Walt busts into Saul’s office, Francesca is shredding school schedules. It’s a big spreadsheet of classes and times but there are notes on the side that seem to be one student’s personal schedule, most likely Brock’s. So, kudos to the writers on including that little detail... "
Chyba się nie zrozumieliśmy.
Nie czepiam się tego, jak Walt znalazł okazję do zatrucia dzieciaka - co prawda nie wyjaśnili tego w serialu, ale ja się nie czepiam.
Chodziło mi jednak o to, jak Jesse i Andrea mogli tak zupełnie bez mrugnięcia przełknąć bajkę o Brocku który sam z siebie najadł się konwalii? Brock może nie jest najbardziej rozgarniętym dzieckiem, ale jest już na tyle duży, że chyba potrafiłby powiedzieć "Ale mamo, ja nie jadłem żadnych kwiatów", prawda? I wtedy teoria o umyślnym otruciu by przetrwała.
I tylko o to mi chodzi. Dziwne, że wtedy Jesse tej sprawy nie drążył, a teraz nagle sam fakt że Huell zabrał mu z kieszeni skręta, jest dla Jessego tak niezbitym dowodem, że od razu, bez cienia wątpliwości, idzie spalić Waltowi dom.
no, ale mniejsza z tym :)
Racja, mnie też dziwi te nagłe olśnienie, pewność i determinacja Jassiego. Dobrym aspektem jego big wow i katharsis jest nadanie dodatkowej akcji serialowi. ;-)
Przepraszam, wykazałaś się matczyną troską i ja z tej strony nie spojrzałem na to.
Myślałem, że jest dla Ciebie nieprawdopodobna sama teoria kwiatowa.
A Tobie chodziło o fakt, że jej opiekunowie nie zweryfikowali; zero dociekliwości z ich strony. :-)
Z tego, co pamiętam lekarze (których przecież darzymy raczej autorytetem) mówili, że konwalie mają słodkie jagody, które dzieci lubią jeść. I jest to dość częste zjawisko, więc może mama odpuściła wypytywania synka "co wkładałeś do ust?", aby go już nie męczyć?
Chociaż mogli to zrobić po prostu na spokojnie, z ciekawości i zwykłej troski, aby potwierdzić/obalić wiarygodność tej tezy (bajki)?
Rzeczywiście, gdyby zaprzeczył, że nie zrywał i nie jadł niczego kwiatopodobnego (a na pewno to potrafi), to byłby niezły powód do dalszej podejrzliwości jego otrucia i wtedy spójność tego wątku kruszy się. Myślę, że sprawa z Gusem, mafią i wyrobem mety była na pierwszym miejscu, przysłoniła te zatrucie no i dalsze wyjaśnienia tego wątku twórcy pozwolili sobie przemilczeć.
Tak więc popieram, słuszna uwaga i pewne zaniedbanie scenarzystów w dość ważnej kwestii po śmierci Gustawo...
Pozdrawiam. :-)
Widocznie nieuważnie oglądałeś lub po prostu nie zrozumiałeś scenariusza. Po powrocie do biura krzyczy o fajce z rycyyną, bo to jest część Saula w planie. Saul i Huell zabrali papierosa z rycyną (tak żeby Walt mógł przekonać Jesse'iego że Gus poprzez Tyrusa ukradli go w laboratorium). Uświadamia sobie wtedy, że musiał być ograny przez Walta, że Walt musiał być tym, który otruł Brocka konwalią.
Fakt, Jessie skapnął się, że został ograny.
Scenariusz ogarniam. ;-)
Ale moje trudności płyną z tego, że raczej zbyt drobiazgowo to przerabiam...
I/albo nie doceniam możliwości pojmowania Jessiego i nie dodałem do prostego sposobu wypowiadania się tego młodego człowieka jakże istotnego dla logiki całego scenariusza kwiatowego niuansu. ;-)
Bo kłopot w tym, że brakuje mi tego, że Jessie właśnie nic o konwalii nie wykrzykuje (czyżby oczywiste uproszczenie?) i z kontekstu można łatwo podciągnąć, że to rycyna zatruła tego chłopca (przynajmniej, że Jessie tak uważa, czyż nie?). Pinkman krzyczy do Saula: [Walt] otruł Brocka! A potem, że on [Saul] pomógł mu w tym!).
Zwłaszcza, że dość złożony wątek nagle został wzięty ponownie na tapetę i wielu widzów, z powodu sporej przerwy w emisji serialu, mogło zapomnieć jak było naprawdę...
Okey, założę więc, że Pinkman dobrze poskładał wszystkie części do kupy, a o konwalii w tle każdy doskonale wie. Bo kto ogląda Breaking Bad myśli samodzielnie, jest na bieżąco i nie musi mieć wszystkiego wyłożone na tacy. Tylko ja niepotrzebnie się czepiam i tyle. ;-)
Jesse ma ny myśli pewien skrót: właśnie o to mu idzie, że Walt otruł Brocka (konwalią i on to wie) a Saul na polecenie Walta podkradł fajkę z rycyną żeby zmanipulować Jessego tak żeby ten myślał że za otruciem stoi Fring. Pinkman kuma wreszcie, że był narzędziem w rękach Walta, obiektem manipulacji i tańczył jak Walt zagrał.
Zwróć uwagę na wcześniejszą scenę z przesłuchania z Hankiem - tam Hank właśnie w tak stronę idzie poruszając u Pinkmana tę nutę wykorzystania gdy mówi mu o sobie samym, że Walt go przez rok oszukiwał, wykorzystwał i że Pinkman pewnie czuje się podobnie.
I jak Pinkman wreszcie skumał ten numer z Huellem i rycyną to wybucha bo widzi sprawy tak jak one wyglądały a nie jak mu się wydawało...
To, że Jessie nie wykrzykiwał do Saula o tym, czym, według niego Walter otruł Brocka, to nie jest żadne uproszczenie, czy skrót myślowy. Moim zdaniem Saul zwyczajnie nie ma nic wspólnego z aktem samego otrucia dziecka. A nawet jakby miał, to Jessie o tym nie wie i nie podejrzewa. Saul i Huell byli zamieszani w zabranie mu papierosa, ale nie znali dokładnego planu Walta. Więc wykrzykiwanie Saulowi swojej szczegółowej wersji wydarzen byłoby bez sensu. Co więcej, zepsuło by moim zdaniem klimat sceny. To napięcie. Wszystko działo sie szybko, nie było żadnego "usiądźmy i porozmawiajmy, jak to wszystko mogło po kolei się wydarzyć". Takie rzeczy to w Scooby Doo.
To, co tutaj robisz, to nie jest juz tylko rozpracowywanie fabuły. Ty sobie wymyślasz swój nowy, lepszy, bardziej logiczny scenariusz. "Żebym nie posądził twórców o nielogiczność, Jessie powinien powiedziec to i jeszcze to, a na to Saul powinien odpowiedziec tak i tak." A wystarczy zrozumieć fabułę i wczuć się w to odrobinę. I zastanowić się. Nie patrz na to tylko jak na zagrany przez aktorów scenariusz. Spróbuj spojrzeć na to z perspektywy rzeczywistości.
Zgodzę się z Tobą, że wykazuje tendencję do podrasowywania scenariusza i że scena była dynamiczna i za dużo szczegółowego gadania zepsułoby klimat...
Ale jak to uważasz, że Jessie nie podejrzewa Saula o zatrucie? Pośrednio tak, bo przecież krzyczy do niego wprost, że pomógł w tym Waltowi (kradnąc mu papierosa). A prawnik broni się, że gdyby wiedział, iż dzieciak zostanie otruty (już mniejsza o to, czym), to by mu nie pomagał. Tak dokładnie tam leci, oglądnij tę scenę proszę jeszcze raz. Za darmo na Saula przecież Jessie nie wyładowuje się (posądza go...), dopiero później (z trudem) odpuszcza Saulowi i gna na chałupę Walta... :-)
Nieważne kto otruł Brocka, ważne z czyjego polecenia. Jesse jest już przekonany, że to Mr White a Saul tylko mu pomagał. Przecież to Walt jest szefem Saula, to on "sprząta" po nich.
Dokładnie, Jesse'mu może wcale nie chodzi o to, że Walt osobiście otruł dzieciaka, tylko że on za tym stoi.
Ja wiem to wszystko. Spokojnie. Nie napisałam, że Jessie nie podejrzewa Saula o to, że miał coś z tym wszystkim wspólnego. Napisałam, że podejrzewa go (a własciwie to już wie) o to, że był zamieszany własnie w kradzież papierosa. Dokładnie to, co napisałeś. Chodzi mi o to, że nie rozumiem po co miałby z Saulem wchodzić w szczegóły tego, kto, w jaki sposób i co podał Brockowi. Saul był pionkiem w tej operacji. Pisząc "Moim zdaniem Saul zwyczajnie nie ma nic wspólnego z aktem samego otrucia dziecka. A nawet jakby miał, to Jessie o tym nie wie i nie podejrzewa." miałam na myśli, że Jessie nie przyszedł przeciez do Saula oskarżać go o to, że podał dziecku truciznę, tylko o to, że był w to w inny sposób zamieszany. Dlatego uważam, że bezcelowe i bezsensowne byłoby, gdyby Jessie poruszył wtedy temat tego, czym został Brock otruty. To raczej temat na rozmowę z kims innym.
Odcinek bardzo mocny, starsznie zal Jessego, ze nikt go nie kocha (oprocz widowni BB ;))
W ogole aktorsko naprawde mistrzowstwo, i Jesse i Walt, uwielbiam ogladac jak Walt gra aktora przed innymi
Super wszystkie sceny, mi sie bardzo podobalo jak wjezdza jak na sygnale po pistolet i wyhamowuje przed drzwiami , albo zakrwawiony nos Saula :)
Aaron Paul w tym roku ma murowaną trzecią Emmy za ten odcinek. Ostatnią scenę przewijam i oglądam w kółko do teraz! :D Jednym słowem: MIAZGA!
Nie!!! Jak scenarzyści mogli to zrobić, i zniszczyć postać Goodmana! Jessie nie miał żadnych dowodów, że wzięto mu papierosa, normalny Saul (ten z sezonu 2, 3 i 4) po prostu by wstał i odpyskował Jessiemu, że coś mu się musiało ostro popieprzyć w głowie... Tutaj Saul trzęsie gaciami i SPRZEDAJE Waltera od tak... Naprawdę, cały zabieg miał służyć tylko dodaniu akcji i w zasadzie to wszystko. Walter, ok, otruł dzieciaka, nie rycyną (o czym Jessie chyba zapomniał!), przy okazji ratując tyłek wielu osobom, włącznie z Jessiem... Wiem, że to źle zabrzmi, ale poświęcenie Brocka uważam za "zło konieczne". Może ta postać była tak nijaka i kiepsko zarysowana w scenariuszu, że nie wzbudzał i nie wzbudza we mnie kompletnie żadnych emocji, ale nawet jeżeli tak by było, to jego ofiara zdecydowanie NIE poszła na marne. Otrucie zaledwie jednego Brocka równało się ocaleniu życia niemalże dwóch rodzin i samego Jessiego, ale on oczywiście nie przyjmie tego do swojej wiadomości ;P
Poza tym odcinek bardzo dobry, i naprawdę, podczas oglądania sceny ze "spowiedzi" Waltera, miałem opad szczęki :)
Ale jak on mial mu odpyskowac, jak on mial pistolet w niego wycelowany? Saul tez widzi, ze wszystko wymyka sie spod kontroli, Heisenberg juz nie jest taki anonimowy, wiec niedlugo moga sie do saula doczepic
Saul to "Criminal Lawyer", bo to pierwszy raz ktoś celuje do niego z broni? Jessie to cienias, Saul nie wymięknął nawet przy Miku, kiedy wiedział, do czego ten jest zdolny, a wymięknął teraz... Głupi zabieg scenarzystów, Saul na to nie zasługiwał :P
Mike był jaki był, ale nie widziałem go w takim stanie jak Jesse pod koniec odcinka:). Także nie dziwię się Saulowi.
Z tą różnicą, że Mike nie podejmował żadnych czynności zmuszających Soula do powiedzenia prawdy. Tym razem został sponiewierany, skopany na glebie i postawiony przed wpienionym Pinkmanem przystawiającym mu spluwę do skroni. A akurat Soul jest równie lojalnym, co bojaźliwym prawnikiem ;)
Jeżeli jest taki bojaźliwy, to dlaczego scenarzyści nie dali nam tego odczuć wcześniej? To, że był wkurzony kiedy sprawy wymykały się spod kontroli, jest moim zdaniem bardzo naturalne, ale to, że wydał Waltera na pastwę rozchwianego emocjonalnie ćpuna... Lojalnością Saul odznaczał się już wielokrotnie, chociażby wspomniana przeze mnie scena z Mike'm ;)
Jessie nie strzeliłby do Saula. Nie wytrzymałby kolejnego obciążenia psychicznego (pamiętacie co działo się po zabiciu Gale'a?)...
Jessie teraz działa w afekcie, staranował drzwi i go skopał. Saul miał spluwę przy głowie i szalonego ćpuna przed sobą, a chciał żyć. Proste.
W sumie to nawet dobrze, bo Saul do tej pory zostawał najbardziej "krystaliczną" postacią, o ile można tak w ogóle mówić :D
Tak, sądzę, ze to chyba pierwszy raz jak Saulowi ktoś przykłada broń, przecież on nie chodzi nawet do sądu! Widział, że Jessie jest w gniewie, a sam bał się okropnie.
A nie, przepraszam, przecież mieliśmy scenę kiedy dwóch bandytów w zamaskowanych twarzach wywiozło go w nocy na środek pustyni i przyłożyło broń do głowy ;D Pamiętacie, kto nimi był :D?
>"Jeżeli jest taki bojaźliwy, to dlaczego scenarzyści nie dali nam tego odczuć wcześniej?"
Jak to nie dali odczuć wcześniej? A gdy został porwany przez Walta i Jessiego to nie srał w gacie i nie zaczął gadać o wszystkim nawet nie zapytany? A jak Mike groził mu, że połamie mu nogi, to nie płakał ze strachu jeszcze w kolejnym odcinku?
Saul to jeśli chodzi o odwagę największy cienias w serialu i scenarzyści dawali nam to odczuć kiedy tylko mogli. A Saul chcący zerwać współpracę, ale zamiast tego grzecznie zamykający japę bo Walt spokojnie mówi "skończymy gdy ja tak powiem"?
Akurat dziwne by było jakby nie wydał Walta po jednym plaskaczu od Jessiego, a co tu mówić gdy w niego celował.
Zgadza się. "Kod czerwony" Saula, jego zakrwawiony nos... chyba po raz pierwszy w serialu Saul jest naprawdę przerażony. Wie, że Jessie jest na skraju załamania nerwowego i celuje w niego krzycząc, co właśnie odkrył. Musiał na kogoś zwalić winę i zrobił to. Pieniądze w tym momencie nie miały znaczenia, tym bardziej, ze nie wiadomo, gdzie Walt je ukrył.
Osobiście rozbroili mnie w tym odcinku zupełnie czymś innym.....
Hello Kitty w rękach Jessa - toż to jest arcydzieło product placement! :)
Brawa dla producenta za poczucie humoru wysokich lotów :)
Biedny Saul dostał bardzo mocno po pysku, zobaczył wycelowanego w siebie gnata i zupełnie stracił głowę. Ostatnio chłopina żyje przecież w ogromnym stresie - wbijają mu do gabinetu, zastraszają, biją, a przecież jego najlepszy cios to zasłonięcie się rękami (swoja drogą powinien zainwestować w kurs samoobrony zamiast w telefony Hello Kitty). Ostatnio jest pod tak olbrzymimi ciśnieniem, że nie zdziwiłabym się, gdyby następna scena z nim była na izbie przyjęć, dokąd trafiłby po zawale :)
Cholera, dlaczego nikt nie kibicuje Waltowi?! Na początku zrobił to co musiał a później poniosła go rzeczywistość. W mojej ocenie jest bardziej tragiczny niż zły. Pinkaman był kretynem i Walt musiał nim sterować dla jego własnego /i wszystkich pozostałych/ dobra. Zresztą cała ta "dobroczynność" i późniejsza furia świadczy właśnie o jego bezdennej głupocie.
Ja kibicuje i to ostro :D co do Pinkamana to sie zgadzam w 100% jakby był ogarniętą osobą to Walt nie musiał by truć dzieciaka.
Ale myślałem że Walt zabije Pinkamana szybciej bo był przez niego parę razy szantażowany i nie sądziłem że Walt wytrzyma tak długo.
Jak to nie kibicuje ?! A dla kogo warto oglądać ten serial jak nie dla niego ? dla wiecznie zagubionego, nieszczęśliwego misia Pinkmana ?
Syty odcinek, ale jak ja nienawidzę sposobu w jaki piszą odcinek. Na początku nic się nie dzieje potem akcja się rozkręca i... koniec. Czekaj tydzień na zazwyczaj mało spektakularne rozwiązanie. Ale jak już powiedziałem: odcinek elegancki, końcówka miażdżąca.
Ocena: 8/10
Trudno mi ocenić odcinek tak „na świeżo”. Główne moje wrażenie jest takie jak już ludzie pisali, że w tych odcinkach ze wznowionej serii jest o wiele mniej akcji. Ale to mi się bardzo podoba, bo podobnie było w pierwszej serii serialu, a ja jestem zagorzałą fanką „starego” BB.
Co do sceny w knajpie, to szkoda że Hank miał tak niewiele sensownych rzeczy do powiedzenia. Zgadzam się z tym co zauważyła emo_waitress: szkoda że na stwierdzenie Waltera „już z tym skończyłem”, nie uświadomił szwagrowi – a przede wszystkim Skyler! – że w pracy dla mafii nie ma tak łatwo. Po prostu aż się prosiło, żeby wygarnął coś w tym stylu, bo to by dopiero był poważny argument dla Skyler – bezpieczeństwo jej rodziny i jej dzieci.
Co do płyty z nagraniem – ciekawy pomysł. Ale bardzo, bardzo obawiam się, żeby to nie spowodowało tego, że teraz Hank da się zastraszyć i całkiem odpuści. Tego już było dla mnie za wiele, naprawdę. Niech choć przynajmniej raz, na koniec serialu, Walt ma godnego przeciwnika, który jest równie zdeterminowany co on sam! Niech nie będzie jak z Gusem.