Niby rozmach a niby nie. Niby ciekawe i burzliwe czasy ale twórcy płytko do nich podeszli. Schematyczna fabuła, współczesne dialogi. Duchota w kadrze - operator dwoił się i troił, siedział na twarzach aktorów w plenerach, dawał więcej luzu w zamkniętych pomieszczeniach. Brakowało ciekawych pomysłów w zdjęciach, nudno i poprawnie. Tomasz Schuchardt świetny ale co z tego jak jego bohater to chodzący stereotyp gliny. W ogóle koncepcja aby miał żonę z którą stara się o dziecko ale ona bierze prochy, to jakoś scenarzysta pogalopował za daleko. Kostiumy zdjęte z wieszaka, scenografia też wybudowana i odpicowana. Trudno uwierzyć, że te ubrania mają swoją historię, tak jak i lokacje. Do tego chaotyczny montaż, przeciętny dźwięk i w efekcie: "nic się nie stało!(...)"