Dostaliśmy lekki film w klimacie romansu typu niemiecka Romantica, czy produkcja TVN, z absurdalną liczbą niewiarygodnie niehistorycznych wątków od królowej i dworu o afroamerykańskich korzeniach począwszy a na kompletnym braku znajomości brytyjskiej arystokracji skończywszy.

Tyle że.... ogląda się to przyzwoicie, jak emitowany niegdyś turecki historyczny serial na TVP o Sulejmanie.
Osobiście uważam że warto oglądnąć dla drugoplanowych postaci których perypetie są o wiele ciekawsze niż kuriozalnie głupie problemy emocjonalne głównych bohaterów.
Zatem lekkie, przyjemne, oglądnąć, zapomnieć.
To już chyba lepiej do mnie przemówiła "Wielka" produkcji HBO bo od początku"było wiadomo że to inteligentna i przewrotna satyra

Powstał mały potworek dla nastolatek i gospodyń domowych po 50tce. Daj Bóg aby dla młodych nie był wyrocznią historyczną i byśmy za parę lat nie usłyszeli że w Anglii rządziła czarnoskóra królowa..