Ten serial jest płaski jak podeszwy moich japonek, ani dramatu, ani komedii. Jedyne uczucie, jakie we mnie wzbudza, to irytacja postacią Eloise - obsadzanie 30-latek jako 16-latek jest normalne, ale Claudia Jessie gra zblazowaną 40-latkę, a nie nastolatkę, którą krępują normy towarzyskie i która pragnie wolności niedostępnej kobietom, a ona gra zgorzkniałą starość (te jej zmarszczki mimiczne, brrrr) zamiast zbuntowanej młodości. Okazuje się, że jedyną zaletą tego gniota jest mieszana obsada - ten zabieg sprawił, że pojedyncze postaci nadają temu jakiś charakter. Ogólnie doszłam do połowy 4 odcinka i jak dla mnie dość.
Też się zdziwiłam,że ona gra Eloise. Ale może to celowy zabieg by nie zmieniać aktorów z czasem? Wiadomo,że akcja w książkach ciągnie się z 13 lat. Hiacynte i Gregorego muszą zmienić bo nie będą mogli grać dorosłych. Ale reszta postaci -umówmy się - jest już określana mianem dorosłych. Gdy Eloise wyjdzie za mąż będzie pod 30tke. Więc aktorka wiekowo już pasuje. Tak samo jest z aktorka grająca Penelope. Ma ona teraz 33, jak będzie miała swoją historię będzie miała 28, jednak teraz gra 16-17latke.
Też tak myślę, po prostu mają rozplanowaną do nakręcenia szerszą perspektywę, obejmująca lata i nie chcieli w kolejnym sezonie zmieniać aktorek grających Eloise i Penelope na starsze, mnie taki zabieg nie przeszkadza.