Czytałam kiedyś książki - typowy historyczny Harlekin, który niestety bardzo źle się zestarzał. Mimo, że autorka potrafi być błyskotliwa i dobrze się ją czytało (ale tylko w oryginale), opisywane przez nią relacje miłosne zawierają wiele elementów przemocy i molestowania kobiet; to, co kiedyś było normą, teraz jest jednak na szczęście nieakceptowalne.
Nie było więc innego wyjścia, serial musiał być luźno oparty na książkach, prawie całkowicie zmieniając ich narrację (nawet jest lekkie przegięcie w drugą stronę, bo w serialu mężczyzna jest de facto zgwałcony przez żonę:)
Wielkie brawa za quasi-baśniową scenerię, to ogląda się naprawdę dobrze, cudne guilty pleasure:)
Śmieszą mnie zarzuty, że mamy tu nieścisłości historyczne ;) Serio? Przecież chodziło o stworzenie alternatywnej fikcyjnej rzeczywistości, a nie odtworzenie realiów epoki, historycznych kostiumów, postaci czy wydarzeń.
Brawa za wprowadzenie aktorów o różnym kolorze skóry. Oprócz rozrywki dla widzów (a zwłaszcza widzek) i zysku dla twórców, takie produkcje mają też walor edukacyjno-psychologiczny, bo mają wpływ na kształtowanie postaw i wrażliwości przeciętnego odbiorcy. Kolor skóry nie ma znaczenia. To chyba jedno z ważniejszych przesłań tego serialu. Po tylu koszmarach, jakie zgotował człowiek drugiemu człowiekowi tylko ze względu na jego kolor skóry/ religię/ pochodzenie, powinno się prać mózgi ludziom takimi serialami, żeby wykorzenić w nich skłonności do rasizmu i ksenofobii:)