Bo tak naprawdę był już martwy gdyby leki przestały działać zmieniłby się w kogoś innego dlatego też się przykuł

Spojler!!!!!!!








Też rozumiecie że Jednak utopila Joy? I mechanizm obronny stworzył halucynacje? Bo byłam pewna że udało jej się ją odratowac, ale już tą sielanka na koniec nie była wiarygodna, Ale bardziej myślałam że to może Amity teraz faktycznie w niej jest i oszukuje a ten autor na końcu to będzie the Kid...

Było jasno pokazane, że Joy nie przeżyła topienia. W ostatniej scenie widzimy spotkanie z autorem "Misery". Na widowni siedzi Annie, która spoglądając do tyłu widzi swoją matkę (nie żyje) oraz ojca (nie żyje). Obok Annie siedzi Joy, a raczej nie siedzi, bo nie żyje i miejsce jest w rzeczywistości puste (dlatego jakiś mężczyzna pyta, czy to miejsce jest zarezerowane, bo chciał na nim usiąść).

Tak czy siak sezon mnie trochę rozczarował. Zaczął się świetnie (genialna rola Lizzy Caplan), ale im dalej w las i historię o tych francuskich wiedźmach, robiło się nudno, miałko i nie do końca wiadomo o czym. Zdecydowanie wolałabym gdyby cały scen był mocniej skoncentrowany na Annie (szczególnie wątek jej przeszłości i prawdziwej matki Joy oraz "normalne" życie w wykonaniu Annie, może jej praca w szpitalu, wybory dotyczące pacjentów itp.).

Po odcinku finałowym możemy już dojść do wniosków, że motyw domu Merstena i tych odrodzeń był robiony tylko po to by jakoś przedłużyć całą historię, która jest niczym innym jak origin story Annie Wilkes. W powieści Misery Kinga, Annie zabija nie tylko ojca (w serialu ginie również matka i macocha), ale również wiele innych osób w tym współlokatorkę i właśnie ja możemy porównać do serialowej córki Annie czyli Joy. Podobny motyw przemiany i powstawania postaci możemy zaobserwować w nowym Jokerze. Co do 2 sezonu to były dobre momenty choćby odcinek 5 i więcej fragmentów z udziałem Lizzy Caplan. Ta druga historia do mnie nie przemawia, ale nie zapominajmy że tytuł serialu to Castle Rock gdzie jak w 1 sezonie znajdują się wszelkie wariacje i nawiązania do powieści Kinga.

Jasne. :) Mnie po prostu kompletnie nie przekonała i nie porwała historia francuskich wiedźm. Dodatkowo żałuję, że w jakimś sensie wyjaśnili naturę Dzieciaka, z pierwszego sezonu. Moim zdaniem wielkim plusem było pozostawienie takiej niedomkniętej furtki i pytania kim on w rzeczywistości jest - ofiarą czy agresorem. Tak czy siak byłam jak najbardziej otwarta na wzbogacenie historii samej Annie jakimś mixem Castle Rock - no ale zrealizowany pomysł po prostu nie zagrał dobrze.

Btw w tym sezonie było trochę pomysłów klejonych na ślinę. Zastanawia mnie np. jak to możliwe, że pracownicy budowy nie zrobili nic, kiedy odkryli, że mają gigantyczną wyrwę na placu. A na jej dnie jakieś średniowieczne tunele z trumnami.

przecież pokazano jak Annie zasypała ową wyrwę gdy wydostała się z labiryntu poprzez dom Merstena, inna sprawa ze nie mam pojęcia jakim cudem byłaby to w stanie zrobić

Po to by zamącić w szeregach wroga od środka.