Od wielu lat nie mogę pojąć, co ludzie widzą w powieściach Stephena Kinga. Nie wiem może jestem na nie za głupia? Jednak wydaje mi się, że nie bo powieści grozy innych autorów, które miałam okazję czytać nie pozostawiają mnie z tak zwanym "WTF".
Zazwyczaj zaczynam czytać i na początku jest nieźle, powiedzmy, że wciąga. Jednak im dalej tym bzdurniej, a finał to właśnie WTF. Zostaję pozostawiona bez jakiegoś konkretnego wyjaśnienia sprawy. Owszem może ktoś mądry zaraz mi powie, że nie zrozumiałam "że trzeba mieć wyobraźnię, że trzeba to czytać między wierszami, że można różnie interpretować". Sorry sama jestem artystą co prawda rysownikiem, ale zapewniem, że mojej wyobraźni nic nie dolega poza tym, że nie ma ona granic i niektóre moje pomysły wolę pozostawić w głowie, przynajmniej na razie.
No i podobnie z ekranizacjami Kinga, szczerze nigdy na nie nie czekami i nie oglądam od razu. No ale, że teraz jakoś nie miałam nic bardziej interesującego a HBO GO zaczęło wrzucać 2 sezon Castle Rock to stwierdziłam a co tam obejrzę. Ok serial jest fajnie zrealizowany pod względem klimatu i pod względem wizualnym, ale co z tego. Właśnie skończyłam 1 sezon, który pozostawił mnie oczywiście z jednym wielkim WTF. Na początku było ciekawie, potem dziwnie, potem gdzieś przy odcinku 8 chyba stwierdziłam "o no niezle pomyślane", niestety końcówka bez sensowne WTF. Tak jakby koleś miał pomysł, dobrze idzie mu pisanie początku i części centralnej, ale przy końcówce sam nie wie jak to rozwiązać. Nie chodzi mi o jakieś super logiczne rozwiązanie bo jak mawiał Einstein "Logika zaprowadzi cię od punktu A do punktu B, wyobraźnia może zabrać cię wszędzie", tak więc nie o logikę mi chodzi tylko coś co pozostawi mnie bez, aż tak wielu pytań. np. Dlaczego ta cała Molly czy jak jej tam w 1991 roku kiedy Henry grany przes Skarsgarda pojawia się w domu jest no powiedzmy w jego wieku, natomiast kiedy na początku jest mowa o zaginięciu Henrego granego przez czarnoskórgo chłopca ma mniej więcej tyle lat co on też w 1991, a potem kiedy czarnoskóry Henry wraca do domu ona jest nadal jego równolatką czyli od 1991 do bodaj 2006 się nie postarzała, przy czym w opowieści Henrego Skarsgarda podobno została zastrzelona, jednak nadal żyje. Poza tym widzimy ją kiedy jako nastolatka wyciaga rurkę z gardła ojca Henrego, a w opowieści Henrego Skarsgarda pastor popełnia samobójstwo przez zastrzelenie się. Ok, ok wiem, że zaraz mi tu ktoś wyjedzie ze zwróceniem uwagi na Ruth która figurami szachowymi radzi sobie z odnalezieniem się w czasopszestrzeni, ale też nie jest to dla mnie wystarczające wyjaśnienie. Ja po prostu chciałabym się dowiedzieć , która wersja była tą prawdziwą.
No i końcówka, już se mogli darować tę scenę. Tak jak mówię według mnie King dobrze zaczyna, ale niestety nie wie jak skończyć i plącze się sam w swojej historii. W jakich kolwiek książkach, czy też ekranizacjach jego powieści jest dla mnie za dużo "ale". Nawet w tak reklamowanym "It" ok nowa wersja daje nam genialny wygląd klauna, i tyle, bo sam film jest dla mnie bez sensu, nie wiem nawet, w którym momencie powinnam się bać. Każda książka czy ekranizacja pozostawia zbyt dużo pytań, tak więc jako całokształt i książki i ich ekranizacje są dla mnie bez sensowne jako całość, momentami robi sie ciekawie, ale na końcu pozostaje jedno wielkie WTF?, które nawet nie zmusza mnie do zastanawiania się nad rozgryzieniem historii.
Dodam jeszcze, że ok można stwierdzić, że dzieciak rzeczywiście był demonem, ale i tak nie jest to dla mnie wystarczające wyjasnienie, bo oczekiwałabym czegoś bardziej utwierdzającego mnie w tym niż scena z wystrzelaniem sie strażników i głupi uśmieszek na końcu.
Chyba przyklaszczę . Pani wyżej niczego nie zrozumiała z wyjaśnienia podanego na jasnej tacy.
Oceniasz ekranizacje i książki jednym tchem? Przecież to zupełnie różne rzeczy. Co do opowiadań Kinga jest po prostu świetnym pisarzem, nie tylko potrafi straszyć i tworzyć fantastyczne historie ale przede wszystkim opowiadać o ludziach. Jest genialnym obserwatorem, nie jestem w stanie porównać go z nikim innym. Natomiast ekranizacje mają swoich reżyserów czyli innych twórców więc co King ma do tego?
Jeśli zaś chodzi o tajemnice i domysły to naprawdę czy wszystko musimy mieć podane na tacy? W przypadku zdarzeń z pogranicza horroru nie da się wszystkiego wytłumaczyć bo to po prostu fikcja, rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze tylko przeszkadza w odbiorze.
Co do serialu to rzeczywiście końcówka trochę zagmatwana i zostawia nas z pytaniami ale czy to coś złego? W dodatku drugi sezon podaje nam trochę odpowiedzi.